no, tak. znakomita rola Charlize Theron, zawsze fascynuje mnie fakt, że amerykańscy aktorzy i aktorki potrafią dla roli tak bardzo zmienić swoje ciało, tak sie poświęcić. nigdy nie widziałem takiego zjawiska w kinie polskim.
po pierwsze dobrze napisana rola przez scenarzystę. co oczywiście daje aktorce materiał do interpretacji, no i robi to Charlize Theron świetnie. gra ordynarną, wulgarna a jednocześnie pragnącą miłości i zmiany kobietę.
ale pojawia się rzeczywiście pytanie o sens takiego filmu. wiadomo, że temat jest kasowy i na pewno dobrze się sprzeda. smutne, że w Ameryce jest to priorytetowe kryterium, nikt nie pyta o sens tylko o pieniądze. bardzo łatwo jest uczłowieczyć morderczynię. po prostu dodać wątek miłości, jakże prawdziwy i ludzki. i już mamy usprawiedliwienie. nie podoba mi sie to. po co ten film? co on mówi?, że morderca jest też człowiekiem? czy on usprawiedliwia główna bohaterkę? jeżeli tak to jest to zatrważające. wątpliwe etycznie. oczywiście jest wiele filmów które uczłowieczają morderców, chociażby genialny pod każdym względem "ojciec chrzestny". ale to jest fikcja. natomiast tutaj mamy do czynienia z historią opartą na faktach. nic nie może usprawiedliwić tego co zrobiła Aileen Wuornos. więc o co chodziło reżyserce i scenarzystce zarazem?
dobrze technicznie zrobiony film. tylko po co?
Ja Ci powiem po co. Popatrz na ludzi brzydkich. Rzadko są uśmiechnięci i pewnie często wykorzystywani, bo mają niską samoocenę. Czasami czarka się przelewa i ktoś bierze odwet za swoje życie. W tym filmie jest to pokazane. Jakby ta kobieta była tylko morderczynią, to niekoniecznie ucharakteryzowano by aktorkę w ten sposób w jaki to zrobiono. Znam wiele innych filmów, których racja bytu jest bardziej wątpliwa.
"zawsze fascynuje mnie fakt, że amerykańscy aktorzy i aktorki potrafią dla roli tak bardzo zmienić swoje ciało, tak sie poświęcić. nigdy nie widziałem takiego zjawiska w kinie polskim"
bo w polskim kinie nigdy by nie dostali takiej gaży jak w Ameryce...., a poza tym w Polsce szuka sie aktora do roli, a nie odwrotnie
co do filmu, bardzo smutny i bardzo ladny, polecam !! :)
A moim zdaniem nie chodzi tu o to, żeby "uczłowieczać morderczynię", tylko na odwrót: pokazać co skłania człowieka do zbrodni.
Pozdrawiam
"...fascynuje mnie fakt, że amerykańscy aktorzy i aktorki potrafią dla roli..."
Charlize Theron jest córką Niemki i Francuza, poza tym urodziła się w RPA, więc ciężko ją nazwać amerykańską aktorką. Trochę rzetelności w wygłaszaniu opinii. Pozdrawiam
W filmach często usprawiedliwia się złoczyńców. Ale w życiu przecież nie zawsze tak jest. Często mówi się "ukradł", "zabił", nie zastanawiając się, dlaczego to zrobił. Jakby ten przestępca był tylko przestępcą. Zabił. I tyle. To jest koniec jego charakterystyki.
Tutaj natomiast mamy cały portret psychologiczny mordercy. Każdy może go odebrać jak chce.
Współczuję Aileen. Współczułam jej przez cały czas oglądania filmu. Ale część mojego współczucia odfrunęła sobie, kiedy zabiła ona tego porządnego faceta, który chciał jej pomoc.
No i masz rację. Oczywiście, że Aileen nie była aniołem. Na pewno gdzieś tam, kiedyś miała okazję wybrać inną drogę. Postępowała źle. Zresztą, źle to w ogóle mało powiedziane. Ale tak jak pisałam - na tym nie kończy się jej charakterystyka. Była kimś więcej niż 'tylko' zabójcą. I w tym filmie chodzi o to, żeby to pokazać.
