Zniesmaczony cukierkową poprawnością polityczną współczesnego świata chcę wyraźnie podkreślić, że obsadzenie w roli Rolanda czarnoskórego aktora jest karygodnym odstępstwem od pewnych norm przyjętych przez samego Stephena Kinga. Dlaczego? Ano dlatego, że z założenia Roland był biały, co niejednokrotnie jest nawet podkreślane w książce określeniami typu: białas. Po drugie, sam King inspirował się Clintem Eastwoodem, mało tego, kanon rewolwerowca to mężczyzna w sile wieku, z ogorzałą twarzą, wysoki, szczupły, około 40-50 lat, szybki, małomówny, brutalny, ale i sprawiedliwy. Nie jestem rasistą, wręcz przeciwnie. Uważam, że wszyscy ludzie są równi, bez względu na kolor skóry, ale nie dajmy się zwariować idąc za poprawnością polityczną, która jest tak sztuczna, że wręcz jest wymierzona w białych. Jest wielu wybitnych czarnoskórych aktorów, wręcz geniuszy kina, których stawiam w czołówce aktorskiej wszechczasów: Samuel L. Jackson, Morgan Freeman, Denzel Washington, Eddie Murphy, Weasley Snipes. Byłbym tak samo zniesmaczony i idzie to w drugą stronę, gdyby w rolę Blade'a obsadzono kogoś o białym kolorze skóry. No sami sobie odpowiedzcie na to pytanie. Czy to nie jest wszystko sztucznie nakręcane przez jakąś lewacką propagandę? Robi się problem na siłę z czegoś, co problemem być nie powinno. W końcu wylałem swoją frustrację. Amen.
Cóż, mi w niektórych ekranizacjach przeszkadzałoby obsadzenie stworzonej wcześniej białej postaci czarnoskórym aktorem, bo czytając kiedyś tak właśnie wyobrażałem sobie tą postać. Chodzi oczywiście przede wszystkim o postacie historyczne, niektóre mityczne i niektóre wykreowane, ale gdy w książce jest zdecydowanie zaznaczony kolor skóry, lub gdy to wynika z realii (np. wymyślony wieśniak z polskiej wsi z okresu wczesnego średniowiecza). Oczywiście to tylko mój punkt widzenia, jednak zaznaczę, że jest tyle postaci czarnoskórych i zarówno historycznych, jak i wymyślonych, że na miejscu producentów bardziej zastanowiłbym się nad ekranizowaniem takich postaci, niż obsadzaniem na siłę niektórych ról. Z chęcią bym obejrzał takie filmy.
Dodam, że w przypadku wielu postaci mitologicznych, czy na przykład komiksowych, albo pewnie gdybym nie czytał danej książki, zupełnie nie przeszkadzałoby mi czy gra tam aktor czarnoskóry, azjata, indianin czy białas, byleby to był biały aktor. Tak właśnie jest częściowo w przypadku Dark Tower, ponieważ nie znam tego uniwersum, ale słyszę tu masę stwierdzeń, że z książki wynika zdecydowanie, że postać powinna być biała. W przypadku niektórych mitologii nie wyobrażam sobie czarnej postaci w legendach słowiańskich czy opartych na mitologii germańskiej, ponieważ kultury te rzadko spotykały się z czarnoskórymi i ciężko żeby masa bogów, bożków, boginek itp. wyobrażana była inaczej niż białe. Tak to widzę, Niestety, ale czarnoskóry pasowałby jedynie do roli jakiegoś demona, który był utożsamiany ze złem. Zaznaczam, że nie uważam (bo zaraz co niektórzy tak sobie pomyślą), że czarny to jakieś zło, brudas czy coś w tym stylu, po prostu takie pewnie były wyobrażenia naszych przodków i zmienianie tego na siłę nie jest w porządku i jest trochę śmieszne. Tak samo głupie by było, gdyby biały grał jakąś postać mitologiczną z wierzeń ludów afrykańskich, powstałych jeszcze przed kontaktem z ludźmi białymi. To jest po prostu logiczne.
