Szczerze to nie jestem jakimś wielkim fanem filmów o superbohaterach, nawet batmana. Moim zdaniem mają one często niepotrzebne żarty, nudną historyjkę walki dobra ze złem oraz przewidywalne zakończenie. Co innego Mroczny rycerz. Pomijając świetną obsadę, (Bale, Caine, Ledger) ma on genialną fabułę. Nie jest to film o zarąbistym batmanie który nawet nie musi walczyć z przeciwnikami, bo przecież może ich namówić żeby sami poszli do więzienia, ale o człowieku który ma już dosyć poczucia winy. Lecz mimo to gdy będzie taka potrzeba weźmie całą winę na siebie. Nie jest to film łatwy i prosty jak większość filmów o super-bohaterach ale za to go uwielbiam. Moim zdaniem jest to nie tylko najlepsza część, świetnej zresztą trylogii Nolana ale również najlepszy film super-bohaterski w dziejach. I szczerze (moim zdaniem) za sprawą świetnej obsady, historii i reżysera lepszy już nie powstanie.