Po prostu - zamiast doszukiwać się subiektywizmu reżyserki, najlepiej spojrzeć na ten film z własnej perspektywy.
Jeszcze coś dopiszę, żeby wszystko było jasne.
Współczuję jej, bo miała ciężkie życie, spaprane dzieciństwo itd. Ale to nie zmienia faktu, że to, co robiła, było okrutne.
Ale pomyślcie jak silny jest instynkt życia. Wolała biedować, prostytuować się, kraść i zabijać niż samemu strzelić sobie w łeb. A tak byłoby najprościej. A jeśli chodzi o Charlize to super charakteryzacja, ale i tak jest ładniejsza niż prawdziwa Aileen. Jednak nic cię tak nie zmieni jak życie :D
nie będę odpowiadał na drugie postawione pytanie ("po co ten film") bo to zrobiłem w sowim komentarzu do tej produkcji, ale chcę nawiązać do pierwszej kwestii, tj do charakteryzacji. Jeśli powstaje film oparty na prawdziwej historii, to aktorka grająca postać znanej na całym świecie więźniarki powinna ją jakoś trochę przypominać, nieprawdaż? Na tym polega charakteryzacja. W "Monster" można ją ocenić bardzo wysoko, bo porównaj zdjęcia Wuornos i Theron z tego filmu. Charlize jest niemal identyczna.
nie jestem zachwycona filmem. Zachowanie, które miało być wulgarnym może i było, ale mnie bardzo to zraziło i sprawiało, że nie czerpałam żadnej przyjemności z oglądania Charlize Theron w tej roli. Czekałam na koniec ujęcia, żeby tylko nie było znów pokazanego jej grymasu. Fakt faktem zmiana ogromna! Jestem w prawdziwym szoku gdyż parząc na jej prawdziew zdjęcia nie przypuszczałam, że da się doprowadzić do takiej zmiany wyglądu.
Jeśli natomiast chodzi o współczucie do jej osoby to niestety nie czułam żadnego. W końcu każdy jest kowalem własnego losu, a ona zdecydowała się na własnie taki. Istenije wiele możliwości ciężkiej bo ciężkiej - ale uczciwej pracy bez wyrzutów sumienia (jeśli postać w ogóle je miała)
do taszy - czy aby na pewno kazdy jest kowalem swojego losu? wiec psychologia i psychiatria to wedlug ciebie
stek bzdur? ja ufam ze na szczescie mozna pomoc drugiemu czlowiekowi i zapobiec wielu zbrodniom. myslisz
ze gdyby Aileen byla wychowywana w kochajacej szczesliwej rodzinie to zdecydowala by sie jednak zostac
potworem?
no ales zadal pytanie! gratuluje. a po co wogole sa filmy? po co jest sztuka? zastanow sie.
Frank - nie mówię o niczym takim, że 'psychologia i psychiatria to stek bzdur' wręcz przeciwnie! Właśnie od tego są, żeby pomagać ludziom. A czy Alieen się zgłosiła gdzieś po pomoc? Szukała jej gdzieś? Nie, więc miała taki los na jaki sobie zapracowała (nie mówię, że zasłużyła, proszę nie mylić). Ale tak - każdy jest kowalem własnego losu. Zrozumiałam popełnienie jednej zbrodni jakiej się dopuściła, działała w obronie własnej. Cóż o tych następnych? Były one potrzebne? Dlatego mówię raz jeszcze. Sama się na nie decydowała i była świadoma tego co robi, dlatego jest odpowiedzialna za swoją przyszłość, ma ją we własnych rękach i to, że została wychowana w takiej rodzinie, a nie innej wcale nie usprawiedliwia zbrodni jakich się dopuściła.
"W końcu każdy jest kowalem własnego losu, a ona zdecydowała się na własnie taki. Istenije wiele możliwości ciężkiej bo ciężkiej - ale uczciwej pracy bez wyrzutów sumienia (jeśli postać w ogóle je miała)"
jestem w szoku... jak można być tak naiwnym? :/
Naiwnym?
