nic byście nie zmienili? coś dodali? coś wyrzucili? ja wyrzuciłbym tandetne dialogi, sonar, oraz uśmierciłbym młodego Gordona. Byłoby to pesymistycznym akcentem pokazującym że nawet Batman nie jest w stanie zawsze zdążyć na czas, a także uświadamiałby że w walce dwóch potężnych sił najbardziej cierpią niewinni cywile. Potem zrozpaczony Gordon zastrzeliłby Denta trafiając w nieoszpeconą część twarzy dopełniając symbolicznego upadku prokuratora. Dalej: Gordon wyje z rozpaczy trzymając zwłoki syna, Batman usuwa się w cień. Potem przebitki, Gordon niszczy reflektor i każe ścigać Batmana za to że ściągnął na miasto i na niego samego tyle klęsk.No i koniec :) Uważam że taki czarny charakter jak Joker zasługuje na większy moment triumfu niż tylko stoczenie się Denta o którym i tak nikt poza nim, Batmanem i Gordonem nie wiedział. Mam nadzieje że na wydaniu DVD będzie alternatywne zakończenie dla ludzi nieprzystosowanych społecznie ;)
....jedną rzecz bym wyciął na pewno moment gdy batman zawraca swoim batścigaczem na ścianie hotelu :)) nie czepiam się realizmu i fizyki bo w filmach fantasty nie ma na nią miejsca ale ta scena jakoś mnie drażni...
.....a dodałbym inne zakończenie sceny wiszącego JOKERA (nie wiem jak jest w oryginalnej wersji komiksowej czy JOKER trafia do więzienia czy ginie) ale taki szaleniec jak JOKER nie może dać sie złapać żywy ....powinien powiedzieć swoją sentencje o chaosie wydobyć z siebie ten obłędny śmiech i odciąć się spadając w ciemną czeluść heh miałem uczucie w kinie ze tak zrobi.....
tez tak chciałem(myślałem) ze się skończy a tu taka trochę lipa :)
A co do tematu to Two-Face mógłby zabić chociaż syna (albo żonę żeby nie psuć dalszej części filmu ) Gordona na oczach jego i Batmana, a gordon miałby także za złe batmanowi za to ze nic nie zrobił gdy temu było zal Denta i jego miłości do tej babki zapomniałem jak się zwała.
Co do jokera walka powinna być trochę bardziej żywiołowa i dłuższa, oraz nawet zgadzając się z wizja Nolana to mogli by pokazać Jokera właśnie w tym zakładzie jak prowadza go w tych asach dla obłąkanych do celi bez klamek i on odwala jakieś miny i ogólnie jakieś akcje takie jak w całym filmie i tyle z mojej strony. :)
"nie wiem jak jest w oryginalnej wersji komiksowej czy JOKER trafia do więzienia czy ginie)"
Jakiej znowu "oryginalnej wersji komiksowej" ?
TDK nie jest oparty na żadnym konkretnym komiksie. Joker się pojawiał w dziesiątkach a raczej setkach komiksów i nie ginął. I siedział w kiciu niezliczoną ilość razy.
no i właśnie z dupy, takiego kozaka nie powinni tak łatwo łapać po kilkanaście razy, bo świadczy tylko o tym że z niego frajer ;)
Mnie zakonczenie podobałoby sie bardziej, gdyby Dent zabił syna Gordona. Myślę, ze proporcje wyniku starcia dobra ze złem w tym filmie byłyby wtedy najlepsze. Ale jak ktoś już pisał, w końcówce film stał się trochę konwencjonalny...
nie mogl zabic syna gordona bo zmarnowal by dobra scene w ktorej gordon mowi do syna ze to on uratowal batmana.
ale z tego co pamiętam Gordon ten tekst do syna mówi po zamknięciu Jokera, jak wraca do domu po tym jak to niby zginął. Na końcu wygłasza do dzieciaka tylko te banalne kawałki o "Mrocznym rycerzu, który nas broni" nie znoszę tych tekstów, więc nic nie stało na przeszkodzie żeby Dent dzieciaka zabił.
dokładnie! dzieciak powinien był zginąć od kuli! nie byłoby tych dreszczy co w "se7en", ale nie byłoby naleciałosci kina familijnego ;)
a jeśli chodzi o łodzie, to dobrze, ze nie wybuchnęły, ja tam wierze w ludzi, poza tym do konca nie było wiadomo co się stanie...
