Nie ukrywam, że Phantasm strasznie mnie początkowo nudził ale na szczęście jak się rozkręcił to było całkiem miło. 
Muzyka strasznie mi się kojarzyła z motywem przewodnim z Halloween Carpentera wymieszanym z utworami Fabio Frizziego (soundtrack z The Beyond itp). Zresztą atmosfera momentami przypominała właśnie filmy Fulciego (jednak bez gore). 
Sporo dobrych pomysłów i duża dawka surrealizmu. Jutro pewnie zabiorę się za dwójeczkę, która jest ponoć znacznie lepsza i nieco wyjaśnia. 
Generalnie udany seans. :)
Chciałem właśnie napisać komentarz ale przeglądając forum trafiłem na twój z którym się w pełni zgadzam. Jakoś nie wiem dlaczego ten film tak długo się chował przede mną, że dopiero teraz udało mi się go obejrzeć. Ciekawy jestem czy faktycznie druga część jest lepsza i jak się prezentują pozostałe.