Nieco kiczowaty i kompletnie niedorzeczny film o policyjnej akcji antynarkotykowej w Czechosłlowacji lat 80tych. Naprawdę duże rozczarowanie. Policja ma agenta
wyglądającego, zupełnie przypadkiem, identycznie jak jeden z handlarzy narkotyków (!), policja twierdzi, że chce pomóc biednym ofiarom narkotyków (chodzi o heroinę), dla
tego chce aresztować dealerów i uzależnionych (!), mało tego, ich metodą na ową pomoc i owe aresztowania, jest dość specyficzne sfingowanie transakcji. Otóż najpierw
podstawiony agent odbiera prawdziwy towar, potem podstawiony agent dostarcza fałszywy towar. fałszywy towar zabija na miejscu. WTF?? Co do ch*ja chcieli tym
osiągnąć? No i potem druglordzi z Berlina widzą, że coś się nie zgadza z godzinami przekazów i wysyłają zabójca na wszystkie ogniwa transakcji. Od tej pory policja
próbuje tyko znaleźć zabójcę, a druglordów nawet nie próbuje namierzyć. A mogli przecież aresztować dostawców. Ale ch*j. Oni mają swój plan.
Warto jeszcze wspomnieć o dziwnych, powtarzających się ujęciach budynków z logami zachodnich marek, przy kiczowatej muzyce. Można by to odczytać jako sugestię,
że wkradająca się kultura zachodu z jej całym dobrobytem jest przyczyną napływu narkomanii. O zgrozo!
No, ale film nie jest znowu taki straszny. Jeśli pominąć durny scenriusz, ten dziwny motyw z markami i miejscami kiczowatą muzykę, to nie jest źle. Dobrze się to oglądało,
obsada wypada nieźle, akcji nie brakuje, ćpuny na głodzie wypadły jak dla mnie przekonująca (choć sam nie miałem za bardzo styczności z helupami, lub, jak kto woli -
brauniarzami). Muzyka była też w kilku momentach dość fajna, zdjęcia nie nawalają.
Na dobrą sprawę wszystko w tym filmie jest spoko, gdyby nie idiotyczny scenariusz o poważnej tematyce. Tak po za tym całkiem zacny film. Gdyby jeszcze traktował o
seryjnym mordercy czy jakichś szpiegach - wtedy naiwność, czy wręcz głupota, byłyby do wybaczenia. Ale w przypadku ludzi umierających od heroiny w latach 80 tych -
nie koniecznie. Jak ktoś lubi socrealistyczne filmy sensacyjne i ma do nich dystans - zapraszam. Pozostałym odradzam.