PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=107562}

Moja droga Wendy

Dear Wendy
6,9 2 760
ocen
6,9 10 1 2760
6,2 8
ocen krytyków
Moja droga Wendy
powrót do forum filmu Moja droga Wendy

Uzależnieni mocarze

ocenił(a) film na 8

Dick miał być górnikiem, tak jak jego ojciec, tak jak każdy prawdziwy mężczyzna w miasteczku. Miał być, lecz nim nie został. Lęk przed podziemnymi tunelami okazał się większy. W ten sposób zamknęły się przed nim wrota do Prawdziwego Świata - świata prawdziwych mężczyzn. Dick znalazł jednak jego substytut. Dzięki przypadkowo zakupionej broni zaczął kreować świat, idealistyczny świat, w którym on i podobni mu wyrzutkowie znaleźli schronienie. Zbawienie zdawało się być bliskie, lecz prawdziwy świat nie daje łatwo za wygraną. Trudno być sobą, kiedy jest się outsiderem.

"Dear Wendy" to niesamowity film powstały dzięki współpracy dwóch niezwykle interesujących postaci duńskiego kina: Larsa von Triera i Thomasa Vinterberga. Główną zaletą i siłą tego filmu jest absolutnie rewelacyjny scenariusz Triera. To najlepszy scenariusz tego roku w polskich kinach, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. To też jedna z lepszych rzeczy, jaką Trier w ogóle napisał. Jest to bowiem opowieść wielowarstwowa, dotykająca i obrazująca wiele problemów i zjawisk społecznych
Po pierwsze jest to film próbujący odpowiedzieć na pytanie o źródła bezsensownej przemocy, która co jakiś czas wstrząsa świat. W przeciwieństwie do Michaela Moore'a w "Bowling for Columbine", Trier i Vinterberg nie upatrują tych źródeł w powszechnej wręcz obecności broni. Owa dostępność ułatwia jedynie smutny koniec, nie jest jednak źródłem problemów. W "Dear Wendy" tym źródłem jest ksenofobia. I nie chodzi tutaj o jawną nienawiść, lecz o prosty fakt alienowania wszystkiego, co obce, co nie spełnia standardów. Ten naturalny, niestety, proces wymiata poza nawias społeczeństwa ludzi ułomnych, innych, odstających od reszty. Ci ludzie jednak istnieją, poza granicami świata. Czasem udaje im się egzystować, tworząc własną niszę, jednak prędzej czy później następuje starcie, którego rezultaty mogą być koszmarne. W ten sposób Trier powraca filmem "Dear Wendy" do tematyki "Dogville" znów ukazując społeczeństwo jako system dążący do homeostazy, dążący do niej po trupach, jeśli trzeba.
Po drugie jest to film o uzależnieniu. Tutaj narkotykiem jest broń. Staje się ona niezbędna, aby nasi bohaterowie czuli się pewni siebie, odważni i silni. Ich niewinna gra przeradza się w szalony okres nieskrępowanej zabawy, pełnej nieuzasadnionej radości. Broń staje się źródłem pozytywnych emocji, nieodłącznym towarzyszem każdego dnia. Powoli, stopniowo wciąga do świata fantazji, w którym wszystko jest możliwe. Broń staje się kluczem do ucieczki od bólu i szarości normalnego świata. Lecz broń problemów nie rozwiązuje, daje jedynie iluzję, która niestety w którymś momencie musi prysnąć. Trier i Vinterberg w sposób genialny wręcz pokazują mechanizm uzależnienia, od niewinnego zachłyśnięcia się przypływem adrenaliny po ostateczne pójście na całość zaślepienia i przyparcia do muru.
Po trzecie jest to także film o grupach idealistów, grupach religijnych. Ukazuje proces stopniowego wymykania się spod kontroli pierwotnie szlachetnych i prostych ideałów. Jej twórca widzi, jak wypacza się koncepcja, jak zewnętrzne czynniki wpływają na członków grupy, zmieniając to, co dobre. Co więcej, nawet twórca, główny ideolog, nie pozostaje odporny na demoralizujący ich wpływ, w walce o swoje naginający przepisy i prawo. Oglądając "Dear Wendy" pod tym kontem, trudno nie mieć skojarzeń z "Folwarkiem zwierzęcym". Jednak tutaj twórcy okazują się bardziej optymistyczni. Otóż stworzony system ma tutaj także wpływ na czynniki zewnętrzne, co sprawia, że outsider może się stać konwertytą.

