Łowcy polujący na gigantyczne potwory to gotowy przepis na sukces, ale najwyraźniej Anderson postawił sobie za punkt honoru zrobić film najgłupszym jak tylko się da. Już sama scena otwierająca to zapowiedź plastikowego kina dla dzieci (czy tylko dla mnie Ron Pearlman wygląda w tej peruce jak debil?), a mogło być fajnie, posępnie, mroczno i klimatycznie. Tymczasem mamy montaż i muzykę jakby twórcy zatrzymali się w rzemiośle na przełomie wieków. Ostrzyłem sobie zęby na tę produkcję ale po seansie jestem mega rozczarowany. Wykonianie potworów to dla mnie właściwie jedyny plus tego "dzieła".