Na koniec zaznaczę, że moja tu wypowiedź nie ma nic wspólnego z rasizmem, nienawiścią, ksenofobią i tak dalej. Pewnie i tak znajdą się tacy, którzy będą mi wciskać, że to ukryta nienawiść, że nie zdaję sobie z niej sprawy, albo że po prostu ściemniam, żeby ukryć mój ukorzeniony rasizm. NIE PRAWDA. Denerwuje mnie natomiast doszukiwanie się wszędzie rasizmu, usiłowanie bycia poprawnym na siłę, co doprowadza do masy absurdów i wręcz skrajnie przeciwnych sytuacji. Po prostu biorąc na logikę, do niektórych ról pasują biali, do innych czarni, a jeszcze do innych jedni i drudzy.
PS. Wcale mi się ten Elba nie podoba i jeżeli już miałby być czarnoskóry aktor, to wolałbym na przykład Denzela czy Samuela.
To co, przy ponownej ekranizacji Lalki zatrudniamy jakiegoś murzyna do roli Wokulskiego? :)
Nie no, bez jaj, przecież Lalka osadzona jest w realiach polskich, kiedy to raczej ciężko było o murzyna, poza tym chyba z powieści jasno wynika, że Wokulski był Polakiem, a więc białym. Trochę się teraz czepiasz, albo nie dokładnie przeczytałeś, co napisałem.
Romeo i Julia osadzona jest w średniowiecznej Weronie, czy to znaczy, ze do ról można zatrudniać wyłącznie Italijczyków z Werońskim akcentem? Powinniśmy zakazać wystawiania tej sztuki w szkołach, bo grają je dzieci, a bohaterowie byli przecież dorośli?
Ludzie, filmy to nie są publikacje historyczne. To zmyślone przez reżysera historyjki. Nie występują tam prawdziwi ludzie tylko aktorzy. Nie odtwarza się tam rzeczywistych wydarzeń, tylko aranżacje. Dla filmu różnica czy aktor jest biały lub czarny jest taka sama, jak to czy nosi zieloną bluzkę czy czerwoną.
Sarkanie, że w książce było inaczej jest o tyle bez sensu, że to nie jest książka. I żaden film w historii jeszcze książki naśladować nie próbował. A przynajmniej nigdy o takim nie słyszałem. Film to oddzielne medium. Kreujące własny świat. Może on bazować na jakimś utworze literackim, ale nigdy go nie odzwierciedla.
Tak jest, najlepiej by było jakby, gdyby w przypadku Romeo i Julii aktorzy mówili z werońskim akcentem. Nie zgadzam się, że można każde książki dowolnie zmieniać podczas ekranizacji. Rozumiem, że tak będzie i nic nie z mieni tego, ale mam przynajmniej wybór nie oglądać tych filmów.
Ale ty będziesz wiedział że to nie prawdziwi kosmici tylko udawani. Czemu więc w przypadku Romea i Julii nie możesz takiej świadomości ścierpieć? Że to nie jest Romeo i Julia tylko aktor który ich udaje?
Nie, chodzi o oddanie epoki. Chyba, że jest to jakaś nadinterpretacja współczesna, za czym jednak nie przepadam. Natomiast fantastyka to fantastyka, czasów tych jeszcze nie ma i trudno bym się nie zgadzał z jakąś tam wizją.
A tak w ogóle, to wcale nie jestem taki zasadniczy jeśli chodzi o interpretacje książek. Lubię różne interpretacje. Jednak nie zawsze przypada mi ona do gustu. Mam swoje i tyle. To proste, nie pasuje mi ciemnoskóry Gandalf, bo nigdy go sobie tak nie wyobrażałem, nie pasuje mi skośnooki Romeo i Julia eskimoska, bo to raczej bardzo ale to bardzo mało prawdopodobne.
Co do interpretacji postaci bóstw z różnych mitologii, to już kwestia inna. W zasadzie nie ma się co czepiać koloru skóry, ponieważ ludzkie wyobrażenia były na pewno różne, a nasze to są jedynie nasze współczesne. I tak, jeśli chodzi o bogów greckich, rzymskich, egipskich i ogólnie z kultury śródziemnomorskiej czy Bliskiego Wschodu, to oczywiste jest, że kolor skóry może być dowolny. I na prawdę, uwierz mi, że nie będzie mi przeszkadzał czarnoskóry Zeus, czy czerwonoskóry Ares (nawet pasuje ;p), Afrodyta może wyglądać jak ta Chinka z Aniołków i będzie okej. Natomiast mam już wątpliwości co do bóstw germańskich, ale ostatecznie niechaj będzie, najwyżej mi się to nie spodoba i nie obejrzę.
