Ten kto uważnie oglądał ten film, dostrzeże że to coś więcej niż film o baseballu. Obraz traktuje przede wszystkim o ścieraniu się ze sobą bezdusznego biznesu jakim jest handel i transfer zawodnikami a moralnością, emocjonalnym przywiązaniem, żywymi uczuciami. Rola Brada jest kapitalna. Gra człowieka z charyzmą, oddanego pracy, konkretnego i na pozór pozbawianego zbędnych emocji. W miarę oglądania filmu jego postać w odbiorze UWAŻNIE OGLĄDAJĄCEGO widza ulega cyklicznie zmianie. To postać, która pomimo uwikłania w naszpikowany interesami świat sportu, wykazuje potencjał zaangażowania się w relacje nie trener -zawodnik czy trener -zastępca menagera ale przyjaciel-przyjaciel-powiernik-drużyna-ekipa-jedność. Nie jestem fanem amerykańskiego sportu jakim jest baseball ale ten film ma drugie dno, więc jeśli ktoś dostrzega jedynie powierzchowne detale lub też szczególiki jak absurdalność przeprowadzania analiz porównawczych na zawodnikach czy amatorszczyznę w technikach rzutu piłką lub jej łapaniu to jest za przeproszeniem ślepym durniem o znikomej, praktycznie nie posiadanej umiejętności przysłowiowego czytania między wierszami. Jeśli można to tak najdelikatniej ująć. FILM GODNY UWAGI DLA WIDZA O ZŁOŻONYM UMYŚLE I NIE PRZECIĘTNYCH MOŻLIWOŚCIACH INTERPRETACJI. POLECAM.
W sumie to nie ma sensu pisać tego samego - w pełni się zgadzam z Twoją oceną i interpretacją.
Podbijam i popieram. Jak dotychczas jedyny film o sporcie który mnie zainteresował i własnie dlatego że sport to tylko narzędzie by pokazać bardzo ważny przekaz. Świetnie się oglądało.
w 100% się zgadzam, mnie właśnie troszkę to bolało ze "zawodnika" traktowano jak tylko kolejny przelew/cyfrę