....ale zabrakło mi w nim czegoś,co by sprawiło,żeby ten obraz wbił widza w fotel.Film jest dobrze zagrany,kilka scen naprawdę pozostaje w pamięci,w miarę dobrze ukazany rozwój tej choroby(choć wydaje mi się,że za szybko ona tu postępowała).Co do samej choroby,to rzeczywiście straszna rzecz,moje dwie ciotki na nią zapadły i na końcu rzeczywiście już nie poznawały nikogo z rodziny.Przykre bardzo przykre.
Film ma bardzo prostą fabułę. Bez żadnych komplikacji, ani motywów, które eskalowały by napięcie lub targały emocjami. Wydaje mi się, że dużo lepsza robotę robią w tym temacie reportaże. Film fabularny powinien raczej bardziej szarpać widzem. Być bardziej jaskrawy, dobitny. Po za sceną próby samobójstwa i może sceną posikania się, film jest pozbawiony takich elementów. Mógłby na przykład zawierać sceny kompromitacji i publicznego obciachu jakich przyczyną może być choroba. Albo wpleciony wątek niekompetencji służby zdrowia, ostrzej zarysowane podejście rodziny, zarówno pozytywne jak i negatywne itp. Tutaj z tego zrezygnowano właściwie. Spodziewałem się bardziej drastycznej sceny podczas wykładu na uczelni, a potem rozmowy u dziekana. Moja żona cały czas podejrzewała, ze okażę się że mąż ma kochankę...
OK. Może być też taki film. Taka prosta historia.... Ale, no dupy nie urywa, ani czachy nie ryje.
Od prostych... i prawdziwych historii są reportaże. I potrafią naprawdę zrobić wrażenie. No ale kogo dzisiaj mógłby zainteresować reportaż (zwłaszcza radiowy).
Bardzo dobra rola Moore.