Nie podoba mi się natomiast tzw. poprawność ... (w miejsce trzech kropek wpisać co tam komu pasuje), ogólnie wymuszona poprawność. Jeżeli czuję, że dana obsada filmu jest taka a nie inna, bo nie wypada, albo co pewne koła powiedzą, to wkurza mnie to. Jest to po prostu śmieszne. A niestety w wielu przypadkach mam takie wrażenie.
Ty cały czas dążysz do tego, aby udowodnić co poniektórym przypisany im i gdzieś głęboko ugruntowany rasizm. Załóżmy więc, że tak jest.
W takim razie pytanie: skąd ten rasizm? Nikt mnie go nie uczył. Od małego jesteśmy chowani w poprawności politycznej. Biali i czarni pokazywani są wspólnie, jak równorzędni, cała kultura obraca się m.in. wokół walki z rasizmem.
W takim razie skąd ten rasizm? Już chyba wiem. WZORY KULTURY (Margaret Mead - polecam). Na przestrzeni dziejów różne rasy tyle ze sobą walczyły, tyle się wyżynały, że prawdopodobnie wzorce kulturowe i różnego rodzaju pokoleniowe archetypy przekonań pozostały. Pomimo że ich sobie nie uświadamiamy. I pomimo, że trwa z nimi walka.
Walka - co warto zaznaczyć - skazana na porażkę. To tak samo jakby wymusić na mężczyźnie, aby na widok cycków mu nie stanął. Nie da się.
I teraz pytanie, zakładając że ten "rasizm" jest dla nas czymś naturalnym, to jaki jest sens z nim walczyć? Powiem więcej, to postawa nierasistowska wydaje się ewenementem na tle historii. Nie bycie rasistą dzisiaj jest cool, ale przez długie, długie lata (przynajmniej w Europie i USA) czymś zupełnie naturalnym był właśnie rasizm. I wydaje się, że pod tą całą maską tolerancji i poprawności politycznej nadal jest i ma się dobrze.
Znasz amerykanskie ekranizacje horrorw z Japonii? Wiesz co z nimi jest nie tak? Ano to, że pierwowzor jest zdecydowanie lepszy, poniewaz Japonczycy krecą zdecydowanie lepsze horrory. Na to krecenie sklada sie wszystko: konwencja, styl, obsada itd. RING, kojarzysz? Wiesz dlaczego oryginał jest lepszy niz amerykanski odpowiednik? Bo oryginał oddawal ksiazke, ktora zostala napisana w folklorze Wschodu.
Pytasz non stop o ekranizacje Romeo i Julii. Odpowiem...tak, wolalbym ogladac te adaptacje z "Veronczykami" w roli glownej. Podobnie jest z tysiacami innych ksiazek i ich ekranizacji. Wolalbym ogladac Lincolna z Amerykanskim aktorem niz Brytyjskim. Wolalbym, by filmy o Hitlerze obsadzane byly Niemcami, a nie Amerykancami. Wolalbym, by role obywateli kraju X grali aktorzy pochodzący z kraju X. I nie mowie tylko o posiadanym obywatelstwie, wierze, ze takich oczywistosci tlumaczyc nie musze.
Tyle że amerykanski ring jest lepszy od japonskiego pierwowzoru. Nie dlatego, że wierniej oddaje książkę, ale dlatego, że jest lepiej zrealizowany. Stara się być dobrym filmem. A nie adaptacją ksiażki czy tubą kulturową.
Twoje wolenie jest dla mnie pozbawione jakiegokolwiek sensu. I chyba nie tylko przeze mnie, ale i przez całe kino i teatr w ogóle. Nie licząc kina autorskiego które czasem celowało w szokowanie widza i szukanie alternatywnych rozwiązań, i gdzie podobne rozwiązania traktowane były jako wybijajace ciekawostki. Zwyczajnie nie o to chodzi w kinie. Nie po to ono powstało aby oddawać rzeczywistość. Od tego jest dokument a nie film.
Nie, nie jest. Jest kiepskim filmem, bo bez własnego pomysłu i bez świetnego postmodernistycznego zacięcia. Tyle mogę niestety powiedzieć z trailerów, bo nie widziałem go i nie zamierzam. Ale jest kiepski tylko z powodu własnych problemów,a nie dlatego, że nie mieściłby się w jakiś kulturowy kanon.
