Film zapowiada się standardowo, wielki mistrz przyjmuje genialnego ucznia i tak zaczyna się ich podróż, w której na końcu uczeń przerasta mistrza, a jego życie jest pełne chwały, sławy, pieniędzy i kobiet, ale to nie ten film, tutaj wygląda to inaczej :).
Tutaj faktycznie uczeń przerasta mistrza, ale to mistrz później próbuje dogonić ucznia, a uczeń w ogóle nie cieszy się z wygranych, i kurde to jest tak smutne, że naprawdę aż serce się kraje. Chłopak uczciwie wygrywa i zamiast się cieszyć z sukcesów, to przez to, że jego mistrz który nie potrafi przegrywać i nie potrafi powiedzieć miłego słowa swojemu uczniowi, musi być ciągle przygnębiony i zdołowany ze łzami w oczach, to jest bardzo smutny widok. Mistrz chyba powinien cieszyć się z sukcesów ucznia, w końcu po to zaczął go trenować. Niestety chłopak trafił na najgorszego trenera jakiego mógł, w którym nie miał za grosz wsparcia i nie mógł liczyć nawet na gratulacje ze zwycięstwa.
Dobry film sportowy, bo nie szablonowy, no i jest Byung-hun Lee za którego zawsze jest +1.