Niestety, znów popełniłem ten sam błąd - nie przeczytałem wcześniej recenzji filmu i opinii forumowiczów, nie zapytałem znajomych i mimo wcześniejszych smutnych doświadczeń z polskim kinem kategorii B, poszedłem do kina "w ciemno". Rezultat: dwie godziny z życiorysu i kilkadziesiąt złotych z portfela - stracone. Ten film to było narastające poczucie zażenowania, znużenie i senność. Ten film to banał, sztuczność, przaśność, ograne do bólu koncepty (ile razy można odwoływać się do wyeksploatowanego schematu tępych policjantów?!), tanie grepsy dobre może dla uczniów piątej klasy (bo przecież już gimbusy wyśmiałyby tę głupotkę), jednym słowem stuprocentowa tandeta. Chciałbym być dobrze zrozumianym: lubię lekkie kino, nawet czasem odrobinę kiczowate, ale są jednak granice, poza którymi lekkość przechodzi - tak jak w tym przypadku - w ciężką niestrawność. Tym, którzy nie widzieli jeszcze tego dzieła, mogę uczciwie doradzić: omijajcie je z daleka, nie warto męczyć oczu.