Mylisz dwie kluczowe kwestie. Jeżeli film i jego producent/twórcy zakłada, ze oddaje pewien skrawek rzeczywistości, to powinien to robić. Jeśli jednak już na początku informuje (a może to robić poprzez trailery, zapowiedzi, wywiady, plakaty itp.), że jest to subiektywny obraz, który nie ma odzwierciedlenia w realu, to może sobie przedstawiać Gladiatorów w szkockim kilcie. Problem w dzisiejszym kinie jest taki, że można sprzedawać kicz pod szyldem "sztuka". Dotyczy on nie tylko kina, ale i - głównie - teatru, opery czy im podobnych. Ludzie zatracają zdolność do wyróżniania perełek, ponieważ jakakolwiek krytyka sprowadzana jest do hejtu, do bełkotu o kondycji i dzisiejszego kształtu sztuki itd. Nie uwazam, by Amerykański Ring był lepszy, ale o gustach pisać nie zamierzam. Oglądając Thora, gdzie Heimdall`em był czarnoskóry Elba, czułem się przynajmniej niezręcznie. Nie ubodło mnie to, że twórcy poszli swoją drogą, ale to, że czarnoskóry Hejmdal w mitologii Nordyckiej, to jak białoskóry Olokun. Jedno z drugim wykracza poza granicę przyzwoitości, ponieważ zatraca sedno tychże postaci. Nie przemówię Ci do rozsądku, ani Ty mi. Jesteśmy po prostu z innej gliny. Naprawdę nie rozumiem każdej osoby, której nie przeszkadzałaby czarnoskóra/żółtoskóra Hermiona.
Ale film nie przedstawia skrawka rzeczywistości. Tak samo jak w rzeczywistości nie mamy smoków, magii i duchów, tak samo w dziele filmowym czy teatralnym nie mamy prawdziwych ludzi i wydarzeń. Ono jest zawsze wyłącznie subiektywną wizją reżysera. Nigdy niczym więcej.
Film Thor nie jest zresztą nawet elementem mitologii Nordyckiej. Mitologia nordycka powstała setki lat temu. I tak samo jak Thor, nie jest prawdziwa, tylko w stu procentach zmyślona i pełna niestworzonych całkowicie historii, będących jedynie subiektywnym wymysłem pieśniarzy i kapłanów.
W jednym się z tobą zgadzam. Nijak cię nie rozumiem, ani twojego toku rozumowania. Te rzeczy są tak oczywiste, a moje argumenty dla mnie tak jasne, że zwyczajnie nie rozumiem jak można pojmować te rzeczy inaczej. Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało. Po prostu na potrzeby dyskusji, nie rozumiem tego.
Podobnie jak ja Twojego przekręcania, oczywicha no offence. Zgodnie z tym co napisałeś, możemy stwierdzić, że jakakolwiek mitologia to wymysł, jeśli mitologia - to też religie. Teoretycznie Jezus mógł więc być rudym, czarnoskórym skośnookim, który znalazł się na Bliskim Wschodzie przez przypadek. I nie mów mi, że Jezus jest postacią historyczną, bo namacalnych dowodów brak.
Oczywiście, że w ten sposób możemy podważać wszystko i wszystkich. Ba! Możemy stwierdzić, że Matejko był niepoprawnym artystą i tak naprawdę Witold z obrazu Matejki był czarnoskóry. Konwencja sztuki może zakładać wszystko. Możemy przedstawić nawet wybrzeża Arktyki jako piaszczyste pustynie i któż by to podważał? Przecież mówimy o sztuce. Ale wówczas mielibyśmy do czynienia z czymś abstrakcyjnym i zmyślonym. Jeżeli więc przyjmiemy, że pierwowzór DARK TOWER - powieść Kinga, przedstawia bohatera jako osobę białą, to albo oddajemy tę powieść (ewentualnie zmieniamy niuanse jak pominięcie nieznaczącego, epizodycznego bohatera), albo zmyślamy i tworzymy coś o innym kształcie. Chodzi o sam fakt.
