Totalne mydło. Film numer 67374849859 ze stajni Disney'a. Fabuła przewidywalna do bólu. Wytrzymałam tylko do 50-tej minuty filmu, z trudem powstrzymując opadające powieki. Elementy fanstasy? Gdzie? Chodzące drzewo? Śmiech na sali. A tak trochę poważniej- film bardzo schematyczny. Widziałam już dziesiątki podobnych filmów, na których inne i wyjątkowe dzieci są wyśmiewane przez starszych, silniejszych kolegów. Nie widzę w tym filmie niczego wyjątkowego, widziałam o wiele więcej lepszych filmów. Nie rozumiem czym tak bardzo się zachwycacie. Jeśli mam z czegoś zapamiętać ten film, to jedynie z tego, że to kolejny nudny amerykański film familijny.
Bo jako film dla mnie ta ekranizacja była słaba. Nie powaliła mnie na łopatki. Sama historia, oparta na książce, to inna sprawa. Aczkolwiek moim zdaniem dość nudna, co może sugerować, że fabuła książki też może być taka, ale nie będę oceniać, bo nie czytałam. Jak wpadnie mi w ręce, chętnie przeczytam i wtedy się wypowiem.
Nie nakłaniajmy jej lepiej do książki, bo skoro filmowa jej wersja tak ją zanudziła i "z trudem powstrzymała opadające powieki", to przy książce stanie się jej coś jeszcze poważniejszego :)
podejrzewam, że akurat tu- jak w wielu takich przypadkach- książka może być o wiele bardziej ciekawa niż disneyowska podkolorowana ekranizacja:)
tego nie wiem, ale chętnie przeczytam książkę dla porównania, jeśli wpadnie mi w ręce ;)
Film jest słabszy od książki, to moje skromne zdanie na marginesie.
O filmie nie może wypowiadać się ktoś, kto "ledwo dotarł " do 50 minuty- film jest dziełem jako całość i tak jego wymowę należy rozpatrywać.A zakończenie rzuca światło na całość i ustawia inaczej perspektywę- to nie jest film o wyśmiewanych dzieciakach.
Dlaczego mnie urzekł? Bo ja dostrzegłam w nim kontrast dwóch porządków świata, dwóch modeli życia, wychowywania dzieci, rodziny...
Bohaterów różni niemal wszystko- chłopiec to stąpający po ziemi realista, zamknięty w małym światku swej społeczności, domu rodzinnego, gdzie rytm życia wyznacza telewizja i utarte społecznie konwenanse, dziewczynka to wolny duch, wychowywana swobodnie,
nieskrępowana w swym rozwoju, dziecko "hipisów".Który porządek okazuje się tym słusznym?Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć.
Ogniwem spójnym jest lęk, każde z nich bowiem przed czymś ucieka ( znamienne jest, iż oboje świetnie biegają )- Leslie przyjechała na wieś po przeprowadzce z miejskiej dżungli- możemy się jedynie domyślać skali problemów dziewczynki , mam nieodparte wrażenie, że to była ucieczka przed samotnością i okrucieństwem otoczenia, chłopca zaś dręczą rozmaite lęki, sam sobie wydaje się słaby i nijaki.Oboje są mistrzami eskapizmu, Leslie podróżuje w swych fantazjach, Jess ucieka w świat rysunków.Przed prozą życia i okrucieństwem uciekają w swój własny świat.Film jest symboliczny, można go rozumieć na wiele sposobów.Czy śmierć Leslie oznacza, ze do końca pozostała wierna sobie i swemu światu, podczas gdy Jess wszedł w kontakt ze światem zewnętrznym? Czy była to niezgoda na dorastanie?
To także film o przyjaźni.O poczuciu winy.O dojrzewaniu, które polega na podejmowaniu wyzwań, jakie niesie życie.....
Kto w tym filmie wygrał a kto przegrał? I czy warto było znać Leslie?
