Po super i świetnie wykonanej 2 części myślałem że otrzymam coś bardziej mrocznego, bardziej
uwikłanego, a wyszedł z tego kryminał i love story o dobru i złu:/ Szkoda.
Co mnie najbardziej irytowało:
-akcja i efekty specjalne. Słabizna jakiej jeszcze nie widziałem, ludzie padali od powietrza, efekty
wybuchów słabe, naprawdę większe wrażenie robi "Taniec z Gwiazdami" niż to co Bane i Batman
tam odstawiali :/
- postać Banea, głos jakiś miał komiczny, ale głownie to że nic nie wiemy o tym czemu on taki
jest, jak mu włożyli tą maskę, co ona mu daje, jak to wszystko działa, a jak wyciągniemy mu
jedna rurkę to facet się dusi. To powinien mieć na głowie jakiś hełm czy coś skoro te wszystkie
jego rureczki są takie delikatne.
- ucieczka Banea przed policją, aż trudno uwierzyć że oni go puścili bo jeden policjant wymyślił
że ważniejszy jest Batman, nie dość że facet nie miał zakładnika, to wystarczyło tylko zajechać
mu drogę, a on sobie spokojnie miedzy radiowozami uciekł do kanału.
- Daggett powiedział że Bane jest czystym złem...ehh...myślałem że zaraz powie " jak Sauron z
filmu Władca Pierścieni". Co to ma być jakiś "Hary Poter" że mamy czyste zła i czyste dobra.
- co Gordon zrobił że zostawiła go żona i dzieci? skoro było 8lat spokoju. W poprzedniej części
tak się kochali i ściskali, to mogli bo to tutaj jakoś wytłumaczyć.
- skąd Blake wiedział kim jest Batman? Tylko nie mówcie mi że przez jakiś tam jego bystry
umysł czy głębokie spojrzenie.
- Naiwność Batmana i to jak szybko wybaczał tej kocicy, jeden buziak i facet zwariował z
naiwności.
- oraz to że w podziemnym garażu robił sobie małą bombę atomową, o której nikomu nic nie
mówił, a jak zaczęło się robić niebezpiecznie na mieście to nawet się nie domyślił że może by
wyciągnąć ten rdzeń i wysłać go na jakiś czas gdzieś do innego bunkra tak w razie "W" bo być
może Bane ją będzie chciał.
- wysłanie 3tyś policjantów do jakiś kanałów, to absurd nad absurdem, przecież oni tam powinni
wysłać jakiś komadosów, wyobraźcie sobie że Obama do domu Binladena wprowadza całe
wojsko jakie ma, a Binladena nie ma, ale zamiast tego jest bomba i wojska już też
niema...paranoja.
- Bane uronił troszkę łez jak usłyszał o miłości, no na prawdę na koniec to pokazał jaki z niego
twardziel, ciekawe z jakim misiem spał.
- śmierć Banea, to zabicie muchy packą daje więcej wrażeń niż to co oni tam pokazali.
-tak ogólnie to za dużo tutaj stękania,marudzenia, opowiadania o złu i dobru, o pragnieniach i
rozczarowaniach...
A co pozytywnego?
-muzyka w filmie, przyjemna
- kobieta Kot grała dość przyzwoicie
- okazuje się że John Blake ma na imię Robin, no to ciekawe co on teraz zrobi z tym co znalazł w
tej jaskini :)
To tyle ocena: 3/10