Mroczny Rycerz

The Dark Knight
2008
8,0 552 tys. ocen
8,0 10 1 551737
8,0 73 krytyków
Mroczny Rycerz
powrót do forum filmu Mroczny Rycerz

Które z rzeczy wymienionych poniżej, wyszły według ciebie lepiej u którego reżysera

-Batman/Bruce Wayne
-postacie drugoplanowe
-Joker
-klimat
-sceny akcji
-zakończenie

MAKowiec24

- Batman/Bruce Wayne- najlepszy zdecydowanie w wykonaniu Michaela Keatona w filmach Tima Burtona. Aktor mimo iż fizycznie brakuje mu do komiksowego bohatera, to wszystko nadrabia swoją charyzmą, oraz specyficznym urokiem (jak sam Burton powiedział, bardzo ważną rolę odegrały oczy). Christian Bale wypadł niezłe, ale nie tak dobrze jak Keaton. Wizualnie (jeśli chodzi o kostium) dużo bardzie podchodzi mi w filmie Burtona.
- Postacie drugoplanowe- Mroczny Rycerz tym razem góruje. W filmie Burtona w pamięć zapada tylko Alfred (który ma niewiele do roboty w porównaniu do wersji Nolana), oraz Vicky Vale. Cała reszta właściwie nie istnieje, postacie pojawiają się 2-3 razy i nie robią kompletnie nic ważnego. W Mrocznym Rycerzu mamy Jima Gordona, Luciusa Foxa, Harvea Denta, czy Alfreda- każdy z nich odgrywa jakąś większą rolę, niż pojawienie się na 1-2 minuty jak w wersji Burtona.
- Joker- nie potrafię ocenić, obaj wypadli świetnie. W filmie Burtona jest bardziej zabawny, a w filmie Nolana straszny. Remis.
- Klimat- oba filmy mają świetny, mroczny klimat. W wersji Nolana jest poważniejszy i bardziej zbliżony do współczesnego thrillera, zaś Burtona gotycki, groteskowy, zbliżony do klimatów klasycznego kina grozy (jak w większości filmów Burtona). Bardziej jednak przypadł mi do gustu przypadł klimat w filmie Burtona, jest po prostu bardziej specyficzny i bardziej zapadł mi w pamięci.
- Sceny akcji- tutaj wynik jest dosyć oczywisty. Wersja Burtona jest dużo starsza i posiadała zdecydowanie niższy budżet. Sceny akcji prezentuje się bardzo dobrze jak na tamte czasy, ale nie może równać się wersją Nolana. W nowszej wersji twórcy dysponowali nowoczesną technologią i większym budżetem- jest więcej scen akcji, dużo bardziej dopracowanych i zrealizowanych z większym rozmachem. Punkt idzie do Mrocznego Rycerza.
- Zakończenie- W Batmanie zakończenie bardzo klasyczne- zło zostało pokonane, dobro tryumfuje. W Mrocznym Rycerzu jest dużo bardziej pesymistyczne- zło co prawda zostało pokonane, jednak dobro poniosło duże straty i wymagane było poświęcenie. W wersji Burtona wszystko było by dobrze, gdyby nie fakt, że Joker okazał się mordercą rodziców Bruce Wayna i nie został zabity przez Batmana (dwa zbyt duże odstępstwa od komiksu). Zdecydowanie wolę Batmana z zasadami, taki który nie zabija i potrafi się poświęcić dla dobra innych. W zakończeniu Mrocznego Rycerza jednak nie do końca przekonało mnie poświęcenie się Batmana, przyjęcie na siebie odpowiedzialności za zbrodnie Denta (nie sądzę by zwariowany, były prokurator był by tego wart). Oba zakończenia są dobre, ale oba nie są doskonałe. Znowu remis.

Werdykt: Wg mnie remis. Oba filmy są świetne, jednak posiadają różne wady i zalety. Batman Burtona posiada lepszego głównego bohatera, oraz klimat, Mroczny Rycerz Nolana lepsze postacie drugoplanowe i sceny akcji. W obu filmach mamy świetnego złoczyńcę i udane zakończenie.

szmyrgiel

bardzo dziękuje, że odpowiedziałeś

MAKowiec24

-Batman/Bruce Wayne - zdecydowanie Bale. Keaton jako Wayne miał cały czas jeden i ten sam nieszczęśliwy wyraz twarzy. Jako Batman był zbyt spięty.
Bale jest dowcipny i poważny, kiedy sytuacja tego wymaga. Jako Batman ma także więcej luzu, a dialogi w jego wykonaniu są po prostu lepsze i zapadają w pamięć. Nie przypominam sobie jakiegokolwiek dobrego cytatu z Batmana w wykonania Keatona.

-Postacie drugoplanowe - Vicky Vale i właściwie to wszystko.
Postać Gordona to jakiś żart. Alfred tak samo nie robi nic istotnego poza byciem szoferem i podawaniem herbaty.

-Joker - postaci zupełnie różne.
Nicholson stworzył śmiertelnie zabawną i szyderczą postać.
Ledger jest bardziej przerażający, niż zabawny.
Obaj dążyli do tego samego, czyli wprowadzenia totalnego chaosu w Gotham.

- Klimat - odwzorowanie mrocznego Gotham lepiej wyszło Burtonowi. Sama fabuła jest też bardziej zwarta, to znaczy nie ma takich nagłych przeskoków od dramatu poprzez thriller i kino akcji.
Wersja nolanowska mieści wszystkie te cechy w sobie, jest bardziej zróżnicowana.

