Jeśli komuś nie przeszkadza brak siły odśrodkowej w obracającej się metalowej puszce i istnienie zaawansowanej cywilizacji nie mogącej pokonać intruza za pomocą EMP (chociaż ludzkość ma taką technologię) to będzie się dobrze bawił na filmie. Jest to bowiem klasyczny film katastroficzny, gdzie kładziony jest nacisk na fikcję niż naukę. Coś w rodzaju klona Dnia niepodległości i 2012. Mam nadzieję, że twórcy nie zrażą się wynikami finansowymi tego filmu i wypuszczą niedługo jakąś wersję z Marsem lub Saturnem w roli głównej. Jako wierny fan SF czekam na kolejny film w którym jeden z bohaterów bierze sprawy w swoje ręce i uratuje świat przed przybyszami z kosmosu i nami samymi.