Do dwóch godzin oglądało się rewelacyjnie - nawet postać kobiety-kota którą uważam za piąte koło u wozu, nawet tak nie irytowała. Niestety gdy okazało się, kim naprawdę jest Miranda Tate, zapachniało Modą na Sukces. Film generalnie mocno przekombinowany. Powiem szczerze, dawno się tak nie zdenerwowałem bo poczułem się jakby ktoś ze mnie zakpił dając mi dwie godziny bardzo dobrego obrazu po czym wszystko zepsuł :P
całości dopełniają te idotyczne amerykańskie "dialogi twardzieli" które już bokiem wychodzą.