No prawie, bo w zeszłoroczne wakacje MdT odkryłem gdzieś na przełomie lipca i sierpnia. Sentymentalny jestem z natury, dlatego nie odmówię sobie założenia kolejnego tematu na forum tego filmu.
Kto by pomyślał - to już okrągły rok przeleciał, a ja przyznam szczerze nie potrafię pojąć jak to się tak szybko stało. No ale stało się. A jak to się ima do "Mostu..."? Ano tak, że dzięki temu filmowi poprzednie wakacje utkwiły mi w pamięci tak bardzo, że jak wspominam sobie momenty, które miały wtedy miejsce, to wydaje mi się jakby to było najwyżej jakiś miesiąc temu. Heh - dokładnie pamiętał pierwsze wrażenie jakie wywarł na mnie "MdT". Był to pierwszy film, po którym w głowie szumiało mi przez co najmniej tydzień :D A potem? Potem z wrażenia musiałem wypisywać - i to dosłownie - emocje, które mną targały na forum ^^ Hyh, te dyskusje, dzielenie się zachwytami itp. . Słuchanie soundtracku z "Mostu..."! Kurczę, to tak wyraźnie jest wyryte w mojej pamięci, że świadomość czasu, który mnie od tego już dzieli jest wręcz przerażająca.
Mówi się, że często takie wrażenie jest przejściowe; że po czasie mija. Czy mi minęło? Kiedy nie tak dawno ponownie obejrzałem "MdT", robiłem to z obawą, że zacznę postrzegać ten film inaczej, bez emocji; że nie wyda mi się on już tak perfekcyjny jak na początku. I co się stało? Ano ku mojej radości w zasadzie nic nie uległo zmianie! (Tylko smutki wróciły ;D) Dlatego coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ten film jest na prawdę wyjątkowy, niepowtarzalny... szczególny.
I cieszy mnie to niezmiernie. A co się składa na taką moją opinię pisać nie będę... Nie chcę się po prostu po raz enty powtarzać :D
Tak więc filmwebowicze! To już rok! Kto by pomyślał... . Pozdrawiam szczególnie tych wszystkich, którzy właśnie wtedy - w poprzednie wakacje - tak aktywnie działali na tym forum(Trochę Nas tam było :D)
Hehe - kiedy ja oddawałem swój głos, "Most..." miał już ok. 2500 innych. Teraz ta liczba niemal się już podwoiła. Jak widać system oceniania również takie symboliczne koło zatoczył ;)
Dyskusje, dzielenie się wrażeniami i... Zasłużone miejsce w TOP100! Tak, "Most..." razu pewnego się tam znalazł. To również pamiętam :D
No taka to już moja dziwaczna osobowość jest. Musiałem ten temat stworzyć. Tak jak rok temu musiałem stworzyć inny.
Dobra, kończę.
Pozdr.
Witaj, Turinie, po długiej przerwie! Dawnośmy się nie "widzieli". Może mnie pamiętasz, mniej więcej w tym samym czasie, co Ty, w zeszłoroczne wakacje, działałem tutaj - na forum "Mostu...", zauroczony tym pięknym filmem. Parę razy nasze drogi się skrzyżowały i zamieniliśmy kilka słów:)
Moje odczucia co do filmu są bardzo podobne do Twoich. Od czasu pierwszego seansu "Mostu..." (było to pewnego ciepłego wieczora na początku lipca ubiegłego roku)wiele razy wyrażałem swoją opinię na jego temat, i przez te wszystkie miesiące zawsze była ona taka sama: arcydzieło. Naprawdę żaden film nigdy nie wywarł na mnie takiego wrażenia, to było jak niespodziewany cios w samo serce - jakkolwiek to brzmi - wcześniej nigdy bym nie pomyślał, że jeden film może obudzić w człowieku takie uczucia.
Tak czy owak, "Most do Terabithii" pozostaje moim ulubionym filmem, i już pewnie zawsze tak będzie.
Pozdrawiam
Pewnie że pamiętam :D W ogóle to jakoś trafiliśmy w okres kiedy to forum tak jakby "odżyło". Tak jak patrzyłem to wcześniej spokój tu panował, recenzji za dużo nie było itd., a jak zaczęliśmy dodawać to kilka innych osób też się dołączyło . Hehe - i nie chcę się chwalić, ale z dumą mogę ogłosić, że ten miniony rok szkolny zaowocował tym, że udało mi się zwerbować kolejną osobą, która zachwyciła się tym filmem ^^
Tak, też zauważyłem, że wraz z naszym "przyjściem" w ubiegłym roku nastąpił pewien wzrost aktywności. Zbieg okoliczności? Nie wiem. Pewnie wielu trafiło na film w podobnym czasie.
