Ten film był niepotrzebny...! To ordynarna, żałosna, pseudoartystyczna hochsztaplerka. To nie jest sztuka, tylko twórcze lenistwo. To nie jest scenariusz, a zaledwie jego zarys. Funduje się tu widzowi przydługie sceny codziennych zajęć i nic poza tym. Aktorka grająca tytułową rolę nie wyraża sobą nic, jej postać zachowuje się irracjonalnie, niekonsekwentnie i bezsensownie. Haneke umie wywołać w widzu emocje, mimo że na ekranie ich nie ma... Tu nie ma nic. Po obu stronach ekranu...:(
W sumie to masz rację.
Oglądałem ten film dwa razy i jestem rozczarowany. Może nie samym filmem, ale postacią głównej bohaterki i tym jak Bresson próbuje nas skierować tutaj na szczyty pesymizmu. Sama psychologia bohaterki jest tutaj dobrze rozrysowana, ale Bresson nie daje tutaj jej żadnej szansy, skazuje ją i nie daje jej nadzieji. Jakie tu przesłanie niesie? W ostatecznym rozrachunku żadne, daje tylko pewien wgląd w wewnętrzny świat bohaterki, jej smutne życie i nic więcej. Ale sam filmy jest zimny do bólu i po prostu smutny. Po co to oglądać? Strata czasu.
Tak, żebyś wiedział, snobistyczne oszustwo. To jest idealne podsumowanie nie tylko tego fimu, ale wielu "wybitnych" artystów.