Nie wiem jak reagowano na ten film w latach, kiedy powstał, ale musiały być to reakcje skrajnie różne. Mimo wielu horrorów na karku, mimo tego, że jako pierwszą oglądałem drugą część, która odkrywa przed widzem więcej, ten film wydał mi się bardzo nietypowy. Ciężko mi wskazać jednoznacznie co czyni go tak nietypowym, może to, że reżyser bez owijania w bawełnę serwuje nam: Tall mana, karły i kuleczki, tak jakby były one czymś, do czego widz jest już przyzwyczajony. Do tego dochodzi lokacja, gdzie spora część akcji się odbywa: cmentarz i dom pogrzebowy, oraz (co z tego, że na Halloweenowym motywie wzorowana) muzykę. Niektóre sceny, zważywszy na rok produkcji filmu, wbijają w ziemię. Ten film aż bije surrealizmem po oczach, a co najlepsze… wydaje mi się, że nawet sam reżyser nie wiedział o co dokładnie z tym wysokim gościem i jego zabawkami chodzi (nie liczcie na żadne wyjaśnienia, jeśli takich szukacie sięgnijcie po sequel). Niestety nie jest to żadne arcydzieło. Momentami zachowanie bohaterów jest co najmniej zastanawiające, kilka rozwiązań zbyt błahych, co aż razi po oczach. Mimo tego klimat jest pierwszorzędny – 7.5/10
Ja zawyżam u siebie ocenę o jedno oczko :) A co do Tall Mana, to jest to jeden z moich ulubionych horrorowych szwarccharakterów, jeśli nie ulubiony. Nawet w ostatniej części nie zostało wyjaśnione do końca skąd on przyszedł i czym dokładnie jest, i to właśnie ta tajemniczość jest jednym z największych atutów tej postaci. Muzyka jest jak dla mnie jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych kina grozy. Fakt, nie jest to film perfekcyjny, co jak już mówiłeś, szczególnie widać w zachowaniach postaci. Moja ocena to 8,5/10 .W skali filmwebowej dałem 9/10. Może odrobinkę za wysoko, ale co tam. A z całej serii najwyżej cenię sobie dwójkę, zaś najmniej trójkę.