Teraz tutaj, na forum "Mostu...", znowu zastój. Może wraz z naszym powrotem znowu przyjdą inni, starzy i nowi?
Nich przychodzą, ale najlepiej to niech tych "nowych" będzie jak najwięcej :D Ych, wiem że się powtarzam, ale dziękuję temu wtórnemu Hollywoodowi za to, że czasem potrafi wspiąć się na wyżyny ^^
Też jestem wdzięczny Fabryce Snów za "Most...". Gdyby nie zdecydowano się na ekranizację książki pani Paterson, bardzo wiele byśmy stracili, nawet nie wiedząc, że mógł powstać tak wyjątkowy i piękny film. Ale na szczęście powstał.
Most był w top 100 ? : o Szkoda , że tego nie widziałem na własne oczy...
Film jak najbardziej na to zasługuje , jednak niestety od kiedy go obejrzałem ( październik '08 ) cały czas jego miejsce oscyluje w granicach 250 . Po ostatniej emisji w tvn myslałem ze do top100 wejdzie , niestety sie myliłem . Dodatkowo od czasu kiedy go obejrzałem , oceniam filmy w skali 1-9 : D , 10 jest zarezerwowana tylko dla niego : D .
A był, był. Co to był za widok! W końcu na należny miejscu film się znalazł. Niestety szybko też wypadł z zestawienia.
Jeszcze jedno takie sentymentalne wspomnienie - u mnie to sprawa z "MdT" była o tyle zabawna, że zabrałem się do jego obejrzenia, ot tak: "Jest film, to se obejrzę". Jak wiecie było to w zeszłe wakacje(chlip). Brat mój jednego razu po prostu przyszedł i dał mi płytę z "MdT", "żebym sobie obejrzał, bo ściągnął(spokojnie, mam oryginał :D) i się zdziwił bo myślał, że kicha będzie, a tu niespodzianka". I w zasadzie nic więcej. "No to ok", sobie myślę. No i jednej, wakacyjnej nocy włączam film. Oglądam, oglądam, film się kończy, a ja dalej leżę jak taka kłoda i gapie się bezsensownie w monitor. ^^ Pierwszą myślą było: "Ja temu bratu to nie wiem co rano zrobię!" - jak nietrudno się domyślić było to spowodowane szokiem - i to dosłownie - który przeżyłem :D Od razu zabrałem się do wypisywania swoich żalów w postaci recenzji(przynajmniej już wiem że tak się robić nie powinno ^^). A było już ok 2 w nocy :D Rano brata nie pobiłem... Nie zdążyłem, bo jechałem do "Media" po "MdT" ;]
Następne dni spłynęły mi pod znakiem "Mostu...". A to forum, a to oglądanie fanowskich klipów na youtubie(nie śmiejcie się :P). Potem wizyta w empiku i kupienie książkowego pierwowzoru. Ech.. potem rok szkolny i znów wakacje. I kiedy włączam sobie te fanowskie klipy to mi aż łza w oku zakręcić się chce ^^
No cóż... To by było tyle na dziś :D [Pozdr. dla wytrwałych :D]
Ja się nie śmieję - też oglądałem filmiki poświęcone "Mostowi..." na YouTube, i to nie raz, nie dwa:/Do dziś tam zaglądam i sprawdzam, czy nie ma czegoś nowego. Tak to już jest kiedy człowieka coś zafascynuje - chce wszystkiego, co z tym związane. Swoją drogą szkoda, że nie ma żadnych scen usuniętych bądź rozszerzonych, nic;/a to byłby wspaniały dodatek do filmu. Ale trudno.
Przyznam, że oglądając pierwszy raz "Most...", wiedziałem, że Leslie zginie - niepotrzebnie przed seansem zaglądałem tu, na forum i zostałem uświadomiony;ale chciałem się dowiedzieć, czy warto skusić się na ten film. Mimo wszystko po pamiętnym pierwszym seansie byłem w szoku, nie spodziewałem się tak niezwykłej opowieści. I to uczucie potem towarzyszące mi przez kilka następnych dni - smutek, żal, jakaś refleksja...sam nie wiem, co to dokładnie było. Ale trzymało mnie w ryzach długo, przynajmniej tydzień.
Ja, gdy pierwszy raz oglądałem ten film przez pierwsze pół godziny byłem zawiedziony bo spodziewałem się typowego fantasy( było to 12 kwietnia tego roku0. Lecz potem film zaczął mi się podobać. Gdy zginęła Leslie nie mogłem powstrzymać łez, lecz to uczucie,nie mogło opuścić mnie przez kilka godzin po zakończeniu filmu. przez kilka tygodni oglądałem film co najmniej raz w tygodniu, gdyż tak przypadł mi do gustu. Myślę jednak, że twoje zdanie na temat tego, że film powinien mieć miejsce w TOP 100 jest błędne.