Wiesz książki wprawdzie nie czytałem, ale opierając się na opisach i streszczeniach moim zdaniem to film jest lepszy min. dla tego że w filmie pominięto lub bardzo okrojono zbędne wątki (jak np. kłótnia rodziców Jessego z pastorem, podkochiwanie się Jessego w nauczycielce - w filmie jest to ledwo zasugerowane, czy Leslie która w książce nie była tak kryształowo dobra i idealna jak w filmie) a inne rozbudowano (zwłaszcza świat fantasty niemal nieobecny w książce i oczywiście rozbudowane relacje miedzy Jessiem i Leslie)
no i jeszcze sam wygląd i ubiór Leslie. - filmowa wersja jest bardzo na plus w stosunku do książkowego pierwowzoru...
I jeszcze w filmie trochę "postarzono" bohaterów (w filmie mają po 13 lat, w książce po 11) co też jest sporym plusem filmu.
No naprawdę... Zero wrażliwości. Radzłbym czasem spojrzeć na świat nie tylko oczami.
Najbezsensowniejszy film jaki oglądałam - jestem osobą wrażliwą ale "to" mnie w ogóle nie poruszyło.
Dno!
gdybym go nie wyłączyła, zwyczajnie bym zasnęła. zanudził mnie na śmierć. a naprawdę rzadko kiedy zdarza mi się nie dotrwać do końca filmu :)
Najzabawniejsze jest to że właśnie po tych 50 minutach następuje najważniejsze wydarzenie w filmie które tak bardzo zmienia sposób postrzegania go
@bellya - trochę to nie poważne mówić o filmie i oceniać go, na podstawie oglądniętych 50 minut, a nie całości. Po tym czasie nie wiesz jak zakończył się film, nie wiesz co na końcu zrobili bohaterowie. Nie masz inaczej mówiąc pełnego poglądu na całość produkcji. Dla mnie bezsensownym jest ocenianie filmu bez oglądnięcia go w całości. Nie zrobiłem tak nigdy bo to często nie fair.
@skoczek_narciarski - wiesz, nie chcę krytykować Ciebie i Twoich ocen, bo każdy ma swój gust i ja to szanuję. Jednak muszę powiedzieć, że mimo iż ten film wzruszył mnie i wystawiłem mu 9/10, to nie jest to produkcja zasługująca na miano "filmu wszech czasów". Ponadto nie rozumiem jednej rzeczy - w szóstym poście tego tematu napisałeś, że masz ocenionych 400 filmów, więc wiesz co mówisz (a z tego wnioskuję, że uważasz, iż znasz się na filmach). Wybacz, ale ja mając ocenionych ponad 1270 filmów uważam, że nie do końca mam prawo mówić, że się znam. Obejrzałeś zaledwie skrawek filmowego świata, więc nie wynoś się ponad innych. To tak na marginesie.
Mam podobne odczucia do filmu co skoczek narciarski.
Może nawet 100 razy bardziej przesadzone.
Film jest niezwykłym studium poznawania wartości. Na początku dla chłopaka najważniejsze były przyjemnostki dnia codziennego jak: rysowanie, uroda pani nauczycielki, zwycięstwo w biegach. Pod koniec następuje eksplozja jego systemu wartości na gruzach którego powstaje przyjażń i miłość.
Kamera, muzyka, relacje tej dwójki tworzy obraz, momentami, na pograniczu mistycyzmu.
Filmem tym można się najzwyczajniej ujarać ( czego nie można powiedzieć o żadnej innej produkcji).
Nic dodać nic ując, Faktycznie mistycyzm, nie wpadło mi do głowy tego filmu opisać tym słowem ale pasuje:)
A gdzie ja się wynoszę ponad innych?? Ktoś mi wmawia ze jestem dzieciakiem Stwierdziłem tylko ze nie mam 15 lat i nie oglądałem 10 filmów na krzyż. 400 filmów o rożnej tematyce daje jakiś rozeznanie w filmach. Nie jestem jakimś koneserem filmowym, po prostu oglądam to co lubię.
Wiesz moja opinia może trochę przesadzona wynika z odczuć na temat tego filmu jakie ma po jego obejrzeniu. Może trochę przesadzam i jestem nazbyt wrażliwy ale ten film tka mnie dogłębnie ujął, że nie mogę znieść jak ktoś pisze o nim źle.