A co niesie ze sobą śmierć dzieciaka? Totalnie bzdurny pomysł i jeszcze to kino familijne ;p ;p ;p
film mi sie strasznie podobał, ogólnie nie ma co się czepiać na siłe. ale uważam, ze końcówka tego filmu jest pod hasłem "wszystko się dobrze kończy". dent zabił chyba 5 ludzi po drodze, z tym, ze byli to jacys skorumpowani gliniarze, szofer maroniego itd. ale gdyby zastrzelił chłopaka, to byłaby to osobista strata gordona, dobrego bohatera. jak ginie jakis przestępczyna to tylko taka statystyka i wszyscy wzruszaja ramionami. cały film to pokazanie walki dobra ze złem i uważam, ze ta przemiana denta z dobrego bohatera w złego i to jego obłąkanie, powinny dać się odczuć o wiele bardziej, np w postaci krzywdy wyrządzonej gordonowi.
oczywiscie takie posunięcie to tak jak w szachach, musisz przewidziec czy jest właściwe, zeby sie cała partia dobrze ułożyła. zakładając, ze wliczamy do partii tez 3 czesc:)
mozliwe, ze widze to wszystko... troche wybiórczo. to tylko takie odczucie po wyjsciu z kina, nie mam zamiaru tego specjalnie bronic, ale jestem ciekaw czy ktos jeszcze tak mysli
Końcówka zdecydowanie nie ma nic wspólnego z happy endem. To kogo zabił Dent nie ma znaczenia. Największą stratą jest to co z nim samym się stało, ma ona rozmiar globalny. Jest to klęska wszystkich walczących po tej jasnej stronie i żadna śmierć chłopca nie byłaby w stanie jej pogłębić. Wprowadziłaby jedynie zbędny wątek rozpaczy Gordona, który swoje i tak przeszedł. Wybielenie Denta kosztem Batmana było jedynie mniejszym złem i nie wykluczone, że i tak może nie przynieść pożądanego rezultatu, bo w końcu Harvey nie zabił wszystkich osób, na których chciał się zemścić...
wg mnie był to jednak happy end- może niepełny, ale jednak happy end- źli bohaterowie, Dent i Joker zostali pokonani, miasto uratowane, ludzie się nie wysadzili, rodzina Gordona uratowana, Bruce też nie dał się zepchnąć na złą stronę, więc wg mnie nie była to klęska ich wszystkich, tylko klęska samego Denta. Wg mnie akurat to kogo zabił Dent ma znaczenie- zabił takie osoby, które mało obchodzą czy nie wzruszają widza, więc jego upadek mógłby być lepiej, mocniej zaznaczony.
Ja uważam że reżyser Nolan wiedząc już podczas montażu zdjęć do filmu że nie będzie mógł skorzystać z Ledgera jako Jokera w ewentualnej 3 części powinien go uśmiercić. Komiks komiksem ale moje zdanie jest takie że czarny charakter powinien zginąć. A tak wyszło głupio bo pominiecie postaci Jokera będzie raczej niemożliwe ale to już problem twórców kolejnej części.
Przecież w komiksie Joker zawsze był łapany i umieszczany w Arkham. W 3 części NA PEWNO będzie scena jak ktoś się przechadza po Arkham a na jednych drzwiach do celi będzie plakietka z napisem "Joker" ;)
Wątek z Dentem zostawiłbym bez zmian, natomiast mogliby się ludzie nawzajem wysadzić na promach. Wtedy zwycięstwo Jokera byłoby jeszcze większe.
o! fan Barcelony, Szacun! :)też myślałem o tych promach, szkoda że nie wybuchły, właśnie brakowało na koniec takiego mocnego uderzenia.
a może Nolan ma już nakręcone sceny do 3 części z Ledgerem i dlatego nie kończył sprawy z Jokerem ? ;)
nikt tego nie wzial pod uwagę?
