PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=702277}

Motyl Still Alice

Still Alice
7,5 80 582
oceny
7,5 10 1 80582
6,4 18
ocen krytyków
Motyl Still Alice
powrót do forum filmu Motyl Still Alice

Zanim zapomnę

ocenił(a) film na 7

Każdy człowiek reaguje inaczej na tragedię, bez względu na to, czy dotyczy go osobiście, czy dotyka kogoś mu bliskiego. Chyba większość z nas, jest w stanie się zgodzić, iż nic tak nie stawia do pionu rodziny, a przy okazji i wyniszcza psychicznie, jak ciężka i trudna choroba któregoś z jej członków. W tak dramatycznych chwilach, ludzie często się do siebie zbliżają, ofiarowują bezgraniczną pomoc, ale również wspólnie cierpią. Bo przecież niełatwo jest wyobrazić sobie ból i gehennę kogoś tuż obok.
Są jednak i takie osoby, które z różnych powodów nie radzą sobie z brutalną rzeczywistością. Nie akceptują choroby, nie są w stanie przyjąć do własnej świadomości tego, że ktoś kogo kochają, ''więdnie'' na ich oczach. Wydaje im się, że senny koszmar który ich dopadł, odejdzie gdy się zbudzą. Tak jednak się nie dzieje, a obraz cierpienia pozostaje w ich umyśle na całe życie.
Ludzie chorzy i ci, którzy obcują z chorobą bliskich na co dzień, nie powinni podlegać żadnej ocenie otoczenia. Nikt przecież nie wie, jak by się sam zachowywał w takiej sytuacji. Mówienie innym jak mają wówczas żyć, jest absolutnie nie na miejscu!!!
Dramat według panów Richarda Glatzera i Washa Westmorelanda, jest właściwie wzorcowym przykładem nieumiejętności odnalezienia się rodziny w chorobie Alice, tym samym, grą pozorów, zwłaszcza jej męża Johna i córek Lydii i Anny.
Alzheimer, bo to o nim mowa, podstępnie niszczy życie Howlandów. Jednak to uznana profesor lingwistyki, matka i żona, musi zmagać się bezpośrednio z tą okradającą z pamięci i wspomnień ciężką chorobą. To dla Alice z dnia na dzień wszystko staje się coraz bardziej ulotne. To ona musi ukrywać w sobie wstyd przed światem, bo to jej rzeczywistość diametralne ulega zmianie.
Dzieci i mąż Alice reagują różnie na obecny stan rzeczy, lecz do końca nie możemy ich jednoznacznie osądzić i stwierdzić, czy podchodzą do choroby kobiety źle, czy dobrze. W tak niecodziennych okolicznościach człowiek choćby się starał, w całym tym staraniu popełnia niejeden błąd.
Młodsza córka Lydia, jest buńczuczna w stosunku co do matki, obie nie mogą dojść do porozumienia, ale obserwując ich relacje nie można jednogłośnie stwierdzić, która ma większą rację.
Przyczyny powrotu do rodzinnego domu dziewczyny mogą być różne. Nikt nie powiedział, że Lydia nagle dostrzegła w słowach Alice matczyną miłość oraz opiekuńczość, ale wykluczyć tego także nie możemy. Równie dobrze mogła wrócić z litości i żalu. Decyzję na niej mógł wywrzeć przecież ojciec (miał podwójne powody), ale i falstart związany z karierą mógł być jednym z powodów. Tak więc opcji jest zbyt dużo….
To samo tyczy się starszej córki Anny, która bardziej przejęła się sobą, niż matką, ale ją również należy usprawiedliwić. Jest dziedziczką choroby, planuje mieć przecież własne dzieci. Musi myśleć o swojej przyszłości, o przyszłości własnej rodziny. Nie podobać się mogą za to oschłe relacje pomiędzy siostrami, które na pewno nikomu w niczym nie pomagają.
Zostaje ojciec rodziny John. Czy jego wybór jest przesadnie egoistyczny? Czy ktoś mający już swoje lata jak on, ktoś kto musi zapewnić byt domownikom, powinien zrezygnować z rozwoju kariery zawodowej, zapomnieć o awansach, a skupić się tylko i wyłącznie na ''odchodzącej'' żonie? Zbyt wiele pytań, zbyt wiele odpowiedzi, zbyt wiele interpretacji przed widzem.
Przechodząc z portretów rodzinnych do ukazania samego rozwoju choroby, krok po kroku śledzimy upadek kobiety, która wielbiła i szlifowała swój intelekt. Dla kogoś tak mocno udzielającego się publicznie, będącego w ciągłym ruchu, kipiącego energią życia, Alzheimer jest jeszcze potężniejszym ciosem, zważywszy fakt, iż Alice jest stosunkowo młodą osobą. Na całe szczęście nie robi ona z siebie ofiary, nie liczy na współczucie i litość, choć wie, że bez pomocy innych nie da sobie rady. Świadomie pozostawia po sobie ślad na nagraniach, tworząc z tego pomocny dla niej materiał ‘’na przyszłość’’.
Twórcy uniknęli taniego moralizatorstwa oraz sztucznej ckliwości i chwała im za to. Julianne Moore (świetna tak w ogóle!!!), przedstawiła swoją postać w sposób jakże autentyczny. Jest wiarygodna w zachowaniu, gestach, gra nie tylko twarzą (emocjonalnie), ale przede wszystkim całym ciałem. Myślę, że zasłużenie dostała nominację do tegorocznych Oscarów.
Alice mimo trudów nie poddaje się, walczy, choć wie, że walka ta na dłuższą metę nie ma większego sensu. W całej tej chorobie, dostrzec nawet można przebijające się z jej twarzy promienie. To jak przemawia na zjeździe na temat Alzheimera chwyta za serce widza i potrafi wzruszyć.
''Still Alice'' jest obrazem smutnym, autentycznym, w pełni naturalnym i dramatycznym, a emocje które w nas wyzwala nie są ani trochę wymuszone.
Zero pretensjonalności, zero taniego mazgajstwa, pełen profesjonalizm.
Chciałbym coś więcej napisać też o Kristen Stewart, ale chyba sobie w tym temacie odpuszczę, jedynie dodając, iż nie mam już siły patrzeć na jej kiepską grę w tak ciekawych filmach jak ''Motyl…''. Psuje mi tylko obraz sytuacji.
Jedyne co ciekawego pada z jej ust w tym filmie, to słowa: ''tęsknimy za przeszłością, marzymy o przyszłości''.
Jednak to Julianne Moore skradła całość dla siebie, spychając wszystkich w cień, a jednocześnie przekonała mnie to wystawienia mocnej siódemki.

