Pomimo sesji, do której powinnam się teraz właśnie uczyć, myślę tylko nad jednym pytaniem: dlaczego Joker, pomimo tego, że twierdził, iż jest psem, który nie wiedziałby co zrobić, jeśli dogoniłby samochód i człowiekiem, który działa bez planu, MIAŁ te plany? Chodzi mi tutaj o napad na bank, kolejne eliminowanie uczestników (to raczej popisywanie się scenarzystów, by zrobić dobre i jak najefektowniejsze pierwsze wrażenie), próba zastrzelenia Harvey Denta, porwanie Rachel i Harveya, akcja z bombami na promach... Oglądaliście, wiecie o co mi chodzi. To wszystko wygląda mi na chłodną kalkulację i zabawę psychiką.
Jest tu coś, czego nie dostrzegam, czy postać Jokera to czysty głupokwaty paradoks? Proszę o odpowiedzi.
K.
Joker mówi jedno, myśli drugie a robi trzecie:) Nie staraj się zrozumieć takiego psychopaty, bo skończysz jak Ledger.
W scenie, kiedy Harvey Dent usiłuje przemóc siebie i zastrzelić schwytanego pomocnika Jokera Batman mówi coś w stylu, że ten mężczyzna jest schizofrenikiem paranoidalnym, a Joker tylko takie jednostki przyciąga do siebie. Wniosek: Joker musi mieć jakąś pokrewną, mniej lub bardziej zaawansowaną chorobę psychiczną.
Bo Jocker mówiąc Harveyovi, że nie ma planu, MIAŁ PLAN. Właśnie taki, jaki został wyjawiony w ostatniej scenie z Ledgerem - by obrócić przeciwko dobru najwspanialszego bojownika o dobro. Wtedy okazuje się, że Jockerowi od początku tylko o to chodziło.