Joker nie mógł sam się zabić bo to komiksowy główny przeciwnik Batmana, a że Batmany Nolana są najbliższe komiksom to Joker musiał przeżyć i trafić na wiele lat do Arkham, aby nieraz z niego spierdolić i dalej dręczyć mieszkańców Gotham.
tylko teraz, jeżeli ta postać będzie się pojawiać w kolejnych filmach to przed aktorem który będzie się wcielał w Jokera trudne zadanie, bo nie będzie mógł zagrać go po swojemu tylko będzie musiał grać Jokera Ledgerowego żeby zachowana została jakaś ciągłość. Ledger mógł sobie pozwolić na zagranie zupełnie innej postaci niż Nicholson bo to całkowicie inna konwencja, inne czasy, inny reżyser. Kolejny odtwórca Jokera nie będzie miał tego komfortu.
ja bym nic nie zmieniał, film dla mnie perfekcyjnie zrealizowany. Nie chodzi o to że ludzie na promach się nie powysadzali, że synek gordona nie oberwał, że gordon się na nim nie mścił. Mnie się podobało to, że Nolan skonstruował film tak, że widz nie mógł mieć pewności co się stanie. Dlatego do końca nie było wiadomo czy ci na promach się nie powysadzają, czy dzieciak gordona nie oberwie, czy więźniowie poprzebierani za klaunów nie zostaną "zdjęci"... wg mnie w tym tkwi geniusz filmu i jeśli cały film zostawia takie wrażenie to ja bym nic nie ruszał, bo można łatwo coś spieprzyć i cały czar może prysnąć.
a tak jak jest, jest genialnie ;)
racja... ale ja to bym bardzo chcial aby Two-face byl w 3 czesci
jest to niesamowita postac ktora na koncu filmu juz nie robi tego co los chce.
wg mnie to na koncu jak batman spadl z two-facem to przeciez two-face mogl zemdlec , zabrala by go karetka i potem idzie do kicia i ucieka
i w 3 czesci bylby on i moze ZGUBA
i to jest tez dziwne ze sam scarecrow zostal prysniety tym gownem
i nikt mu nie podal w czas lek(obłokany?) a w 2 czesci jest zdrowy
Wedłg mnie zakończenie powinno być takie:
1.Joker zostaje złapany i umieszczoy w Arkham w specjalnej celi,pod koniec widzimy go zza krat,jak oblizuje usta i sarkastycznie się uśmiecha do lekarzy obserwujących go :)
2.Harvey nie ginie,ale zostaje ciężko postrzelony przez Gordona i umiesczony chwilowo na komisariacie u niego,jednak udaje mu się uciec i w ten sposób zobaczylibyśmy go w częći trzeciej...
3.Batman leczy w domu swoje rany i myśli o przerwaniu swojej krucjaty przeciwko złu,gdy dowiaduje się o ucieczce Harveya,teraz Dwie Twarze i zjawia się obok Gordona,by dowiedzieć się czego święcej.
Zakończenie jak dla mnie idealne i podobne do tego z Batman Begins.
Moim zdaniem najlepiej byłoby gdyby:
1. Dwóch, z grupy policjantów Gordona który przyszli po wiszącego Jokera wymieża w towarzysz i zabija ich. Następnia odcinają Jokera i uciekają z budynku. Znikają w ciemności jednej z przecznic.
2. Dent umiera, tak jak scenariuszu.
3. Batman wraca do domu i widzi przed domem koperte z zagadką.
Trzecia częsci powinna:
1. Powinien pojawić się Riddler, którym byłby młodzieniec który dotarł do tozsamosci Batmana. Ten stajke się Riddlerem, ponieważ Wayn wyrzuca go na bruk. Po przezyciach Coleman Reese staje się wrogiem Batmana i staje się "Człowiekiem Zagadką".
