Na film "Monachium" poszedłem z mieszanymi uczuciami. No bo cóż można pokazać na temat, o którym mówiły i pisały już wszystkie media. Ale okazało się, że Spielberg i tym razem nie zawiódł. Misternie sklecona akcja filmu może zadowolić nawet najbardziej wymagającego miłośnika dramatów sensacyjnych.
Film pokazuje bezsensowność terroryzmu, która polega tylko na odwecie ("oko za oko..."). Dla ludzi, którzy są bohaterami filmu (grupa Izraelczyków, którzy mają tylko jeden cel - wytropienie i wymordowanie w dowolny sposób wszystkie osoby, które przyczyniły się do masakry izraelskich sportowców w czasie trwania Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku), nie jest ważna świadomość, że na miejsce jednego zamordowanego przywódcę terrorystów, przyjdzie kilku nowych, jeszcze gorszych i jeszcze bardziej radykalnych. Nie ważne jest, że w odpowiedzi na każdego zamordowanego Palestyńczyka terroryści mordują dziesiątki czy setki niewinnych ludzi (także cywilów). Ważne jest tylko jedno - ludzie, którzy zawinili muszą ponieść zasłużoną karę. I to bez względu na konsekwencje i bez względu na cenę.
Grupa realizująca to przedsięwzięcie początkowo stara się działać w sposób, który wyklucza jakiekolwiek cierpienie niewinnych ludzi z boku, ale z czasem to "postanowienie" zanika - zaczyna się liczyć tylko jedno - wykonanie misji do końca.
Spielberg w swoim filmie we wspaniały sposób zawarł wątki sensacyjne. Film przez cały czas trzyma w napięciu i naprawdę nie wiadimi kiedy mija te ponad dwie i pół godziny projekcji (film jest bardzo długi).
Tak więc podsumowując - zachęcam wszystkich do obejrzenia tego filmu. To nie będzie stracony czas. Oby więcej takich produkcji:-)))