Myślałem, że to coś chociaż będzie śmieszne. Lubię absurdalny, kuriozalny humor, ale w dobrze podanej formie (np. "W krzywym zwierciadle - strzelając śmiechem", które mam ocenione na 9 to w moim przekonaniu mistrzostwo humoru, płakałem ze śmiechu). Tymczasem ten "film" wywoływał u mnie politowanie i zażenowanie. Zadawanie jakichkolwiek pytań na jego temat jest bez sensu, bo sam on jest bez sensu, więc nie można uzyskać sensownych odpowiedzi. Ten film powstał po prostu po nic. Ani nie straszy, ani nie bawi, ani nie wzbudza żadnych emocji. Jest po prostu skrajnie idiotyczny i głupi. Porażka na całej linii. Dałem 2/10 tylko dlatego, że w pierwszej scenie z samochodami leciała fajna piosenka, której bym nie znał gdyby nie ten film.
"Myślałem, że to coś chociaż będzie śmieszne."
Pierwsze zdanie i już kłamstwo... Myślałeś? Otóż nie - nie myślałeś. Nie myślałeś podczas seansu oraz później, gdy zakładałeś ten temat.
To nie był ani klasyczny horror, ani komedia. Nie był to także prześmiewczy mix obydwu tych gatunków. W "Morderczej Oponie" nie chodziło o campową rozrywkę i tytułową oponę, ale przemysł filmowy jako taki i postawę jego odbiorców. Do tego można tutaj dopatrzyć się alegorii życia, choć jest to jedynie zarysowane.
PS. Indyk smakował?