Wiem że bardzo dużo ludzi nienawidzi zabiegu z Mirandą na końcu.
Więc moje pytanie jest takie : jak wy rozwiązalibyście końcówkę ? Przecież Bane już leżał i
umirał,to co Batman miał go dobić ? Następnie polecieć,i zabrać bombę do Foxa by ten ją
spowrotem podłączył ? Bardzo ciekaw jestem. Mi sie ten cały zwrot akcji podobał.Gdyby go nie
było,to jak racjonalnie wyjaśnić dlaczego po opanowaniu miasta Bane jest zawsze o jeden krok
przed wszystkimi ? Przecież to właśnie Miranda sabotowała wszystkie akcje.
Co innego to jej śmierć - ona mogła się nie podobać.
Napiszcie swoją wersje.
Mi też się podobał ten zwrot,problem polega na tym że ludzie oczekiwali że Bane będzie główny i nikt więcej,co do aktorstwa to wypadłą dobrze po za ostatnią sceną śmierci Brrrrr... w ogóle najbardziej w filmie nie podobają mi się dwie śmierci głównych złych Bane'a jest do dupy widać że Nolan nie wiedział gdzie go dalej upchać co do Tali to nie muszę się chyba wypowiadać,reszta rewelacja godne zakończenie,nic bym nie zmieniał,po za paroma wpadkami
Nie nie wiedział tylko celowo zrobił z niego pionka, który ginie jak podrzędny "żołnierz" z racji,że Talia okazuje się głównym villainem
Bane nie jest pionkiem to bardzo ważna postać w filmie symbolizuje to czym jest ostatnia cześć Trylogi czyli "Pain" Tak samo mógłbym powiedzieć Vader z Star Wars był zwykłym pionkiem i nic niewartą postacią bo władzę miał Imperator,a jednak Vader to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci.
Na tym to polegało aby ludzie myśleli,że to Bane symbolizuje Pain. I tu nie chodzi o to czy jest rozpoznawalny,ale kto go stworzył, kto nim kieruje i jak to robi
"kto go stworzył, kto nim kieruje i jak to robi"
Tak, bardzo ciekawe rozwiązanie uczynić z głównego wroga zwykłego pionka a ostatecznym przeciwnikiem uczynić postać, która nikogo nie obchodzi. Przy okazji gdy już naprawdę poznajemy prawdziwą twarz Bane'a zostaje on unicestwiony niczym pierwszy lepszy zbit przez Catwoman. Fantastycznie.
tu nie chodzi o fanatyzm, ale o to jak kto rozumie film i czy go w ogóle rozumie
Nauczyłem się, że z tobą nie ma rozmowy, jest tylko twój potok ogólników i brak treściwych argumentów. I'm out.
Wystarczyło by, gdyby Marion, która jest zdolną aktorką, bardziej się przyłożyła do tego filmu. I gdyby w pamiętnej scenie nie wypadła karykaturalnie.
Sądzę, że gdyby nie śmierć Ledgera, znów zobaczyliśmy Jokera. Kurczę, zobaczyć go jak działa podczas "rewolucji" Bane'a? Super by było. A tak to mamy Mirandę :/
Tak, na pewno rzecz, na którą narzekała zdecydowana większość (a zwłaszcza fani serii) nie jest do dvpy. No ale niech ci będzie, napiszę bardziej pochlebczo o filmie; TDKR to dobre filmidło tak na poziomie pierwszych Spider-manów Raimiego, przynajmniej jeżeli chodzi o fabułę i motywację postaci ;)
Jak wg mnie powinno być? Przede wszystkim mózgiem planu powinien być sam Bane, jest on dużo ciekawszą postacią i ma dużo większą charyzmę niż... Miranda. Kto powiedział, że Bane musiał by zginąć w tym momencie? Mogli by zastosować taki dość schematyczny, ale nadal lubiany zabieg: Batman stara się zabrać ze sobą bombę z dala od miasta, aż tu na drodze staje mu Bane. Obaj toczą emocjonujące starcie, po czym Batman w końcu dzięki swej determinacji, wierze i wartościom których się nauczył podczas pobytu w więzieniu pomogło mu pokonać wroga i dokończyć zadanie z bombą. Wolał bym też, gdyby Bane współpracował z jakimś innym, komiksowym złoczyńcą (mam na myśli prawdziwego 100% złoczyńcę). Czemu Miranda jest złym przykładem czarnego charakteru do filmu z Batmanem. Bo to Batman, film który powstał w oparciu o komiksy o superbohaterach i superzłoczyńcach. Czy np Mroczny Rycerz był by ciekawy, gdyby przez cały film nasz bohater uganiał by się za zwykłymi terrorystami, a nie za tajemniczym geniuszem zbrodni z makijażem clowna, i oszalałym na wpół spalonym prokuratorem? Ludzie lubią superbohaterów i złoczyńców, no właśnie, bo są "super". Jak chcemy oglądać starcia między zwykłymi ludźmi reprezentującymi prawo i przestępczość to oglądamy jakiś film sensacyjny lub kryminalny. Kiedy natomiast oglądamy Batmana, chcemy dosłownie oglądać niesamowite, epickie starcia między nadludźmi w nietypowych kostiumach i umiejętnościach.
Szmyrgiel - Talia jest ważną postacią w komiksach, więc argument że nie powinno być jej w filmie bo to film oparty o komiksy jest trochę chybiony.
No dobra, masz rację. Ale Talia mi nie pasuje jako tzw "ostateczny czarny charakter", czy też "final boss". Po tym co dotychczas zapewniła mi seria Nolana liczyłem na coś bardziej epickiego i niesamowitego (mam cały czas na myśli główny czarny charakter). Każdy dotychczasowy złoczyńca miał swój styl, był charakterystyczny, miał coś niesamowitego w sobie, np Bane miał super głos, siłę (zarówno fizyczną, jak i duchową) i charyzmę, Joker był genialny pod każdym względem, a Tali... co w ogóle można o niej powiedzieć? Nie znam jej komiksowego pierwowzoru, ale patrząc z perspektywy filmu była ona strasznie nijaka, nudna i nieciekawa. I jeszcze do tego scena jej śmierci...
Usunąłbym całą końcówkę i fakt iż Batman od tak powstrzymuje Bane'a, a wcześniej mimo "inteligencji" nie wpadł na to by uszkodzić jego maskę, a to go podtrzymuje przy życiu.
Ja bym po pierwsze nie sprawił by to Thalia była głównym złym, bo tak to wyszło, ona captain, jej plan, jej ludzie, nie bane...
Dlatego on byłaby jego podwładną, potem dałbym walkę na wieżowcu, a tam... bane ma podłączoną aparaturę która jeśli nie wykryje braku funkcji życiowych, to nie wyłączy odliczania bomby, batman musi podjąć "W OGNIU" (tak go reklamowali...) decyzję, złamać swoją zasadę?