Wielu twierdzi że Oskary to tandeta i biznes który często nie ma nic wspólnego z rzetelną
oceną twórczości filmowej. Jednak i tak każdy marzy o tej nagrodzi a i figurka ładnie wygląda
na półce.
Jak dla mnie to Brad Pitt powinien otrzymać statuetkę za najlepszą role pierwszoplanową.
Szkoda że "szanowna akademia" kolejny raz dała się zwieźć ekscytacji jak towarzyszyła
Artyście. Niczego nie ujmując filmowi Hazanaviciusa za kilka lat będzie to tak samo
zapomniany film jak "Chicago" które pokonało "Pianistę", "Zielona Dolina" zamiast
"Obywatela Kane", "Crash" zamiast "Tajemnicy Brokeback Mountain", "Tańczący z wilkami"
zamiast "Chłopców z ferajny" czy patrząc na indywidualne nagrody Art Carney zamiast
Pacino, Nicholsona i Hoffmana (Najlepszy Aktor 1974).
Wielkie uznanie i gratulacje dla Pitta najlepsza jego rola w dotychczasowej karierze.
Zgadzam się Pitt zagrał świetnie ale zresztą tak jak zazwyczaj ale jemu Oskar chyba nie jest pisany
"artysta" jest przeuroczym filmem, dowcipnym, w hołdzie staremu kinu i nie wydaje mi się, iż będzie zapomniany; niemniej faktycznie porównując Jeana Dujardina i Brada Pitta, no to jednak jest różnica i faktycznie od wczoraj (wczoraj dopiero udało mi się zobaczyć Moneyball) dziwię się, że to Francuz dostał nagrodę - a zapewne po obejrzeniu Szpiega dziwić się będę jeszcze bardziej...
Nie wydaje mi sie, by to była najlepsza rola w karierze Pitta, ale była jednak bardzo dobra, on ma po prostu pecha, tak jak i DiCaprio, tak jak pecha miał Jeff Bridges, który Oscara dostał kilkanaście lat po swoim najlepszym wystepie. no cóż, takie życie...
może źle się wyraziłem z tym zapomnianym bo film który dostaje 5 Oskarów w XXI w. nie zostanie zapomniany, ale chodziło mi bardziej o takie podejście komercyjne. Ile razy pokarzą go w telewizji, jak wielu widzów obejrzy go więcej niż raz. Oglądałem ten film i był bardzo dobry ale już drugi raz go raczej nie obejrzę a do "Moneyball", "Spadkobiercy", "O Północy w Paryżu" czy nawet "Służące" na pewno jeszcze powrócę za jakiś czas.