Wiele sobie obiecywałem po tym filmie (mimo że to jednak Spielberg), choć mój zapał ostudziły trochę pierwsze recenzje. Nie zawiodłem się jednak. Film po prostu zapiera dech w piersiach. Mimo, że trwa ponad 2,5 godziny, nie nudzi nawet przez moment. I chociaż ma kilka słabych i sentymentalnych momentów (typowych dla Spielberga), to jednak minusy te nie psują ogólnego wrażenia. Aktorzy grają przyzwoicie (zaledwie?) - Eric Bana ma mnóstwo uroku, choć czasem rola go trochę przerasta (przypominał mi się w czasie projekcji Adrien Brody w "Pianiście" - ta sama pełna cierpienia i zdziwienia mina). Dobra muzyka, znakomite zdjęcia. Film wciąga bardzo, pozostaje w pamięci, porusza czułe struny w sercu i umyśle i nie daje spokoju. Jak dla mnie wystarczy.