A czemu nie? Sen jest bardzo potrzebny. A może akurat w końcówce magia tego filmu by cie przebudziła.
Dla mnie to też był familijny film, dopóki nie zobaczyłam zakończenia. Też czasami nie udaje mi się wytrwać do końca filmu/książki; ale wtedy nie oceniam, uznaję, że oddalam tę kwestię. Ile jest rzeczy, które dopiero w pryzmacie zakończenia nabierają znaczenia...
Rewelacyjny film. I bynajmniej nie jest to kino familijne. Film o dzieciach, ale nie dla dzieci - to istotna różnica. I kompletnie nieprawdziwe jest to, co napisałaś w założycielskim poście. Kompletnie i absolutnie :P
Bardzo słaby film. Obejrzałem ok godziny i dalej nie wytrzymałem. Ktoś z was napisał, że dopiero po 50 miutach zaczyna dziać sie to co najważniejsze. Ten fakt tylko potwierdza moją opinię - słabizna jakich mało. Dobry film przykuwa uwagę od pierwszych minut. Kolejny przykład płytkich problemów bezmózgich amerykanskich nastolatków.
no właśnie! mam dokładnie te same odczucia. dobry film przyciąga uwagę odbiorcy od samego początku- ten jest po prostu przeciętny, żebym nie powiedzieć słaby. ten niestety niesamowicie nudzi...
Zgadzam się, że dobry film przykuwa uwagę od pierwszych minut. Ale to co właśnie powiedziałeś nie wyklucza stwierdzenia, że ten film jest wspaniały. Bo może wspaniałe filmy mają przykuć uwagę na końcu, zaskoczyć i wzruszyć? Mnie zainteresował od pierwszych sekund ale może gdybyś "wytrzymał" więcej niż tą godzinę to twoja ocena była by inna...
Po drugie. A co? Lepiej oglądać problemy bezmózgich dorosłych maszyn do zabijania?
To prawda że zazwyczaj film powinien wciągnąć widza od samego początku (mnie wciągnął ale nie o tym przecież chciałem rozprawiać xD), lecz w tym przypadku zgodzę się z resztą iż jeśli od samego początku nie przekonałeś się do filmu, to pod koniec (prawdopodobnie) zmieniłbyś zdanie. Zupełnie jak w Ferdydurce fragment z nauczycielem i Gałkiewiczem - jednych zachwyca, zaś innych nie różne są gusta i każdy ma swoja zdanie (mam jednak nadziej że niektórzy jednak przekonają się do tego filmu) :D.
głównie chodziło mi o fragment z zachwycaniem nie całą książkę, fakt mogłem to lepiej ująć, by nie zabrzmiało to w ten sposób :D
dokładnie tak jak napisałeś- różne są gusta i każdy ma swoje zdanie ;) mnie film nie wciągnął i szczerze znudził ;) ile można czekać na jakiś ciekawy zwrot w akcji filmu, cokolwiek.. no i ta przewidywalność ;) po prostu nie dla mnie ;)
Jest jedna rzecz w tym filmie, której byś nie przewidziała :) ale to trochę dalej niż w 50 min. A tak w ogóle, to czytając twoje wypowiedzi, mam podstawy twierdzić, że ty masz jakiś niesamowity dar przewidywania przyszłości w filmach. To niesamowite! Powiedz mi, czy patrząc na przykład na, no nie wiem - plakat filmu, czy reklamę w telewizji, potrafisz już opowiedzieć z detalami fabułę? Czy musisz go najpierw zacząć oglądać i dopiero po kilku minutach się tego dowiadujesz. Interesujące... :)
wiele filmów (szczególnie disney'owskich) jest strasznie schematycznych, to miałam na myśli. zaczynasz oglądać i wiesz co się stanie, bez sensu. wolę filmy, które zaskakują. w Terabithii był mega schematyczno- amerykański początek, od pierwszych kilku minut łatwo było przewidzieć o co chodzi, że dzieci są wyrzutkami w szkole, że rodzice nie poświęcają im uwagi, że ta dwójka się ze sobą zaprzyjaźni na śmierć i życie i że na końcu zdarzy się cos dramatycznego co zwróci uwagę na problem, którego nikt wcześniej nie dostrzegał. blebleble, ciągle to samo ;)
Osobiście uważam, że film w sam sobie jest niezły, aczkolwiek nie powinno uważać się go za arcydzieło, bądź film wszech czasów. Dla mnie również film był bardzo schematyczny, prosty w odbiorze, a fabuła przewidywalna do bólu. Jak już wcześniej pisaliście każdy ma swój gust, i należy szanować opinie innych osób. Poza tym film kierowany jest do młodszych widzów, więc należy uszanować go takim jaki jest, a nie szukać w nim nieoczekiwanych zwrotów akcji, czy głębszego przesłania.
