"Mroczny Rycerz" to jakieś chrypidełko. Okrutnie zeszmacił się Gary Oldman. Niewiarygodnie zaorał struny głosowe, Ch. Bale..przecież musiało to potem boleć. Joker w wykonaniu Ledgera jest mało przekonujący (należy się za to Oskar). Wszystko co się po T. Burtonie z Batmanem wyprawiało, to lepiej założyć trampki i trzymać się ściany. Gotham City w najnowszej odsłonie Batmana - nie istnieje, nie ma - wyparowało, zmieniło się co najwyżej w Los Angeles - downtown. Zdjęcia stylizowane na serial typu - "24h" to ja dziękuję, wolę dzielnego Sutherlanda ratującego USA niż takiego Batmana. Joker się nie popisał...wszystko to co zagrał było w jednym ruchu ciała J. Nicholsona. Reżyser, reżyser, reżyser...łeee.