Thor opierał się na mitologii Nordyckiej, więc z założenia Bogowie stamtąd powinni wyglądać tak, jak wyglądali w wierzeniach. Równie dobrze możemy przedstawić Thora jako syna Jezusa, bo przecież to równie wielka aberracja.
"Ono jest zawsze wyłącznie subiektywną wizją reżysera.", dlaczego więc praktycznie w każdym filmie tak bardzo dba się o niuanse np. rekwizyty, dialogi, tło, wątki historyczne, klimat. Możesz odpowiedzieć, że taka jest wizja reżysera, ale to nie wyjaśnia pietyzmu z jakim traktuje się odzwierciedlanie poszczególnej epoki. Obojętnie czy mówimy o alternatywnej przyszłości, kosmosie, dzikim zachodzie, XV wiecznej Francji czy o świecie magii i czarodziejstwa. W 90% dba się o szczegóły, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto zmieni - wg niego - coś nieznaczącego, a wg większości fanów - coś, co nie pozwala obejrzeć filmu.
Ja osobiście obejrzę DT. Nie przeszkadza mi w tym przypadku aż tak bardzo kolor skóry, lubię nawet tego aktora, ale czasami aż oczy bolą od poprawności politycznej.
"Konwencja sztuki może zakładać wszystko. Możemy przedstawić nawet wybrzeża Arktyki jako piaszczyste pustynie i któż by to podważał? Przecież mówimy o sztuce. Ale wówczas mielibyśmy do czynienia z czymś abstrakcyjnym i zmyślonym. Jeżeli więc przyjmiemy, że pierwowzór DARK TOWER - powieść Kinga, przedstawia bohatera jako osobę białą, to albo oddajemy tę powieść (ewentualnie zmieniamy niuanse jak pominięcie nieznaczącego, epizodycznego bohatera), albo zmyślamy i tworzymy coś o innym kształcie. Chodzi o sam fakt. "
No... tak. I jeszcze bardziej. NIe da się oddać powieści, nie da się doskonale przenieść jednego medium w drugie. Każda adaptacja książki... będzie właśnie adaptacją. A nie przeniesieniem ksiażki na ekran. Nie da się tego zrobić bez zmiany kodu źródłowego. I trzeba by bardzo nijakiego, i pozbawionego jakichkolwiek ambicji reżysera, aby ten chociaż próbował.
"Thor opierał się na mitologii Nordyckiej, więc z założenia Bogowie stamtąd powinni wyglądać tak, jak wyglądali w wierzeniach"
Thor opiera się na wymyślonym przez Stana lee świecie, gdzie jest on kosmitą. Ale abstrachując, no właśnie dlaczego niby muszą, nawet gdyby na nich się opierali? Jaka siła nakazuje powielać materiał źródłowy?
" dlaczego więc praktycznie w każdym filmie tak bardzo dba się o niuanse np. rekwizyty, dialogi, tło, wątki historyczne, klimat. Możesz odpowiedzieć, że taka jest wizja reżysera, ale to nie wyjaśnia pietyzmu z jakim traktuje się odzwierciedlanie poszczególnej epoki."
No właśnie wyjaśnia. Reżyserzy dąza do jak najdoskonalszego oddania swojej wizji. Bo to jest ich spójny i komplementarny świat. I im spójniejszy i bogatszy w detale jest, tym wedle wielu z nich, jest doskonalszy.
Filmy nie są zmyślonymi przez reżyserów historyjkami. Zawsze opierają się na scenariuszach (oryginalnych, bazujących na utworach literackich bądź będących ich adaptacją), Scenariusze pisane są przez scenarzystów (no chyba że reżyser jest też scenarzystą, wtedy rzeczywiście zmyśla "historyjkę"). Mam pytanie: a czym są książki? Czy nie tymi samymi zmyślonymi przez pisarzy historyjkami? I o to niejaki Pan Stephen King wymyślił historyjkę, w której jednym z bohaterów jest BIAŁY rewolwerowiec. Następnie scenarzyści wymyślili historyjkę, w której jednym z bohaterów jest CZARNY rewolwerowiec. I wszystko by było w porządku, gdyby to był scenariusz oryginalny. Ale nim nie jest. Nie bazuje również na utworze literackim, ale jest jego adaptacją. I tutaj dochodzimy do sedna problemu: czy scenarzyści filmowi tworząc swoją historyjkę, będącą adaptacją historyjki stworzonej przez Stephena Kinga mogli zmienić kolor skóry głównego bohatera? Mogli. Ale zaburza to świat przedstawiony w historyjce autorstwa Stephena Kinga, który jednak chyba nieprzypadkowo wymyślił bohatera jako białego rewolwerowca. Do cholery, scenarzyści mogli pójść krok dalej i wymyślić w swojej historyjce Rolandę - czarnoskórą kobietę-rewolwerowca... oj, nie mogli, bo to adaptacja. Jednak czarną skórę pozostawili. Pytanie po co? Wizją? Wolne żarty szyte grubymi nićmi. Wiadomo, że chodziło o rozgłos i skandal, który filmu i tak nie uratował, bo jest beznadziejny.