2. Joker organizuje zamach. Sam znajduje się w wieżowcu. Dostaje przesyłke od Riddlera. Gdy olewa ją wieżowiec wybucha a podmuch ognia zapala i wyrzuca Jokera z wieżowac, a ten spada na chodni zabijając się.
3. Batman staje się ofiarą, zwierzyną na którą poluje Riddler. W mieście toczy się "pojedynek" pomiędzy nimi na tle Gotham i tamtejszej walki z przestępczością.
4. Riddler staje się głównym celem Batmana który przez to coraz mniej interesuje się walką z przestępczością.
5. Pojawia się Kobieta Kot, która na początku współpracuje z Gordonem zamiast "oślepionego" swoją walką Batmana. Jednak okazuje się iż jest ona współpracownica Riddlera.
Gotham rozpada się. Wszystko w rękach Batmana który musi wrócić do swoich "korzeni" i znowu musi współpracować z Gordonem by powstrzymać Riddlera i Catwomen.
Taka jest moja wersje. CZEKAM NA KRYTYKE! ;)
Równie powalające co Batman I Robin :/ :/ :/
Cały ten temat z alternatywnymi zakończeniami to bzdura. Zastanawialiście się czy w ogóle wasza końcówka trzyma się kupy z resztą filmu? Nie róbcie z tego tandetnego serialu z pomysłami wartymi Mody Na Sukces. Zwróćcie uwagę jaki jest temat tego filmu. Nie jest nim Batman, nie jest nim Joker, nie jest nim żaden z bohaterów. Tematem filmu jest ciemna strona ludzkiej osobowości i jej różne obrazy, które prezentowane są właśnie przez poszczególne postaci w filmie (tak naprawdę film o tej samej treści mógłby istnieć bez znanych nam bohaterów komiksowych). Wątek ciemnej strony każdego bohatera kończy się w idealnym momencie i nie ma tu potrzeby jakichkolwiek zmian. Joker jako uosobienie szaleństwa i "tej ciemnej strony" nawet w momencie, kiedy zostaje złapany i teoretycznie przegrał, triumfuje objawiając Batmanowi, co uczynił z Dentem. Harvey ginie, gdyż był wyłącznie ofiarą "zła tkwiącego w człowieku". Spełnia swoją rolę w opowieści i jego ewentualne pojawienie w trzeciej części może obniżyć jej wiarygodność i sprowadzić do poziomu tych nie najlepszych Batmanów. Batman swoją najciemniejszą stronę pokazał m.in. w scenie przesłuchania. Na końcu filmu zaś przyjmuje na siebie winy Denta, wybielając go i sam staje się dosłownie Mrocznym Rycerzem, wyjętym spod prawa, choć w gruncie rzeczy wszyscy wiedzą jak było naprawdę. Nie ma tu mowy o żadnej wielkiej, sztucznej szlachetności i poświęceniu. Batman z założenia balansował na krawędzi między prawem, a bezprawiem (na początku filmu mowa jest o śledztwie w jego sprawie). Podłożem jego decyzji są też rozmowy z Alfredem, a dla mniej kumatych wszystko tłumaczy Gordon słowami: "On to przetrwa", także Batman wiele nie poświęcił.