Mnie osobiście film nie zachwycił, aczkolwiek polecam go osobą, które w niedzielne popołudnie nie mają co obejrzeć, bądź nie mają żadnego konstruktywnego zajęcia, oraz nic lepszego do zrobienia.
A już się bałam, że zdolność właściwej percepcji została poważnie zaburzona u użytkowników filmwebu odnośnie tego filmiku :)
Jakże się cieszę , że są jednak ludzie umiejący odróżnić dobre kino od "przeciętniaka", jakim jest "Most do T." Trzeba po prostu uznać, że to film dla pewnej kategorii wiekowej... poniżej 15 lat i tyle.
Nareszcie jakiś głos potwierdzający moją teorię; cieszę się, że nie wszyscy na filmwebie to wyznawcy kultu Terabithii :)
Wyznawcy kultu Terabithii to tylko nastolatkowie :) Pozwoliłam sobie sprawdzić jakie filmy "obrońcy" tejże pozycji oglądają i jak "punktują" :)
Otóż łzawe romansidła i tanie produkcje "disneyowskie", które z dobrym kinem niewiele mają wspólnego. Żal, że większość z nich tworzy filmweb. "Most" daje radę jako film dla nastolatków, dorośli obejrzą go ewentualnie jako towarzysze swoich dzieci , żeby spędzić jakiś wieczór razem. Wielką pomyłką jest równanie tego filmu z arcydziełami kina. To po prostu film dla odpowiedniej kategorii wiekowej i tyle, a oburzenie tutejszych nastolatków jest wprost śmieszne i świadczy tylko o tym jak wiele się jeszcze muszą nauczyć. Ale takie ich prawo :0 W końcu mają wiele czasu, żeby dorosnąć :)
No i własnie to również chciałam przekazać ;) Naprawdę nie jest to film porównywalny z dobrymi produkcjami kina; gdyby zresztą był, znajdowałby się na godnym miejscu w porządnych rankingach, a jakoś go tam nie widziałam :) Jest dobry, dla nastolatkow, fakt. Ale opinie o nim tutaj są zdecydowanie przesadzone.
Każdy ma prawo oceniać co chce i jak chce; jak dla mnie film jest przewidywalny i schematyczny, a lubię kino niebanalne.
Ale nie mam ochoty już odpierać ataków na pojęcie 'dobre kino', które jak widać jest bardzo subiektywne ;) miło, że wreszcie ktoś konstruktywnie myślący podziela opinię ;)
Z tego co widzę to ocena filmu u ciebie kończy i zaczyna się na tym: "film produkcji Disneya - na 100% jest zły" w ten sposób dyskutować się nie da... Disney "popełnił" wiele kiczowatych filmów ale zdarzają mu się tez arcydzieła (takie perełki) jak "Most do Terabithi" . Po prostu nie można generalizować, nie lubię romansów ale parę dobrych widziałem które wysoko oceniam , nie lubię musicali ale tez parę dobrych widziałem
"Wyznawcy kultu Terabithii to tylko nastolatkowie" - ta, a jedynym ssakiem na Ziemi jest człowiek... Co za bzdury. Znam wiele osób dorosłych, którym ten film podobał się bardzo. I co najlepsze - nie oglądali go w towarzystwie dzieci, żeby spędzić czas razem... Co samo w sobie jest trochę głupie, bo jest wiele lepszych sposobów na spędzenie czasu z dzieckiem niż oglądanie filmów... Ale nie o tym temat.