W najnowszym "Morderstwie w Orient Expressie" jedną z ról gra czarnoskóry aktor.Jego bohater jest doktorem, pasażerem O.E.Podróżuje w towarzystwie śmietanki towarzyskiej-tym samym pociągiem jedzie hrabia, hrabina, księzniczka etc .Akcja się dzieje w latach 20tych bądź 30- w czasach, kiedy żaden murzyn nie wsiadłby do pociągu z białymi.Ale jak widać da się, więc czarny Wokulski to być może kwestia czasu :(
W pełni zgadzam się z autorem głównego wątku. Co do Twojego komentarza - może nakręćmy film o Jezusie i aktor niech będzie czarnoskóry? Albo film o Sulejmanie - i aktor niech będzie żółtoskóry? Albo o Martinie Lutherze Kingu i aktor nie będzie biały? Zniszczmy oryginał i zastąpmy go... no właśnie - czym? Roland był biały - zarówno w powieściach, jak i komiksach. Jeżeli teraz Roland będzie czarny, to nie będzie Rolandem.
Śledzę od jakiegoś czasu komentarze pod artykułami o ekranizacji Mrocznej Wiezy i nie mogę uwierzyć, jak smutne niektórzy ludzie mają życie. Dla których misją życiową jest napisać pod każdym artykułem "Czarny Roland, hańba, przecież Clint Eastwood!", "Susannah będzie pewnie biała, albo nie, bo to będzie rasistowskie!". Na początku nie byłam przekonana do Elby jako Rolanda, gdyż moje wyobrażenie o tej postaci było inne. Jednak nie uprzedzając się, zaznajomiłam się z tym aktorem w serialu Luther. I wiecie co? Przekonałam się i wiem, że Elba da radę. Jego styl bycia "na sztywniaka" świetnie odzwierciedla styl bycia Rolanda. Może zamiast wywoływać kłótnię gdzie się da, poczekacie na film, obejrzycie i dopiero wtedy poddacie go krytyce? Bo póki co nie dane nam było jeszcze nawet zobaczyć zwiastunu.
Normalnie zrobiła się nagonka na forumowego cwaniaka K2. Bo bronię swojego zdania i nie toleruję pewnych odstępstw. A pana Elbę szanuję i lubię jako aktora, więc 1:0 dla mnie.
I nie mam smutnego życia. Wręcz przeciwnie. Jestem zadowolony z niego, mam mega dobrą pracę i szerokie horyzonty na rozwój. Po co używasz gimbusiarskich określeń kotku? "smutne życie", zaraz pojawi się "normalnie żal xD", " a weź się lecz się" itp itd.
Od kiedy "smutne życie" jest gimbusiarskim określeniem, bo chyba żyję w innym świecie? Za to twoim "Kotkiem" z pewnością nie jestem. I nie czuj się tak wyjątkowy, bo to nie nagonka na ciebie, tylko moja wypowiedź do całej zbiorowości, która się tutaj udziela. I tyle ode mnie, miłego nietolerowania odstępstw.
Miałam dokładnie to samo, aczkolwiek Rolanda nigdy nie wyobrażałam sobie w jakiś bardzo szczegółowy sposób, gdyż ogólnie "Mroczna wieża" jest bardzo przedziwną powieścią... Ale gdy usłyszałam, że Idris ma go grać, od razu stwierdziłam, że to strzał w dziesiątkę.