ocenił(a) film na 8
djrav77

Nic więcej bym nie dodała. Świetna recenzja, jak zwykle z resztą. Ad. Moore dodam tylko tyle, że kibicuję jej z całych sił! Zasłużona nominacja.
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 8
djrav77

Ja też się zgadzam. Chyba nawet się cieszę, że film nie powstał w innych warunkach. Bardzo emocjonujące kino samo z siebie, bez tendencyjnych zagrywek. Myślę, że włożenie tego dramatu w amerykańskie realia jest mniej dobijające.
Od kilku miesięcy wspieram Panią chorującą na to, dziadostwo, fakt, jest trochę starsza od głównej bohaterki, ale nie aż tak, daleko do sędziwego wieku. Choroba jest już bardzo zaawansowana. Z całego serca podziwiam opiekuna, który dzielnie staje przy matce. To jest brzemię, które zmienia całe życie. W Polsce jednak często sprowadza się do samotności opiekunów i chorych, tak strasznie mi z tego powodu przykro, że tutaj poza dużymi miastami nie istnieją grupy wsparcia chociażby dla opiekunów. Wraz ze starzeniem się społeczeństwa i wydłużeniem długości życia, te choroby będą dotykały coraz częściej naszych ukochanych i nas samych.
Film nie daje ratunku, nie jest przyjemny i głaszczący, nie ma magicznych twistów, przejawia różne postawy wobec choroby bliskiej osoby. Ot, gówno, które może dotknąć każdego z nas.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones