Ten film jak i cała trylogia to nie jest napewno wierna ekranizacja komiksu. Właściwie to z komiksu mamy tu jedynie zarys fabuły i postacie które i tak zostały ukazane w inny sposób. Ta wizja Nolana może nie podobać się fanom oryginału. Reżyser postanowił nadać tej adaptacji bardziej rzeczywisty, mroczny i psychologiczny wymiar, "uczłowieczył" bohaterów co najbardziej widać na przykładach Kobiety-Kot i Jokera z poprzedniej części. Catwomen nie została wskrzeszona i obdarzona kocimi zmysłami a Joker to nie jest zwykły szaleniec z wymalowanym uśmiechem. Szczególnie Wayne, jak na postać z komiksu, jest osobą o całej masie emocji: upada i podnosi się, ma lęki ale i siłę.
Po raz kolejny mocną stroną Mrocznego Rycerza jest czarny charakter którym jest Bane: charyzmatyczny, spokojny, pewny siebie, z hipnotyzującym głosem przykuwa uwagę.
W porównaniu z poprzednimi filmami o Batmanie to Mroczny rycerz bije je na głowę w każdym względzie. Tam, można powiedzieć, że reżyserzy "poszli na łatwiznę": przenieśli wszystko z komiksu w skali 1:1 i o ile u Burtona jest to jeszcze zjadliwe to u Schumachera nie dało to pozytywnego wrażenia. Podsumowując cały obraz wraz z aktorami, muzyką, zdjęciami i efektami specjalnymi daje nam ponad dwie godziny dobrej zabawy która nie polega (na szczęście) tylko na podaniu mnóstwa trików komputerowych ale na fajnie wymyślonej fabule z odpowiednimi proporcjami innych składników.