Oglądałam go dawno, ale pamiętam, że to jeden z tych filmów, które nie pozostawiają obojętnym i gdzieś tak na dłużej pozostają w nas. Nieważne, czy prześladując nas nieprzyjemnymi emocjami czy dostarczając wzniosłych uczuć. Pozostaja gdzieś w tyle głowy i koniec.
Mi pozostała jedna refleksja:
abstrahując od całego tego brudu i degradacji, to po prostu a może raczej "między innymi", film o niekochanej skrzywdzonej przez los kobiecie, która szuka szczęścia tak, jak potrafi i tak, jak to jest możliwe, za wszelką cenę.
no i oczywiście całkowicie słusznie nagrodzona Theron za kapitalną kreację głównej bohaterki. i za poświęcenie się (cóż oni jej zrobili..?!)