Śmiem twierdzić, że sama nie dorosłaś jeszcze do tego, by oceniać filmy. Szczególnie przez to, że nadal brniesz w durne teksty o filmie dla nastolatków, nie akceptując różnicy gustów... To, co dla Ciebie będzie godne oceny 10/10 dla innych może być zwykłym chłamem, nie wartym uwagi. I będzie to całkiem słuszne, bo jak już powiedziałem - nie jesteś krytykiem filmowym, nie Tobie oceniać gust innych i nie Ty jesteś wyznacznikiem tego co dobre. Trochę pokory do ocen innych. Wielka mi dorosłość ślepo patrzyć na swoje zdanie nie akceptując zdania innych.
Po raz kolejny - 0 logicznych argumentów. Potrafisz tylko spojrzeć w profil innych i zapoznać się z ich ocenami. A to, że ktoś ocenia taki film wysoko, a inny nisko, nie jest (wybacz, ale taka prawda) żadnym argumentem. Troll...
Żal jedynie tego, że tacy aroganccy ignoranci jak Ty tworzą filmweb. "Moje zdanie jest najmojsze i mojsze niż Twojsze".
@bellya - ktoś konstruktywnie myślący potrafiłby przyjąć do wiadomości, że nie jest na świecie jedyny, a jego gust filmowy nie jest tym najważniejszym. BTW - uważałaś wcześniej, że pojęcie "dobrego kina" jest wszędzie rozumiane tak samo? o.O Gdzie Ty żyjesz?
Znalazł się inteligent co to najwyżej ocenia Ojca chrzestnego i pulp fiction... Wyraźnie widzę z masz problem z posiadaniem własnego zdania, podoba ci się tylko ot co inni określił jako dobre a samodzielnie myśleć nie potrafisz. Nie dorosłeś do tego filmu.
Podoba mi się to, co jest genialne :) Tak zabawne, to co piszesz, że aż musiałam odpowiedzieć :)
True story, Skoczek (+1)
Nie ma sensu polemizować z kimś, kto uważa swój gust (czyli sprawę subiektywną) za jedyny słuszny. Troll i tyle.
Poza tym, Skoczek, nie spodziewaj się zbyt wiele po kimś, kto film "Lejdis" ocenił 9/10... To mówi samo za siebie.
Szkoda tylko, że takie osoby widzą drzazgę w oczach innych, a nie potrafią znaleźć belki w swoich...
Jeszcze raz masz rację, niestety niektórzy oglądają tylko komercyjne kino masowe i od razu uważają się za "koneserów" filmowych.
To, że Tobie się nie podało, nie oznacza, że film od razu trafia do kategorii "przeciętniaka". Z prostej, logicznej przyczyny - nie jesteś wyznacznikiem tego co dobre, przeciętne i słabe. I nie Tobie oceniać , kto potrafi odróżnić dobre kino od złego. Jak widać nie wiesz co to gust. Warto przyswoić tę informację, zamiast gadać bzdury, od których inni się tylko śmieją.
Zero argumentów - kolejny troll, który potrafi tylko napisać, że film dla kategorii wiekowej <15. <brawo>
Rany, zadziwia mnie fala nienawiści jaka się polała od fanów "Mostu...".
Mnie też ten film nie zachwycił. Okay, no nie był to gniot, ani na nim nie zasypiałam. Ale też nie ma w nim nic takiego, żeby w moich oczach go specjalnie wyróżnić i wysoko ocenić.
Zwyczajnie nie czuję, czemu ludzie tak wysoko go oceniają - ale hej, to kwestia gustu; za to nie rozumiem, czemu niektórzy rzucają się na tych z odmienną opinią, jakby była to zbrodnia.
A mnie dziwi falka krytyki ludzi których film się nie podoba , oczywiście że mają prawo krytykować ale z argumentacją .
Niestety bella nie przestawiła żarnego sensownego argumentu , stwierdzając że film jest gniotem .
I wystawiła ocenę nie oglądając nawet filmu do końca .
Czy tak postępuję człowiek, który chcę być uznawany za poważnego ?
No raczej nie .