W ogóle dużym problemem Nolana nie jest śmierć Leadgera, tylko rola jaką Joker mógłby odegrać w następnej części. Jeżeli pojawiłby się tak jak Strach Na Wróble i przy okazji by zginął, to film okazałby się straszną tandetą, w której na samym początku ginie koleś, którego nie można było utłuc przez cały poprzedni. Trudno zaś wyobrazić sobie kolejną część bez Jokera, który długo w więzieniu nie posiedzi. Kwestia stworzenia mu odpowiedniej roli pod kątem tematu filmu. Nie obraziłbym się gdyby Nolan na Mrocznym Rycerzu zakończył, bo w filmie nie ma niedomówień i kolejny nie jest konieczny, choć fajnie by było gdyby był, ale co najmniej równie doskonały co ten. W historii filmu jest kilka przypadków, kiedy aktor miał odgrywać rolę istniejącego w naszych czasach człowieka. Wychodziło im to w większości wypadków doskonale, jak chociażby w filmie o Tinie Turner. Wiemy jaka jest jej ekspresja sceniczna. W filmie została odwzorowana perfekcyjnie, więc czemu na tej samej zasadzie inny aktor nie mógłby zagrać w stylu Leadgera? Jest to w prawdzie dość hardcorowy pomysł, ale myślę, że wykonalny, choć oczywiście wolałbym zobaczyć na ekranie oryginał.
Chciałbyś by ktoś inny zagrał jokera? Bo ja nie. Skoro aktor nie żyje niech już jokera nie wstawiają bo granie przez innych aktorów tej samej postaci to wielki grzech reżyserów;/
ta, strasznie to wszystko głębokie Twoim zdaniem, i zajebiście idealne? Chyba jednak nie skoro na dnie ciągle widać metr mułu. Zresztą kino to rozrywka, i polega też na tym, że można się bawić zastanawiając się co by było gdyby, więc swobodnie możemy puścić wodze fantazji.
Kino to przede wszystkim sztuka, bo rozrywka nie zawsze. Dziwisz sie, że głębokie i idealne? Film zawsze pokazuje wyidealizowany pod pewnym względem świat, żeby był jednoznacznie czytelnym. A ta głębia to nic więcej niż zarys psychologiczny poszczególnych postaci i połączenie ich jednym hasłem, jakim jest tytuł filmu. Jeśli ukończyłeś już co najmniej pierwszą klasę szkoły średniej, to zapewne pamiętasz lekcje na języku polski i analizowanie treści utworu literackiego. Na tej samej zasadzie skonstruowany jest obraz filmowy i żeby w pełni zrozumieć jego treść trzeba się trochę zastanowić nad nim. Można to zrobić w kinie na seansie i nie tracić przy tym na rozrywce. Oczywiście są takie filmy, które nie wymagają od widza najmniejszego impulsu nerwowego prowadzącego do mózgu i można na nie patrzeć bezmyślnie nie tracąc absolutnie nic na treści, której najwyraźniej nie ma. Ale są też filmy, które powstają przede wszystkim w głowie, nie tylko na ekranie i takim tworem jest właśnie Mroczny Rycerz. Dajmy dla przykładu scenę, kiedy Batman ratuje Denta z magazynu. Przecież mówił, że jedzie po Rachel, więc jak to się stało, że trafił do Denta? W filmie nie jest to nigdzie dosłownie wyjaśnione, ale po chwili namysłu wszystko nabiera sensu.
no jakoś mi się udało zaliczyć tą pierwszą klasę, choć nie było łatwo. Mówiąc głębokie i idealne miałem na myśli nie świat przedstawiony w filmie ale sam film, gdyż będąc bardzo udanym tworem rozrywkowym nie ustrzegł się błędów, płycizn scenariuszowych oraz tandetnych dialogów, które niejednokrotnie w sposób łapotologiczny tłumaczą widzowi to co aktualnie dzieje się na ekranie, jakby ten był totalnym kretynem. Ale jeżeli oczywiście chcesz czerpać wiedzę o życiu z ekranizacji komiksów to proszę bardzo, ja jednak będę podchodził do kina ze zdrowym dystansem.