Co naiwność ma do tego? Jestem raczej osobą wiary we własne możliwości, a naiwność o której mówisz raczej stawia Cię w świetle człowieka, który idzie na łatwiznę, nie próbując nawet walczyć o swoje.
Zabij mnie, w tym momencie nie wiem jak ten film się nazywał, ale jakieś 2 tyg. na tvp1 lub tvp2 leciał film opary na faktach, opowiadający historię dziewczyny, której rodzice byli narkomanami. Miała zostać wychowana przez dziadków, ale po tym jak została uderzona uciekła z domu. Wiek 15 lat. Zyjąc na ulicy nie dała się spodlić. Z czasem doszła do wniosku, że użalanie się nad sobą nic jej nie da więc zaczęła od solidnej nauki. A skończyła tak, że dostała stypendium opłacające jej studia na Harvardzie. Ludzie, którzy uważają taką mowę za naiwną po prostu tak mają w nosie życie, że nawet nie chce im się o nie zawalczyć.
nie będę dyskutować gdyż wtrącasz tu jakieś dziwne wątki personalne...
nawet zabawne to to...
mam nadzieję (ale tylko malutką bo podejrzewam, że bez pomocy zdarzenia lub człowieka to sama tego nie zrobisz), że kiedyś 'otworzysz szerzej oczy' miast utwardzać w sobie jakieś truizmy...
ale na psychologię to Ty raczej nie idź, please.. ;]
Oczywiście, że człowiek jest kowalem własnego losu. Zgadzam się z taszal. Zawsze masz wybór, zawsze to od ciebie zależy jaką decyzję podejmiesz. Mówiąc, że główna bohaterka była już na samym dnie i nie mogła z niego wyjść - to nieprawda. To zależy od szeregu innych czynników.
Komentarz: "nie będę dyskutować gdyż wtrącasz tu jakieś dziwne wątki personalne... " świadczy o tym, że nie czytasz uważnie, żadne wątki personale, użytkowniczka po prostu dała przykład z filmu. A: "ale na psychologię to Ty raczej nie idź, please.. ;]" jest po prostu śmieszne.
Tutaj taszal podała przykład z filmu, ja podam natomiast autentyczny przykład: Henryk Schliemann. Chłopiec z biednej, niewykształconej rodziny, który postanowił zrealizować swoje marzenia i osiągnąć cel, który sobie postawił. Polecam jego historię, jest niezwykła i fascynująca. W przypadku bohaterki filmu "Monster" - Aileen Wuornos było inaczej - ona była przekonana, że spełnienie marzeń jej się należy, że to coś, co można osiągnąć bez wysiłku. A to nieprawda, dlatego była sfrustrowana swoim życiem. Nie potrafiła wykorzystać żadnej szansy od losu. Niestety.
to, że się z Nią zgadzasz nie oznacza, że macie rację... :]
"Zawsze masz wybór" - ogólna bzdura... najczęściej mówią tak ludzie, którzy niewiele w życiu przeżyli i mieli wygodne życie... inni nie mieli na wiele sposobów, może ich zgwałcono w wieku może 8, może 10 lat?, musieli się prostytuować aby przeżyć nie rozumiejąc nawet co robią ale to nie jest ważne... trzeba tym ludziom mówić prosto w oczy: MIELIŚCIE WYBÓR, NIE SKORZYSTALIŚCIE Z SZANSY jakie dawało wam życie, każdy jest kowalem itp, itd. bla, bla, bla...
baaaaardzo to wygodne i zwalnia od dalszego myślenia: "dlaczego?"
czasem jedynym wyborem jest śmierć i nie ma ona często nic wspólnego z pojęciem "godna śmierć"...
przytaczanie tu jakichkolwiek wyjątków i opowieści jest bezcelowe... NIE ZAWSZE ma się wybór... choćby z powodu nieświadomości jego istnienia... powody można mnożyć...
równie dobrze można powiedzieć, że ZAWSZE robimy to co chcemy bo przecież podejmujemy takie a nie inne decyzje - czyli CHCIELIŚMY akurat TO zrobić...
nie chce mi się dalej dyskutować bo to jałowa dyskusja... tym bardziej jak ktoś "nie czyta uważnie" czyjegoś tekstu imputując tę czynność drugiej stronie, "przekręca go" świadomie albo go zwyczajnie nie rozumie... MASZ TERAZ WYBÓR o który tak się oboje dopominacie... który powód jest prawdziwy? :]
zadowolony z wyboru?
