Dobry to film, ale z tej historii dało się wyciągnąć znacznie więcej. Mimo świetnej gry Bacona i dobrej(stanowczo za krótko na ekranie) Oldmana nie zdołał we mnie wzbudzić wpsólczucia wobec głównego bohatera. Film powinien trwać ze 20-30 minut dłużej i skupić się w tym czasie na losie Younga, a także na Glennie. Nie było w tym filmie scen, które mogłyby wycisnąć łzy, a powinny takie być. Nie zdążyłem zżyć się z bohaterami, czy kogoś znienawidzić. Nie wczułem się w klimat, nie dano mi na to czasu. Do tego Slater - gdy go widzę, to zaczynam wierzyć w talent aktorski Wahlberga. To powinno być arcydzieło, a nie było.