Jeśli już miałabym się o coś martwić, to czy na pewno dobrze oddadzą klimat książek, jak ukażą niektóre wydarzenia. Moje życie byłoby baaardzo smutne, gdybym tak jak niektórzy na tym forum zawodziła nad kolorem skóry bohatera:P Cóż, pozostaje nam wykąpać się w ich łzach, a potem z bananem na twarzy iść do kina.
Przede wszystkim gdyby film wyglądał tak samo jak książka, byłoby to nudne. Cieszy mnie więc ta odwrócona fabuła (wprowadzanie siepaczy na samym początku). Komiksy na podstawie Wieży wprowadzają zupełnie nowy świat i są uzupełnieniem tej historii. Liczę na to, że ekranizacja poza znaną nam fabułą również wprowadzi pewne nowości.
Generalnie ciężko jest mi sobie wyobrażać bohaterów jakiejkolwiek powieści, ale w przypadku Rolanda sugerowałam się w wyobrażeniach jego komiksową wersją.
Dla mnie sama chęć upchnięcia siedmiotomowej sagi w jednym filmie jest podejrzana (szczególnie w czasach, gdy hobbita dzieli się na trzy części). Tu nie chodzi o doszukiwanie się na siłę. Co stało na przeszkodzie, aby Rolandem został ktoś odpowiadający jego rysopisowi z książki? Jego skóra była spieczona słońcem, lecz nasz aktor nie jest nawet śniady- jest po prostu czarny. No i jeszcze coś, czego nie da się przeskoczyć- parokrotnie Susannah zwraca się do rewolwerowca per "białasie". Można uniknąć tej kwestii z jej ust, ale daje nam ona wyraźnie do zrozumienia, że Roland jest biały.
Nie wiem, może twórcy chcieli wywołać dyskusje nt. filmu, może poprawność polityczna aż tak bardzo weszła im w krew... Niemniej jednak wcale nie musieli obsadzać czarnego aktora do tej roli.
Wracając do przykładów- w takim razie co powiesz o czarnym Harrym Potterze? Bądź czarnym Gandalfie? Na pewno wielu ciemnoskórych aktorów dobrze by się spisało w tych rolach, lecz ich tam nie obsadzono.
Dodaj sobie jeszcze do tego, że Susannah ma być grana przez Katherine Winnick...
W zasadzie to mogą go pomalować na biało. Powycinają mu pucołowatą twarz przy kościach policzkowych, żeby miał trochę z Clinta, wypacykują, wyprostują i farbną włos, będzie chodził w bucikach na obcasie, bo Clint nieco bardziej rosły chłop niż Irdis. I wypisz wymaluj Roland. Tam w holiłudzie robią różne cuda...
Robert Downey Jr. udźwignął rolę murzyna w "Tropic Thunder". Jeżeli Elba będzie równie dobrym białym, co Downey czarnym, to możemy mieć inne jaja, ale na pustyni. Może nie wszystko nam mówią i film będzie komedią, stąd murzyn obsadzony w roli białego? Bez względu na to obraz będę oglądał i tak z cynicznym nastawieniem; komediowym, powiedzą niektórzy, bo będę zwracał uwagę na fakt, że biały jest czarny.
O żesz, a może to już rasizm... że to dostrzegam?
Pomijając całą poprawność Hollywood, to czy nie wzięli przykładu z "Księgi ocalenia" ?
Film był dość kasowy, a tam właśnie czarny - nie! - Afroamerykanin był głównym bohaterem. A i klimat upadłego, powojennego świata też był podobny. I może tu też poszli po takiej linii , bo liczy się głównie Box Office, i nie oszukujmy się, i tak większość widzów nie będzie znała książek. I to oni kupią bilety i zyski przyniosą producentom. Więc to czy jest czarny czy biały, ma znaczenie dla Nas, wiernych fanów Mrocznej Wieży, ale małolaty na świecie (pewnie będzie od 13 lat) pójdą obejrzeć po prostu film akcji postapo. I nie zobaczą drugiego ogorzałego Mad Maxa, a kogoś innego.
Nie wiem, mnie też trochę przeszkadza jego kolor, ale czy to błąd ocenię po obejrzeniu filmu .
Ps. A gdyby WIEDŹMIN był czarny, to co?
Bo jak Amerykanie nakręca swoją wersję filmu , to może się i tak zdarzyć ;)
Jak Wiedźmin będzie czarny, to osobiście nasram na matrycę mojego laptopa i przestanę korzystać z Internetu.