- Sceny akcji - Poziom efektów specjalnych, rozmach realizacyjny, to wszystko na plus dla Nolana.
U Burtona to wszystko ma bardziej kameralny wydźwięk, czasami wręcz teatralny.
Z resztą różnica budżetów i zastosowanej technologii jest ogromna. Trudno porównywać.

- Zakończenie - Drugi film Burtona właściwie kończy tylko bieżące wydarzenia, a nie całą historię. Jest bardzo jednoznaczne, to jest dobro wygrywa, zło przegrywa.
Nolan mógł zakończyć historię w trzecim filmie i to zrobił. Choć cały film podoba mi się najmniej z całej trylogii, tak zakończenie zasługuje na uznanie.
Nie jest jednoznaczne, pozostawia pewne pole do interpretacji. Dobro zwycięża, ale ponosząc przy tym dużą cenę.

MAKowiec24

-Batman/Bruce Wayne - zdecydowanie Keaton; jako Batman jest tajemniczy, potrafi grać w tym wyjątkowo sztywnym stroju i wg mnie sprawia wrażenie bardziej przerażającego. Jako Wayne również jest świetny- sprawia wrażenie człowieka, po którym w ogóle nie spodziewałbyś się, że jest Batmanem; Bale natomiast nie do końca sprawdza się w roli i Wayne'a i Batmana; może nie gra bardzo źle, ale wydaje się mało przekonujący jako Bruce (choć w "Mrocznym rycerzu" się poprawił) i dość zabawny jako Batman (głównie przez ten głos i wykrzywianie ust).

-postacie drugoplanowe - tutaj lepiej wypadł film Nolana- Alfred jest dobry w obu interpretacjach, Vicki Vale ciekawsza niż Rachel Dawes, ale "Mroczny rycerz" wygrywa u mnie dzięki roli Gary'ego Oldmana (i niezłym kreacjom Eckharta i Freemana)

-Joker- obydwie role są świetne, ale zawsze bardziej ikoniczną będzie dla mnie rola Nicholsona

-klimat- dla mnie lepszy jest odrealniony, gotycki klimat Burtona

-sceny akcji- chyba jednak "Mroczny rycerz"; nie są świetne, ale dzięki nowszym technikom są lepsze niż te u Bartona (które mimo wszystko wyglądają bardzo dobre, jak na swoje czasy)

-zakończenie- wolę raczej klasyczne zakończenie Burtona- zrzucenie winy na Batmana u Nolana było wg mnie idiotycznym posunięciem (wydaje mi się, że wszyscy łatwo uwierzyliby, że za śmiercią Denta stoi Joker), spalenie listu przez Alfreda też było bezsensowne z punktu widzenia kolejnej części (pomijam też idiotyczny moim zdaniem gadżet Foxa, bo nie wiem, czy liczyć to do zakończenia).

ocenił(a) film na 10
MAKowiec24

Które z rzeczy wymienionych poniżej, wyszły według ciebie lepiej u którego reżysera

-Batman/Bruce Wayne
Mi osobiście bardziej się podobał Bale jako Bruce Wayne, a Keaton jako Batman :) Bruce Wayne u Nolana zachowywał się mniej poważnie (celowo), żeby nikt nie myślał o nim jako o Batmanie. Keaton był mimo wszystko dosyć poważny jako Wayne. Natomiast Batman Keatona miał w sobie to coś. Nie wiem co to było, ale mimo, ze jego kostium nie był taki zaawansowany technicznie jak u Nolana, to mimo wszystko był bardziej mroczny, jak to na Mrocznego Rycerza przystało.


-postacie drugoplanowe
Tutaj Nolan bije Burtona na głowę - Harvey Dent, Fox, Alfred, Gordon byli znacznie lepiej rozpisani u Nolana. Zgodzę się z resztą, że Vicki Vale była znacznie ciekawszą postacią żeńską, niż Rachel Dawes, która nie zapadłą mi w pamięć dosłownie niczym.

-Joker
Chociaż mam sentyment do Nicolsona i uważam, że bliżej mu do komiksowego pierwowzoru, to postawię jednak na Ledgera. Joker w jego wykonaniu jest kompletnie szalony, niobliczalny i bardzo groźny. Jest co prawda mniej komiksowy, a w sumie o to chodziło w filmie i bardzo podoba mi sięta interpretacja postaci.

-klimat
Jeżeli chodzi o samo Gotham, to kilmat Burtona wygrywa - miasto jest miejscami nawet groteskowe, elementy architektury do siebie nie pasują, ale to miało pokazać zepsucie tego miasta. Gotham u Nolana to po prostu zwykłe duże miasto. I ogólnie Burton był bardziej mroczny, a o Mrocznośc chodziło. Więc tutaj plus dla Burtona.

-sceny akcji
Tu zdecydowanie Nolan, sceny akcji są fenomenalne i spektakularne i dobrze przemyślane. Pomijając camą jakość efektów specjalnych, z uwagi na różnice premier obu filmów, to i tak wolę Nolana.

-zakończenie
Nie lubię happy endów, dlatego daję punkt Nolanowi. To, że Batman wziął winę na siebie miało ukazać kwintesencję jego działań - ochrona ludzi za wszelką cenę. W to, że zrobił to Joker raczej nikt by nie uwierzył, ponieważ w trakcie śmierci Denta Joker był juz w kajdankach.

Ogólnie ciężko te filmy porównywać, ponieważ stała za nimi trochę inna koncepcja artystyczna, a pomiędzy nimi - wiele lat. Osobiście jestem większym fanem Nolanowych Batmanów, ale Batmany Burtona są tuż za nim. Każdy z nich stworzył idealnego Batmana na miarę swoich czasów.