Powiem tak - ten Batman musiał być słabszy od MR ze względu na brak Jokera, który był wybitną zła postacią. Jako głównego przeciwnika nietoperka dostaliśmy kupę - czemu? Ano temu, bo głos wydawany przez Bane'a dość, że brzmiał żałośnie to jeszcze do tego kompletnie nie zgrywał się z resztą. Bane to zwykły zły charakter - morderca-psychopata. Nie podobał mi się, bo był słaby, najsłabszy w trylogii. Jeśli chodzi o akcję - trzymała poziom, scena z zapadającym się stadionem była świetna, natomiast odśpiewanie hymnu przez eunucha było... przepełnione patosem i patriotyzmem, a przez to zahaczające o żałosność.
Koniec filmu w porównaniu do poprzedniej części był jaki był - batman umarł za gotham, ale czy było to dobre zakończenie? Może i tak gdyby ten film pozwalał zżyć się z Wayne'm. Nie mogę pominąć też dziwnych decyzji, dziwnych, niewyjaśnionych sytuacji oraz braku logiki w niektórych momentach. A co z plusami? Akcja,muzyka no i Anne Hathaway, która świetnie zagrała kobietę-kot.
6/10 - na tyle zasługiwałby, gdyby nie była to znana seria i tyle dostaje ode mnie.