To poproszę o przytoczenie konkretnej sytuacji w filmie i łopatologicznie wyjaśniającego ją dialogu, bo jak na razie podany przeze mnie przykład świadczy o czymś zupełnie odwrotnym. Jakbyś był jeszcze tak miły i przedstawił mi kompleksową konstrukcję scenariusza tego filmu wraz z jego płyciznami to, również było by fajnie ;p ;p ;p
płycizna scenariuszowa nr.1 koniec napadu na bank, w drzwi banku wbija się szkolny autobus, potem wjeżdża w szereg takich autobusów, żadnych świadków w biały dzień gliny nadjeżdżają i nie zwracają na to kompletnie uwagi, Joker ucieka. nr.2 misja w Chinach, państwo w którym każdy obywatel czy Chin czy innego kraju jest inwigilowany, nie ma opcji żeby jakichś samolot latał tak sobie ponad jego terytorium i zabierał sobie zioma w gumowym stroju, który porywa chińskich obywateli. Inne słabości scenariusza; brak chemii między Dentem i Rachel, brak scen które pokazywałyby głębie ich relacji, w filmie wyglądają jak para która była na góra dwóch randkach. Łopatologia: opowieść Alfreda o złoczyńcy z Birmy który lubił po prostu jak świat płonie, Wayne się zastanawia o co chodzi z tym Jokerem, następuje historyjka i Gacek już wie AHA! to jest jak z tym w Birmie, każdy w kimie już to wie, że Jokerowi nie chodzi o hajs, ale Nolan nie jest pewien czy widz-kretyn to zrozumie więc podaje to wprost. Kolejna łopatologia, jednoczesny przykład pompatycznych tekstów, kiedy promy nie wybuchają jesteśmy uraczeni jakże wspaniałym "dobro zwyciężyło w sercach mieszkańców Gotham, nie wszyscy są tacy jak Ty Jokerze" ależ to głębokie, ale klęskę planu jokera widać na ekranie bo jednak jeden zły dzień nie czyni z ludzi szaleńców i nie trzeba tego komentować tandetnym tekstem. Gatka Gordona o Mrocznym rycerzu na koniec też jest żałosna. Aaaaa i jeszcze jedno! Jak to się stało że Joker miał dojście do szaleńców z Arkham i ich rodzin skoro nigdy w rzeczonym zakładzie nie przebywał?
"płycizna scenariuszowa nr.1 koniec napadu na bank, w drzwi banku wbija się szkolny autobus, potem wjeżdża w szereg takich autobusów, żadnych świadków w biały dzień gliny nadjeżdżają i nie zwracają na to kompletnie uwagi, Joker ucieka."
A skąd wiesz, że nie zwracają, skoro nie ma tego ukazanego w filmie? Byłeś kiedyś w miejscu, w którym interweniowało kilka radiowozów? Wyobrażasz sobie zamieszanie przy tego typu sytuacji? Ta scena dowodzi perfekcji Jokera.
"nr.2 misja w Chinach, państwo w którym każdy obywatel czy Chin czy innego kraju jest inwigilowany, nie ma opcji żeby jakichś samolot latał tak sobie ponad jego terytorium i zabierał sobie zioma w gumowym stroju, który porywa chińskich obywateli."
Wyobraź sobie, że Wayne i Fox przylecieli prywatnym samolotem i w ten sam sposób wylecieli. To dziwne, że wylecieli skoro pozwolili im na przylot? Czy faktycznie każdy obywatel Chin jest inwigilowany przez wszechwidzący system? W końcu Lau opłaca policję i z tego tytułu przysługują mu wszelkie ulgi i nikt nie będzie sprawdzał kto do niego przyleciał i odleciał. Swoją drogą cała akcja dzieje się w Hong Kongu, a nie w Chinach, co robi znaczną różnicę.
"Inne słabości scenariusza; brak chemii między Dentem i Rachel, brak scen które pokazywałyby głębie ich relacji, w filmie wyglądają jak para która była na góra dwóch randkach."
Zachowują się jak przystało na parę dwojga dojrzałych ludzi. Nie afiszują się ze swoim związkiem, a w chwili kryzysu, jakim jest aresztowanie Denta, dochodzi do okazania głębszych uczuć.
"Łopatologia: opowieść Alfreda o złoczyńcy z Birmy który lubił po prostu jak świat płonie, Wayne się zastanawia o co chodzi z tym Jokerem, następuje historyjka i Gacek już wie AHA! to jest jak z tym w Birmie, każdy w kimie już to wie, że Jokerowi nie chodzi o hajs, ale Nolan nie jest pewien czy widz-kretyn to zrozumie więc podaje to wprost."