V.K.
""Zawsze masz wybór" - ogólna bzdura..."
Nie spłycałbym tak tego tematu, który od lat jest analizowany przez filozofów.
Sartre powiedział kiedyś, że "człowiek jest skazany na wolność". I oczywiście wszystko zależy od tego jak tę wolność postrzegamy. Spór jest wynikiem jedynie dwóch różnych punktów widzenia. Nie istnieje właściwy punkt widzenia, wiec każdy z nas ma swoje racje. Wracając do tego co powiedział Sartre, mówisz:
"najczęściej mówią tak ludzie, którzy niewiele w życiu przeżyli i mieli wygodne życie... "
To nie o to chodzi.
Podaj mi przykład sytuacji w życiu, w której można wybrać tylko jedną opcję? Wybór zawsze istnieje. Nawet jeśli ktoś przystawi ci pistolet do głowy i każe ci się np. upokarzać. Zawsze masz wybór. Chodzi o samą istotę wyboru, inną kwestią jest to, co dzięki niemu możemy stracić lub zyskać. Wybór nie zawsze jest szansą. Uważasz, że wybór, w którym jego opcji nie możesz podzielić w miarę klarownie na dobro i zło - nie jest po prostu wyborem. Ja uważam, że jest i że w tym tkwi jego sens.
"baaaaardzo to wygodne i zwalnia od dalszego myślenia: "dlaczego?" "
nie, nie zwalnia. tym bardziej że juz wcześniej (po seansie tego filmu) wypowiadałem się na ten temat i próbowałem odpowiedzieć na pytanie "dlaczego" więc proszę nie tworzyć tutaj nie tworzyć błędnej analogii!!
"to, że się z Nią zgadzasz nie oznacza, że macie rację... :] "
ten problem nie jest czarno biały, nie jest tak że ktoś się myli a inny ma rację, swoją tezę opierasz jedynie na wiedzy potocznej, oczywiście pozbawionej obiektywizmu.
"Nie spłycałbym tak tego tematu" - ???
gdzie Ty widzisz płytkość? chyba, że weźmiesz te 3 słowa i będziesz twierdził nadal, że tylko 3 padły... :/
jasne jest, że chodzi o DOBRY wybór, muszę to słwo dopowiadać? nie jest jasne w dalszej części?
trochę to wygląda na jakieś filozofowanie dla ubogich... ;]
wybacz złośliwość ale piszesz rzeczy oczywiste po to by w nich szukać nowego sensu? nie wiem co tam jeszcze "ja uważam" napiszesz ale to wszystko już "ktoś uważał"... ;]
"!! " - cytuję wykrzykniki... heh... ;]
może lepiej podaj linka do tego co napisałeś bo ABSOLUTNIE jeszcze nie wzbudziłeś tak mojego zainteresowania, by szukać.. wybacz... :]
"swoją tezę opierasz jedynie na wiedzy potocznej, oczywiście pozbawionej obiektywizmu."
jasnowidz się znalazł... przy okazji... można poznać tę moją TEZĘ? :]
w sumie nic tu nie ma aby dalej dyskutować, ale możesz znaleźć nowe powody by coś zabawnego wypisać... to wtedy możemy tak dalej ale czy warto? w całym tym i poprzednim tekście nie ma nic twojego, nie ma ciebie... jakbym szeptu tłumu słuchał...
jeśli chcesz dalej pisać to zaskocz mnie czymś, zaciekaw... powiedz coś od siebie... nie wal truizmów, frazesów itp. itd.
aha, i nie piszę to złośliwie teraz, ogólnie mam sympatię do ludzi do których nie mam antypatii... taki kredyt...
