Oryginalna fabuła - ktoś powie, że takie coś może każdy wymyślić. Ok, to dlaczego nikt jeszcze nie nakręcił filmu o oponie z telekinetycznymi zdolnościami? - no reason;)
Ale nie jest jeszcze sztuką wymyślić coś tak absurdalnego i to nakręcić, trzeba to jeszcze podać w odpowiedniej formie! Jak dla mnie ta forma jest jak najbardziej odpowiednia - film mnie zaciekawił i przede wszystkim rozbawił - sądzę, że podobną zabawę mieli twórcy na planie.
Do tego fajna muzyka. Nie wiem do czego tu się można tak właściwie przyczepić.
I UWAGA UWAGA! Nie jest znawcą, ani tym bardziej znaffcom. Lubię Monty Pythona, a także iksmenów (widziałem, że te filmy się przewijały przez tematy).
Dlaczego nikt jeszcze nie nakręcił filmu o oponie z telekinetycznymi zdolnościami? Bo do tej pory wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że bez prawdziwego talentu reżysera/scenarzysty wyjdzie film tak słaby jak "Opona"? Obraz Dupieux oryginalny nie jest, bo jego założeniem wyjściowym jest głupota bijąca z ekranu, a tego w kinie mamy od dawna pod dostatkiem. W innym temacie natknąłem się na opinię, że "film jest skrajnie głupi i żałosny, bo taki ma być", co zdaniem autora tego zdania działa na korzyść "Opony". Takie podejście jest dla mnie jeszcze bardziej absurdalne niż to "dzieło". Jedyny plus filmu to zdjęcia.
"Opona" nie jest słabym filmem. Zapewnia dużo zabawy, jest świetna muzyka, aktorzy również znakomicie wywiązali się ze swoich ról.
A to, że nie jest oryginalny, bo bije z niego głupota to zbyt duże uogólnienie. Równie dobrze można napisać o jakimś innym filmie: "film ten nie jest oryginalny, bo jest dramatem, a tego mamy pod dostatkiem".
Z tą zabawą to wychodzą już czysto subiektywne odczucia, cieszę się, że Wam się podobało, bo ja przez "Oponę" straciłem czas. Niewiele bo niewiele, ale jednak w tym czasie mogłem zobaczyć coś zdecydowanie bardziej wartościowego. Naprawdę podszedłem do tego filmu bez żadnych uprzedzeń, wręcz przeciwnie, ale choć nie wiadomo jak bym się teraz starał, to nie znalazłbym w nim żadnych pozytywów, poza ciekawymi zdjęciami, o których wspomniałem wcześniej. Dla mnie to typowy produkt marketingowy. Dobrze się to w prasie prezentowało, "film o morderczej oponie", rzeczywiście wzbudzało zaciekawienie. Potem przyszło rozczarowanie, ale niektórzy, z tego co czytałem, nawet skłonni są nazwać to kinem ambitnym, bo przecież reżyser wiedział, że kręci coś głupiego. Ja jestem jedynie w stanie zrozumieć, że kogoś to faktycznie śmieszyło, bo jak wiadomo poczucie humor to specyficzna sprawa. Ale 10/10, o rly Zakrza? ;)
Czy czasami cała kariera Tarantino i Rodrigueza nie opiera się na wykorzystywaniu elementów "skrajnie głupich i żałosnych" i przerabianiu ich według swojego uznania?
otóż to. I dlaczego filmy Tarantino są doceniane, a "Opona" już nie? No reason :)
Jedynym powodem może być to że Tarantino i Rodriguez są znani i doceniani przez krytykę więc ludziom niezręcznie jest ich się czepiać.
Tarantino i Rodriguez to zupełnie inna bajka. Pierwszy ma pewien dar budowania swoich filmów wokół przewrotnych dialogów podszytych dużą dawką ironii i absurdu, co jest oczywiście dość specyficzne i nie wszystkim przypadnie do gustu. Drugiemu udało się tylko "Sin City", ale to raczej zasługa produktu, na którym bazował. Wielki reżyser, a tym bardziej scenarzysta, to z niego na pewno nie jest.
Rodriguezowi udało się tylko Sin City?: > A co z El Mariachi, obiema częściami Desperado, co z Czterema Pokojami (fakt, jedna nowelka, ale zawsze) i od Zmierzchu do Świtu?
Tak, to specyficzny reżyser, żeby doceniać jego filmy trzeba po prostu lubić ten typ kina, bo inaczej to nic się nie poradzi :) A co do Opony - ten typ pastiszu akurat lubię, momentami lekko przynudzało, acz w ogólnym rozrachunku całkiem fajny film.