Alfred w swojej opowieści wskazuje sposób jakim trzeba było powstrzymać złoczyńcę "nieschematycznego". Uświadamia Waynowi jakie decyzje musi podjąć, żeby powstrzymać Jokera, a nie tłumaczy widzowi jego postępowanie. W dodatku nie wspomina nic o tym, że ten z Birmy chciał żeby "świat płonął". Rozmowa ta skutkuje późniejszymi działaniami Batmana. To o co Jokerowi chodzi mówi on sam, a nie Alfred. Gdzie tu łopatologia? Podobieństwo obu przypadków świadczy jedynie o odwiecznej obecności szaleńców w naszym świecie.
"Kolejna łopatologia, jednoczesny przykład pompatycznych tekstów, kiedy promy nie wybuchają jesteśmy uraczeni jakże wspaniałym "dobro zwyciężyło w sercach mieszkańców Gotham, nie wszyscy są tacy jak Ty Jokerze" ależ to głębokie, ale klęskę planu jokera widać na ekranie bo jednak jeden zły dzień nie czyni z ludzi szaleńców i nie trzeba tego komentować tandetnym tekstem."
Z tymi sercami to twoja grafomania. Sens faktycznej wypowiedzi Batmana nie jest głęboki tylko prawdziwy. Okazało się, że zwykły człowiek, nawet jeśli jest więźniem i kiedyś zamordował, ma swoją moralność i nie ocali swojego życia kosztem 500 innych. Batman jedynie obala tezę założoną przez Jokera w jego eksperymencie.
"Gatka Gordona o Mrocznym rycerzu na koniec też jest żałosna."
Argumenty proszę.
"Aaaaa i jeszcze jedno! Jak to się stało że Joker miał dojście do szaleńców z Arkham i ich rodzin skoro nigdy w rzeczonym zakładzie nie przebywał?"
O to niech cię już głowa nie boli skąd Joker brał farbki do twarzy albo kto mu szył ciuchy. Im mniej o nim wiesz tym mroczniejsza i tajemnicza jest jego postać. Każdy ma sobie tylko znane sposoby, również Batman.
Jeszcze jakieś pytania?
wspaniale mi to wszystko wyłożyłeś, brak mi słów. No ale może rzeczywiście się czepiam szczegółów w końcu to tylko bajka o facecie udającym nietoperza. Więc nie będę dalej się kłócił bo zawsze tam gdzie ja będę widział wady Ty będziesz widział pozytywy i tak będziemy mogli się do usranej śmierci przekrzykiwać. DZięki za kulturalną wymianę opinii( bez ironii) i pozdrawiam! :)
...okazuje sie ze gordon to w rzeczywistosci robin 20 lat pozniej. fox konstruuje wehikul czasu aby batman mogl przeniesc sie w czasie i powstrzymac gordona. batman by podawal srubokret i klucze foxowi gdy ten budowal wehikul i by sie okazalo ze podal zly rozmiar klucza i zla srubke a fox nie zauwazyl i drzwi od wechikulu by sie nie domykaly btman by sie wku*wil i by zwolnil foxa a fox by nie wiedzial dlaczego go zwolnil i by zostal czlowiekiem zagadka. batman przegralby z rozpaczy caly majatek na gieldzie i w kasynie i zeby sie utrzymac zqaczalby walczyc na ringu gdzie zmierzylby sie z tygrysia maska. tygrysia maska polamalby mu rece i batman by sie powiesil na szczescie w ostatniej chwili odcial by go kapitan ameryka ktory jakby sie pozniej okazalo ma dlugi na miescie i musi uciekac do chin tam z braku zajecia przypadkiem trafilby na stadion olimpijski i w wyniku koszmarnych pomylek i niedopatrzen wzial by udzieal w biegu na 1000m z przeszkodami. na przeszkodzie z woda wpadl by do wody i sie utopil. kobieta stojaca przypadkiem obok nie pomoglaby mu bo bala sie wody jak kot. pozniej nie mogac sobie poradzic z tym ze przez wlasna fobie nie uratowala czlowieka zamienilaby sie w kobiete kota. jednoczesnie w arkham do celi jokera trafia drobny zlodziejaszek ktorym jak sie potem okazuje jest...