Jak powiedziałem powyżej, "Dear Wendy" ma genialny wręcz scenariusz. Dlaczego więc nie wystawiłem filmowi noty najwyższej? Otóż za scenariuszem nie poszła reszta, a w szczególności gra aktorska. Najbardziej irytował mnie Jamie Bell. Owszem, w dłuższych scenach wypadał bardzo dobrze i wiarygodnie. Jednak w krótkich ujęciach, gdzie jego celem było ukazanie emocji na potrzeby wstawki montażowej, wypadał sztucznie, nieprzekonująco. O wiele lepiej moim zdaniem spisali się mniej znani aktorzy (przynajmniej mnie): Alison Pill jako zakompleksiona Susan i Mark Webber w roli wycofanego i milczącego Steviego.

Jest to jednak film bardzo dobry i raczej nie rozczaruje tych, którzy znają dorobek Triera i Vinterberga.

ocenił(a) film na 9
torne

Nic dodać, nic ująć!:)

'It's the time of the season for loving'

ocenił(a) film na 7
torne

Oj oj oj ... Zawyl z bolu krolik pojmany w sidla... no coz odgryze sobie lapke
Film ogladalem juz dawno dawno temu bo jak zwykle premiery sa na czas...
Pamietam tez ze ogladalem ten film 7 a moze 8 razy bo notorycznie mnie usypial i nuzyl...caly twoj choldujacy wywod dla scenariusza jest zaiste przenikliwy ale ja tak tego za grosze nie chcialem pojmowac a tymbardziej porownywac do "dogville" czy "zabaw z bronia".
Bylem swiadkiem poprostu przecietnego filmu o grupce ludzi ktorzy z absolutnych nudow zaczynaja kreowac swoj swiat a potem sami go niszcza...
Dopatrywanie sie zla w postaci spolecznosci...Czarny ktory staje sie glowna bolaczka jest dla mnie postacia realna pokazujaca im jak to sie teraz wszystko ma i niszczy ich gornolotny idealizm nic nie wart...
Final filmu z kolei wydal mi sie niewyobrazalnie naciagany z babulenka...
Eskapizm,ksenofobia,Idealizm,r ezim,konwenanse .... za duzo patosu wg. mnie nadales temu filmowi o tyle o ile dogville mnie powalil tak moja droga wendy poprostu znuzyla ...
Milo jednak czytac ze sa podobni idealisci tresci jak i ludzie z bornia co sie nazywac chca pacyfistami

SaLuT

ocenił(a) film na 8
InsanE_RabbiT

Aj, waj! Aż tak ci się ten film nie podobał?
Rozumiem, gdybyś narzekał na grę aktorską, bo tu można trochę pokwękać.
Jednak scenariusz moim zdaniem jest dopracowany do ostatniego szczegółu.
Postać Sebastiana wcale moim zdaniem nie pokazuje "jak to się wszystko ma", choć niszczy idealizm Dicka z równą bezwględnością, co Grace odsłaniająca płytkość ideałów Toma. Sebastian czyni to jednak z innych powodów. Owszem, jest on elementem "realnego świata", pełnego przemocy i gangów. Warto jednak zauważyć, że ani tej przemocy ani tych gangów w ogóle na ekranie nie ma. To jest raczej zbiorowe zagrożenie, o którym się mówi, którego się można obawiać, lecz którego tak naprawdę nikt z nich nie doświadcza. Bo też i Sebastian zachowuje się bardzo dobrze, zupełnie nie jak gangster. Być może dlatego, że - choć sam nie chce się do tego przyznać - jest także wyrzutkiem, co zaakceptuje dopiero na sam koniec.
I właśnie ów koniec. Moim zdaniem jest świetny. Pojedynek w słońcu, odsyłający do westernu jako sztandarowego gatunku mitologizującego broń jest zarazem boleśnie dosadnym obrazem człowieka, który wcześniej pokazał Van Sant w "Gerry". Cała ta sekwencja z babcią jest absurdalna, podobnie absurdalne było zachowani bohaterów filmu Van Santa.
Na mnie też "Dogville" zrobiło większe wrażenie, jednak tam wszystko było bardziej spójne. "Dear Wendy" nie ma aż takiej formy, no i klasa aktorów nie ta.