pozdr
'może ich zgwałcono w wieku może 8, może 10 lat?, musieli się prostytuować aby przeżyć nie rozumiejąc nawet co robią '
A kto zmusza takich ludzi do zarabiania pieniędzy w taki sposób? I tutaj znów podkreślam fakt, że jest to ich własny wybór. Nie uwierzę też, że nie mają świadomości popełnianych przez siebie czynów. Zrozumiem jakieś dziecko ograniczone umysłowo, ale w takim wieku wielu ma pojęcie co to seks. Nawet jeśli nie to przez prostytuowanie się stają się świadomi. Z nowym doświadczeniem mogą robić do dalej lub też uznać to za zły sposób na życie i porzucić te poczynania.
Poza tym nie mów, że dzieci które zostały skrzywdzone przez los nie mają innego wyjścia jak od razu stoczenie się na dno tylko dlatego, że doświadczyły wielkich nieprzyjemności życiowych. Istnieją instytucje które opiekują się dziećmi z traumą. Nie zostają one same na ulicy porzucone na pastwę losu. Jeśli kiedykolwiek widziałeś takich ludzi to waśnie dlatego, że dokonali wyboru - odrzucenia pomocy i zdania się na własne (jakże ograniczone) możliwości.
'równie dobrze można powiedzieć, że ZAWSZE robimy to co chcemy bo przecież podejmujemy takie a nie inne decyzje - czyli CHCIELIŚMY akurat TO zrobić'
Oczywiście, że tak jest i chyba nieświadomie wypowiedziałeś tę prawdę. Prosty przykład: masz możliwość studiowania. Chcesz studiować? Ok startuj. Nie? Twój wybór nikt Cię nie zmusza. ROBISZ TO CO CHCESZ.
"Nie uwierzę też, że nie mają świadomości popełnianych przez siebie czynów"
komu masz wierzyć/nie wierzyć??? co z tego, że najczęściej mają? a czy ty masz na dziś świadomość tego co tu wypisujesz pod tym filmem? jeśli kiedyś przemyślisz na nowo wszystko wzbogacona przez życie to co z tym zrobisz dalej? powiesz, że młoda byłaś? oj, lekko ci to idzie... cieszę się, że ten film był taki prosty dla ciebie, że masz na wszystko jednoznaczne odpowiedzi i rady... pozazdrościć...
"... i chyba nieświadomie wypowiedziałeś tę prawdę"
ech, ręce opadają... ;]
ja ogólnie mało świadom jestem tego co mówię i piszę...
i tym optymistycznym akcentem zakończmy tę 'wyklutą krówkę'*... ;]
*wyklutą=stworzoną (niepotrzebnie)
krówkę = jałówkę = jałową dyskusję...
p.s. wszystko to świadomie piszem se com wymyśłił se (czy w życiu dalekim czy bliskim) i siem pod tym podpisujem... :D
JASNE? :D
z niecierpliwością czekam "z kupą" na wasze dalsze komentarze... :]]]]
mości panowie...
i panie...
choć kupeczką jeśli łaska... ;]
Taszal, ale co Ty kurwa mozesz wiedziec o zyciu dzieciaku? Wypisujesz tu jakies pierdolone farmazony, o swiadomych wyborach i pomocy socjalnej. Jestes z dobrej rodziny, matka i ojciec Cie kochali itp. Nie rozumiesz co to silny wstrzas, taki, ktorego zaden pierdolony psychiatra ani lek nie wymaze. Wez sie lepiej nie wypowiadaj dziewczynko na tematy o ktorych masz chuja a nie pojecie, bo tylko sie osmieszasz w oczach ludzi, ktorzy wiedza jak to jest...
"Zawsze fascynuje mnie fakt, że amerykańscy aktorzy i aktorki potrafią dla roli tak bardzo zmienić swoje ciało, tak sie poświęcić." Tak... tak, iscie fascynujace. Jakby w polsce placono za role po 30 milionow zl, to gwarantuje Ci, ze to by sie zmienilo. Pozatym, Polskiego gowno nie wyplynie poza granice kraju, i tak tego nikt nie oglada.