On powinien być na szczycie tej listy
Ułł, dowiedzieć się przed seansem o najważniejszym wydarzeniu z filmu musi boleć :|
A to, że nie fantasy to... hehe - pamiętam jak do kin "Most..." wchodził. Jak widziałem plakat i opis to pierwszą myślą było: "zrzynka z "Narnii" :D Jak nietrudno się domyślić film ten wtedy olałem. Ale poczytuje to za szczęście, ponieważ w Polsce "Most..." był wyświetlany z dubbingiem :/ Ptfu.
A na szczycie listy być może i powinien, ale wszyscy wiemy przecież jaka uparta jest polska widownia. Kidy "Most..." był w TOP100, to przez kilka kolejnych potem dni liczba ocen gwałtownie wzrosła przy równoczesnym dużym spadku średniej i w konsekwencji wypadnięciu z listy. Ale co tam - Ci co oglądali i tak wiedzą jak być powinno ^^
Pozdr.
Cześć, Turin
Cóż, nie zamierzam tutaj rozwodzić się nad genialnością ani nad gra aktorską, grą wyobraźni i wizji. O wiele lepiej zrobili to już moi poprzednicy w postach i recenzjach.
Obejrzałem "Most..." dzisiaj, skończyłem przed paroma minutami.
Słuchajcie, mam 28 lat i daleki jestem już od wzruszeń i podniecania się tym co widzę na ekranie. Śmierci, zniszczenia, łamania ludzkich dusz naoglądałem się w kinie do woli, zresztą w życiu trochę też. Szlachetnośći, happy endów o wiele mniej.
I wiecie co?
I kiedy słuchałem Miley Cyrus podczas napisów końcowych poczułem coś gorącego na mojej dłoni. Zwykłe łzy. Nigdy bym nie przypuszczał...
Tak naprawdę nie obchodzi mnie reżyseria, scenografia, czy historia sama w sobie. W tym filmie tkwi magia silniejsza niż się wszyscy spodziewamy. Magia, która wydobyła wzruszenie z duszy cynicznego i złośliwego drania jakim jestem na codzień. Nikomu sie nie przyznam, że popłakałem się na tym filmie, ale będę to mógł mieć chociaż dla siebie. I to dla mnie jest w tym filmie najcenniejsze.
Dobrze jest, że coś takiego jeszcze potrafi powstać.Pozdrawiam
No to chyba nie jesteś aż tak zepsuty, jak twierdzisz, skoro dostrzegłeś piękno "Mostu...". Myślę, że tylko osoby wrażliwe, także w głębi duszy, będą w stanie zrozumieć przekaz tego filmu i cieszyć się jego niezwykłą, nostalgiczną atmosferą.
To już rok minął? Ja ciągle mam wrażenie, jakbym widział ten film parę dni temu. Ten czas strasznie szybko leci... Praktycznie każdą dyskusję wtedy śledziłem mimo, iż wiele nie pisałem. Ciebie Krzysiu to chyba do końca życia będę pamiętał ;P Najbardziej ambitny obok Turina :)
Miło, że wciąż o tym filmie pamiętamy gdyż naprawdę warto. Czasem dobrze jest wrócić do tego dzieła.
Dzięki za bardzo miłe słowa, ale nie wiem, czy na nie zasłużyłem. Do ambitnych raczej nie należę, poprostu jestem jednym z mimo wszystko wielu, których "Most..." zauroczył i pozwolił uwierzyć, że są jeszcze na tym świecie ludzie potrafiący opowiedzieć fascynującą historię.
Pozdrawiam Elof i życzę miłej reszty wakacji:):)
heh, mi ten film zmienił życie ... więc ciężko by było nie oglądać go raz na jakiś czas xD
No i ja w końcu natrafiłem na ten temat, mimo że dość rzadko tu zaglądam. Również rok temu po raz pierwszy obejrzałem most i na pewno szybko o nim nie zapomnę. Przynajmniej mogę czasami wpaść na forum mostu i pogadać z takimi jak ja fanami tego dzieła. Turina pamietam, nie wiem czy Ty mnie też, a Krzysia znam już dość dobrze. Fajnie tak wpaść na forum i poczytać że inni tak jak ja dalej ciagle pamiętają o tym filmie i czerpią z niego energię do życia. :) Pozdrawiam wszystkich którzy pod wpływem filmu trafili na to forum. I sorki za błędy, piszę z komorki.
własnie sobie pomyślałam " zajrzę sobie na forum mostu na filmwebie " i w oczy mi się rzuca temat ;) Ja z kolei obejrzałam ten film około listopada 07. i wtedy razem z jedną z użytkowniczek filmwebu , Kiarą wpadłysmy na pomysł żeby założyć forum ; (www.mostdoterabithi.fora.pl)nie wiem od kiedy fukncjonuje tak sprawie jak teraz w moim życiu ale nie ma dnia żeby nie myśleć o tym filmie. Tak mną wstrząsnął , że za każdym razem jest dla mnie tak samo wzruszający, i moim zdaniem jeden z najpiękniejszych filmów które widziałam , i pewnie zobaczę
pzdr ; d
Nie wiem co napisać.