ocenił(a) film na 9
torne

Teraz stwierdzam, że 'Dogville' choć zrobiło na mnie w swoim czasie piorunujące wrażenie, to jednak było ono w dużej mierze związane z nowatorską formą całego obrazu. Oczywiście jest to rewelacyjny film, ale myślę że obraz Vinterberga mu pod wieloma względami nie ustępuje.

W ’Dear Wendy’ wprawdzie forma jest inna, ale opowieść jest równie ciekawa i zaskakująca, o przemocy świetnie opowiadająca. Odmienne filmy, które jednak sporo łączy i które w równym stopniu warte uwagi są. Zgadzam się z Tobą odnośnie Sebastiana, który był podobnym katalizatorem wydarzeń jak Grace w ‘Dogville’.

Natomiast jeśli chodzi o klasę aktorów grających w ‘Wendy’ to ja zastrzeżeń nie mam, zresztą wszystko dopiero przed nimi ;)

ocenił(a) film na 8
cherry

Chyba dla wielu osób (w tym dla mnie) ta surowa forma Dogville zrobiła wielkie wrażenie, ale - oddając sprawiedliwość temu filmowi - miał też dobry scenariusz i świetnych aktorów.
Co do aktorów z Dear Wendy, to jasne, że wszystko przed nimi. I mam nadzieję, że się rozwiną, jednak w tym momencie to jeszcze nie ta klasa, nie ta samodyscyplina, co w przypadku obsady Dogville.
Za to zgadzam się z tobą, że przeniesienie historii w świat ludzi młodych było bardzo dobrym posunięciem.

ocenił(a) film na 9
torne

Uważam, że największą siłą obu obrazów jest przede wszystkim doskonale skonstruowany, wielopłaszczyznowy scenariusz pełen pomysłowych rozwiązań konstrukcyjnych, odniesień i niezliczonych, ważnych dla fabuły detali, sprawiając że te pozornie proste na pierwszy rzut oka filmy odsłaniają wiele ukrytych znaczeń i dają pole do szerszej interpretacji.

Oczywiście na planie ‘Dogville’ została zgromadzona cała wyborna aktorska ‘śmietanka’, natomiast aktorzy w ‘Wendy’ mają dużą szansę dopiero się w niej kiedyś znaleźć ;) Mnie podobnie jak Tobie najbardziej przekonali Alison Pill, Danso Gordon, a zwłaszcza Mark Webber w niewielkiej ale jakże wymownej roli Stevie’go.

ocenił(a) film na 9
InsanE_RabbiT

Jeśli chodzi o znużenie, to myślę ,że jest duża szansa, że w kinie byś go tak nie odczuł, zwłaszcza gdy w tle lecą fantastycznie dobrane utwory ‘The Zombies’, a na ekranie sami świetni, albo co najmniej dobrze się zapowiadający aktorzy ;)

Po początkowym, niemal leniwym, rozluźniającym wstępie, akcja nabiera zdecydowanego rozpędu i znajdujemy się w samym centrum tajnego, podziemnego, ‘kopalnianego’ świata Dandysów-pacyfistów, którym ‘zabawy z bronią’ w pewnym momencie wymknęły się spod kontroli.

