Szkoda, że nie dano nauczycielowi rozwinąć tematu "każda religia to ideologia" i w świetle tego poglądu opowiedzieć o początkach państwa polskiego. Z tym koszem na głowę to tak trochę za szybko wyskoczyli. I zaraz potem przestało być interesująco.
Początki państwa polskiego, czyli przyjęcie chrześcijaństwa? To przecież była czysta polityka i przemyślana decyzja, co się opłaci a co nie. A owo chrześcijaństwo wprowadzano oczywiście bardzo krwawo.
Mnie chodziło o poznanie poglądów nauczyciela. Czekałam na to, co on dalej powie, bo mnie to naprawdę zaciekawiło, a doczekałam się kosza na śmieci. Widać scenarzysta nie miał pomysłu na pociągnięcie tego tematu - dalszego ciągu lekcji w szkole, a poszedł w stronę przepychanek w kuratorium i życia prywatnego bohaterów. Zachowanie księdza w gabinecie dyrektora i wytykanie księdzu braków w gramatycznym wysławianiu się też naciągane, bo seminarium trwa 7 lat, więc po tylu latach nauki polską gramatykę znają - muszą umieć wygłosić kazanie. Dobór uczniów w klasie też słaby, bo to towarzystwo takie, jakby wszyscy uczyli się co najmniej o 5 lat za długo.
Wiem, że przyjęcie chrześcijaństwa w tamtym czasie było czystym pragmatyzmem, ale w wypowiedzi nauczyciela jest chyba błąd, bo chrzest został przyjęty z rąk czeskich, a nie niemieckich, taka była przecież polityka Mieszka I, stąd ślub z czeską Dobrawą - tego kiedyś uczyli na lekcjach historii. Dziwne, że nauczyciel plótł co innego na lekcji. Można mu było pozwolić na dalszą wypowiedź, może dowiedzielibyśmy się jeszcze czegoś nowego. A co, mam otwarty umysł na zapoznawanie się z różnymi poglądami! :-)