Jak czytam wasze opinie i przeżycia po obejrzeniu tego filmu to znów we mnie coś pęka.
Film dopiero co oglądnąłem. Wcześniej nie oglądałem bo myślałem że to jakiś kicz w stylu opowieści z narni (strasznie się myliłem). Nawet nie macie pojęcia jakie wrażenie na mnie wywarł, jakie uczucia, emocje zbudził...
W tym filmie jest ujęte wszystko, radość, smutek, miłość, przyjaźń, ból, wspólne marzenia, trud życia.
Naprawdę coś niesamowitego.
Gdy oglądnąłem ten film to jeszcze długo leżałem gapiłem się w sufit i nie wiedziałem co robić byłem wtedy rozbity.
Film ten dotarł do każdego zakątka mojego ciała a z oczu popłynęły łzy...
A najbardziej to co mi utkwiło w nim to ich wspólne marzenia bo przecież każdy chce mieć kogoś z kim będzie patrzył w tym samym kierunku...
Fajnie poczytać o takiej wrażliwości jaką masz.Na mnie to robi duże wrażenie.Ale ciekawe jest to,że napisałeś "kicz w stylu opowieści z narni".To mnie zaskoczyłeś.Ty chyba oglądasz filmy z naprawdę najwyższej półki.Ja oglądałem przypadkowo pierwszą część narni i powiem ,że była zarąbista i co najważniejsze zawierała alegorie przez co nie była gównianą bajeczką.
Natomiast jeżeli chodzi o te słowa "...każdy chce mieć kogoś z kim będzie patrzył w tym samym kierunku..." one chyba oddają sens tego filmu,jego sedno,jego przesłanie,jego skutek i wpływ na ludzi.Są nieprawdopodobnie genialnie trafne.Szalom
Dzięki wielkie.
w sumie dzień po oglądnięciu tego filmu byłem spotkać się z byłą dziewczyną, tak pogadać i się przejść, zapytała o czym myślę to powiedziałem że o niej i pewnym filmie.
Spytała więc co to za film, to nie byłem w stanie powiedzieć o czym on jest, to po prostu trzeba zobaczyć podałem więc jej tytuł i powiedziałem by sama oglądnęła.
W sumie od wczoraj kiedy zobaczyłem ten film kilka filmów już miałem okazje sobie zobaczyć i to całkiem niezłych, ale tamte odchodzą gdzieś w cień a o tym myślę cały czas. Jak to ktoś dobrze ujął ciężko jest wrócić do rzeczywistości po takim przeżyciu, gdyż w tym filmie było coś tak bardzo czystego i nieskazitelnego że sami tego pragniemy...
Przepraszam też za nazwanie opowieści z narni kiczem. Wiem źle tu ująłem. Po prostu mi się ten film za bardzo nie podobał, ale każdy może mieć na ten temat inne zdanie. Mnie po prostu opowieści z narni nie przekonały do siebie i tak to powinienem napisać, a nie od razu nazywać je kiczem.
Przepraszam...
Dzięki wielkie za odpowiedź =)
Dobrze że ludzie jeszcze zwracają uwagę na wartościowe filmy a nie takie HSM ( nie obrażając fanów). Most oglądnęłam jakieś 6, może 7 razy, normalnemu człowiekowi już by się znudziło. Ale nie. Ciągle się dziwie ile ten film może przekazać. Oczywiście jak usłyszę piosenkę z filmu, zobaczę fragment na YT to już się łza w oku kręci. Pierwszy raz widziałam go około półtora roku temu, i wow. Dalej tak samo mnie zadziwia. Pamięć o moście i Leslie cały czas powraca...
No widzę że nie tylko mi sie zdarzyło obejrzeć ten film. Osobiście obejrzałem go z nudów w TVN, i jak go obejrzałem tak siedziałem jak debil w ciemnym pokoju z parę godzin xD Masakryczny klimat tego filmu...dla mnie to w nim najcenniejsze, ma to coś, tą magie w sobie. Generalnie oglądałem go tylko raz, nie mam odwagi obejrzeć go ponownie. Niech pozostanie jak Leslie, pięknym wspomnieniem. (no i głupio w moim wieku nie panować nad emocjami jak to sie ma przy tym filmie xD)