Dla mnie najmocniejszą stroną filmu Vinterberga jest wielowątkowy scenariusz Von Triera, w którym nagromadził sporą porcję wątków pobocznych i zaskakujących zwrotów akcji, które podnoszą w moich oczach wartość całego filmu. W tej intrygującej opowieści o ‘historii przemocy’ i nie tylko, każdy szczegół ma swoje znaczenie, każde pomieszczenie swoją nazwę, a każda broń swoją historię, które warto poznawać i się nimi delektować.

Według mnie zmiany jakie poczynił reżyser, w tym odmłodzenie bohaterów, jeszcze bardziej wyszły filmowi na dobre, gdyż Vinterberg zawarł w nim swoją własną wizję, która w swojej oryginalności, bezkompromisowości i ukazaniu postaci nie ustępuje ‘Dogville’. Wprawdzie to mimo wszystko dwa odmienne filmy, to jednak łączy je kilka zauważalnych cech wspólnych, m.in. w obu przypadkach dokładny, drobiazgowy ekranowy opis ulic i głównych miejsc małego amerykańskiego miasteczka.

‘Dear Wendy’ można rozpatrywać na wielu płaszczyznach i każda z nich ma coś do zaoferowania i do rozszyfrowania. Jednak do mnie najbardziej przemówiły świetnie na ekranie ukazane nieodwracalne i niebezpieczne zmiany w samej psychice bohaterów, którzy z nieśmiałych i zakompleksionych outsiderów w miarę rozwoju akcji i dzięki sprzyjającym okolicznościom przemieniają się w pewnych siebie, gotowych na wszystko, ‘gun lovin’ Dandysów, którzy nie tylko tworzą własne reguły gry, lecz dla dobra, jedynie słusznej według nich, sprawy nie zawahają się ich złamać, do końca pozostając wierni swojemu jedynemu prawdziwemu powiernikowi, towarzyszowi, wybawicielowi i przyjacielowi w jednym – broni.

ocenił(a) film na 7
cherry

Film nie tyle co mi sie nie podobal .... bo to zbyt mocno powiedziane finalowe rzez naszych bohaterow jaka sie odbywa jest naprawde kunsztem dla oka(fakt wykoszystane sa kreskowkowe rozwizania ale mnie sie to podobalo)
Czarny chlopiec ktory wkracza w krag wtajemniczonych jest dla mnie najdoskonalsza postacia ... Pojawia sie z przymusu i wypacza idealizm calej grupy przez prostote rozwiazan (chocby przyniesienie broni w ilosci duzej).Profanuje ich swiatek a zarazem perfekcyjnie potrafi obronic swoje opinie i poglady.Kolejna postacia ktora zapadla mi w pamieci (mozliwe z racji znajomosci twrzay ) byl szeryf ktory strikte okreslal co jak ma byc ... On jest byl i bedzie panem tego prowincjonalengo misteczka to on ustala reguly i nakazuje.Film z pewnoscia proponuje wiele wtkow i postaci z ktorymi moze widz sie w jakis sposb identyfikowac rozumiec niemalze czuc sie jak bohaterowie....Chyba rzecza ktorej mi najbardziej zabraklo w te pesymistycznej idylli byl brak konsekwencji i logiki w postepowaniu dandystow ... rozumiem bli swoistego rodzaju artystami ludzmi ktorzy zrzucili kajdany probowali byc Ikarami ... jednak absurdalnosc postepowania w scenie finalowej oburzyla mnie ... Moge to podciagnac pod dzialanie w afekcie , potege chwili i emocji ...jednak trzezwosc umyslu jaka wykazywali sie w trakcie swojego postepowania powaznie mi koliduje ostatecznym pogromem.Jestem w stanie uznac patos ... dla podkreslenia dramatu jaki my jako widzowie widzimy ale czy to tlumaczy rozwiazuje i nadaje odpowiedzi ? Dla mnie nie tak jakbym oczekiwal (moze zbyt hiperbolizuje a zarazem wymagam)
Badz co badz film jest z pewnoscia godny poelcenia ... jednak ponownie musze powiedziec ze mnie nie przkupil ckliwoscia idealow i zagubienia dandysow...ktorzy z niepozornie niegroznej gruppki sympatkow broni przeobrazaja sie pod wplywem zlych decyzji i otoczenia ... Słoń gus van santa byl dla mnie bardziej wyrazisty i ukierunkowany ... tutaj tematyka zostala wyniesiona pod niebiesia co mnie troszke odrzucilo.