piszcie dalszy ciag scenariusza bo ja ide spac
Twoje zakończenie nawet mi się podoba ale dla mnie Joker powinien zginąć! Tak wyczekiwałem na to co się z nim stanie..już spada..myślę coś za szybko...a tutaj batman go podciąga...i....zostawia???? Bosz... taki łotr co tyle zrobił został zostawiony by iść siedzieć. A dwie twarze...nic ciekawego nie zrobił i zginął szkoda...<zginął?> I teraz co dalej? Bo 3 część już w produkcji< znaczy się piszą scenariusz> Więc co będzie? Kogo mogą wystawić?
no właśnie, to taki łotr, geniusz zbrodni, wszyscy się nim podniecają a daje się złapać. Albo powinien się jakoś w ostatniej chwili wywinąć albo zginąć :)
Jezeli chodzi o samo zakonczenie skonczyl bym na mowie Batmana, a uciol bym dalsza mowe gordona do synka. Faktycznie jak dla mnie bylo w tym troche "zbyt duzo patosu". Tak niepewny przez caly czas film powinien skonczyc sie inaczej niz "zachwalaniem" nieudreczonego bohatera.
Jezeli chodzi o Denta i Jokera:
Dwie twarze odegral niesamowita role w filmie i jak dla mnie ta rola byla pelna. Rycez w bialej zbroi stacza sie w sam srodek ciemnosci. Genialnie pokazane jak do tego doszlo (cos czego zawsze mi brakowalo w "starych" batmanach). To jest cala idea i historia dwoch twarzy.
Joker natomiast sprawia mi wielki dylemat. Faktycznie jak powiedziano w cieciu: "zmazuje glupkowaty usmieszek z twarzy Jacka Nickolsona" (nie umniejszajac temu co zrobil w tamtych czasach). Postac fenomenalna - i teraz nie wiem czy wolal bym zeby Nolan nie ryzykowal z nowym aktorem i pozostawil pamiec o Jokerze taka jaka pozostaje po mrocznym rycerzu, czy zaryzykowal bym sprawdzenia innego aktora, czy zdola dotrzymac kroku Ledgerowi. Musze przyznac: postac fenomenalnie napisana i zagrana.
Nie ma watpliwosci ze gdyby nie ta tragedia w nastepnej czesci czekal bym rownie mocno na nowa fabule i przygody Batmana, jak i zeby ponownie zobaczyc Jockera w akcji.
W jednym z komiksów pamiętam świetną scenę kiedy w deszczu Batman łapie Jokera. Ten już nieźle obity zaczyna opowiadać dowcip o 2 kolesiach uciekających z psychiatryka. Kiedy są na dachu i okazuje się że nie mają po czym uciec, jeden mówi do drugiego "Mam latarkę zaświecę Ci, a ty przejdziesz po smudze światła" Na to drugi "Nie, nie, nie ma mowy, możesz przecież w połowie ją zgasić"...po czym Joker zaczyna się histerycznie jak to on śmiać, a po chwili Batman razem z nim...liczyłem na tą scenę.
http://www.youtube.com/watch?v=YBOXbNIIgLQ&feature=related
trochę za długie, ale popłakałam się ze śmiechu :D
W zakończeniu- nie dałabym końcowej mowy Gordona do syna, była okropna jak dla mnie- zbyt patetyczna i przekombinowana. też wyrzuciłabym sonar- obraz był niewyraźny, ciężko się to oglądało, to po co było to wprowadzać. no i ja wolałabym, zeby Dent zabił tę babkę, która ich zdradziła.