Kiedy pojawił się Batman i zaczął zmieniać miasto pojawił się demon znikąd, który reprezentuje
wszystko co złe, straszne i potworne. Batman jest antybiotykiem a Joker wirusem, który nie chce
pozwolić by chory organizm został wyleczony. To istota wręcz mistyczna, bez nazwiska, biografii,
historii. Tak można interpretować ten genialny film. W komiksach Joker był złowieszczym
szaleńcem, ale Nolan zdefiniował go na nowo, a dzięki genialnej roli Ledgera powstał
najwspanialszy czarny charakter w dziejach kina. Nie ma w tym przesady, nawet Lecter i John Doe z
"Siedem" nie są tak sugestywnie źli i przerażający jak klaun z bliznami na twarzy.
Genialnie ujęte! Psychopatyczny czarny charakter jest najwyraźniej ostatnio modny wśród filmów akcji. Oglądając Mrocznego Rycerza ciągle przychodził mi na myśl Raoul Silva grany przez Javiera Bardema ze Skyfall.