Cały film psują statyści, którzy się zachowują, jakby mieli porażenie mózgowe. Marion Cotillard,
największe drewno jakie widziałem(dla hejtujących, ponieważ zaraz się pewnie znajdą obrońcy
filmu, chodzi mi o filmy obejrzane na moim koncie filmebu). Scenariuszem można się
podetrzeć. W wielu momentach po prostu to jest śmieszne co Nolan nawymyślał. Cała
śmietanka hollywoodzkiego gówna w postaci oklepanych tematów, zwrotów akcji itp.
Wydawało mi się pewniakiem, że ten film będzie dobry, ale plusów jest tylko kilka: Bane, Alfred,
Blake, Wayne/Batman(który prezentuje się o niebo lepiej niż kawał kłody z Batman Początek),
Zimmer i jego miodna muzyczka i ogólny zamysł Bane'a na danie nadziei, która upadła zaboli
bardziej niż żadna, no i oczywiście fajne zakończenie. Ale to za mało, żebym wystawił nawet
średni, ta ocena jest adekwatna do wykonanej na odpierdziel pracy przez Nolan'a. Jeszcze
jedno. Batman leci i obija tą bombą o światła w ulicach i samą ulicę, a ta niewzruszona nawet
nie pomyślała o tym, żeby wybuchnąć. Jak dla mnie to bomba z litości powinna wybuchnąć, że
sobie jaja z niej robią w tej scenie. Ogólnie zawiodłem się po całości. Być może miałem zbyt
duże oczekiwania co do tego filmu, ale naprawdę nie dziwię się, że żadnej lepszej nagrody nie
dostał. Ta produkcja nie zasłużyła sobie na to.