(...) Przed kamerą Hopper płynie, ale jego ruchy są twarde, zdecydowane. Amerykański akcent w wydaniu aktora to natomiast tęskny blues, śpiewany ku czci ejtisowych herosów.
W rękach mądrego scenarzysty James Henderson przeistoczyłby się w bohatera à la Jack Reacher lub James Bond. Może nawet zapoczątkowały serię cenionych filmów klasy „B”. Niestety, Steven Palmer Peterson jest fabularzystą niewystarczająco przytomnym, niezdarnie żonglującym ekranowymi kliszami.
Pełna recenzja: yippeekiyaymoviegoer . wordpress . com