Pomimo skarg i zazalen polecam goraco bo film ma w sobie nutke kontrowersji i refleksji

SaLuT

ocenił(a) film na 9
InsanE_RabbiT

Mam wrażenie, że w finałowej scenie Vinterberg mógł celowo przejaskrawić i nadać absurdalności zachowaniom bohaterów, co widać zwłaszcza na przykładzie babci.

Z jednej strony totalna powaga, z drugiej jednak ‘liga niezwykłych Dandysów’ i ich zabawy z Grantem, Badsteelem, Lyndonem i Drogą Wendy ;)

ocenił(a) film na 8
torne

ktoś już wcześniej o tym wspomniał, ale myśle że warto to rozwinąć. to co mnie najbardziej w tym filmie ujęło to nawiązanie do konwencji westernu. cały kult broni, atmosfera sennego miasteczka, żelazny szeryf, kostiumy dandysów, no i oczywiście finałowa akcja [z zaznaczaniem pozycji poszczególnych dandysów na planie głównej ulicy:)] - to wszystko jest rozdmuchane aż do przesady, aż staje się karykaturą. i o to właśnie chodzi. ale równocześnie ideały które stanowią podstawę westernowego mitu nie są ośmieszane, przeciwne - okazuje się że wciąż są ważne i szlachetne, nawet mimo tego że forma za którą się kryją bywa niedorzeczna. myślę że ten film jest jednocześnie karykaturą i hołdem dla westernu, i za to należy mu się wielka pochwała.

ocenił(a) film na 8
torne


Ha za***iste zaskoczenie.Kolejny już raz. Uwielbiam odkrywać filmy w ten sposób. Najpierw zainteresował mnie temat militarny. Następnie przejrzałem pokrótce film i widząc współczesnych amerykańskich chłopaków odzianych w 18 wieczne stroje jarających się pistoletami skałkowymi czy 19-wiecznymi rewolwerami zniechęciłem się poważnie. Po jakimś czasie jednak jednak włączyłem z ciekawości z zamiarem usunięcia z dysku po 10 minutach.A tu co? a tu wciągająca atmosfera dzieła zadziałała jak magnes.

Temat ujęty w sposób bardzo oryginalny i trudny w interpretacji.Dopiero napisy końcowe przyniosły pewną wskazówkę:scenarzystą jest nie kto inny a Lars von Trier. A scenariusz miażdży! Zaraz skojarzył styl tego filmu z iście teatralnym "Dogville". Również i w tym obrazie scenografia ma umowny charakter, nie należy jej traktować dosłownie podobnie jak samych wydarzeń, co szczególnie widać w ostatniej sekwencji rozprawy dzieci z glinami(czy nie odwrotnie?) która swą absurdalnością mówi wprost widzowi: nie bierz tego na serio. Film odebrałem jak alegorię.Alegorię stawienia czoła życiu, swoim problemom, walki o godność, poświeceniu pasji, idei, przyjaźni, walki z systemem, który usuwa w niebyt jednostki nieprzystosowane do prowadzenia wzorcowego życia opartego na schematach.

Generalnie przypominał mi fabułą "If..." Andersona: podobna umowność,symboliczność zdarzeń i równie oderwany i absurdalny finał oparty na militarnej rozprawie dzieci z systemem. I jeszcze jedno podobieństwo: główny bohater fizycznie i mentalnie bardzo przypominał mi młodego Malcolma McDowella z roli w "If..." .Tyle że gorzej zagrał. Czy moje spostrzeżenia trafne oceńcie sami.

zasłużone 8/10

no i muzyka!
http://astaldohil.wrzuta.pl/audio/5xrBCaXRapj/the_zombies_time_of_the_season


ps:świetny temat torne

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones