Oglądałam to tylko ze względu na Jokera " Heatha Ledgera " . Gdy były sceny z batmanem po protu mnie on nudził. Ale ze względu na wcięcia Jokera film jest dobry.
Christian Bale kompletnie się do tej roli nie nadawał, natomiast Heath Ledger...co tu więcej mówić, jedna z najlepiej odegranych ról wszech czasów, porównywalna do tych, które zagrali np. Marlon Brando w Ojcu chrzestnym, Joe Pesci w Chłopcach z ferajny, czy Robert De Niro we Wściekłym byku.
Dla jednych może przesadziłem, dla drugich dobrze porównałem, zawsze ktoś będzie nie zadowolony :)
A moim zdaniem Bale był dobry w roli Batmana. Ładna buźka, wypracowana klata, i tak dalej. Zgadzam się, że Ledger i jego Joker totalnie go przyćmili, ale to już inna kwestia.
Ubawiła mnie scena, kiedy Joker wychodzi ze szpitala :).
Ja tez tylko dla Heath'a. Na batmana nawet nie mialam ochoty spojrzec. I jeszcze ten glos
Obejrzalam ten film glownie po to, żeby sprawdzić, czy ci, którzy tak mówią mają rację. I muszę się zgodzić, choć poza scenami z Jokerem też jest co oglądać. Ale to prawda, że jest on jedyną charakterystyczną postacią, Batman zachowywal się aż nadto mechanicznie, nie wspominając obywetali wybitnie statystujących.
Joker mówi jak świr, porusza się jak świr, wygląda jak świr, i szczerze, wkur*ia mnie to, że przypisuje się wielkość tej roli glownie klimatowi, po śmierci Ledgera. Joker to majstersztyk.
Całkowicie się zgadzam. Ledger jest zdecydowanie najjaśniejszym punktem filmu i zachwyca nawet tych, którzy nie są miłośnikami tego typu kina (czyli np. mnie). Jak dla mnie cała reszta filmu - za wyjątkiem scen z Jokerem - mogłaby nie istnieć.
Czy wiecie że Heath na miesiąc zamknął się w pokoju i eksperymentował ze swoim głosem, i wszyło mu świetnie. :)
Szkoda że odszedł, na pewno uświetniłby kinematografie wieloma wspaniałymi kreacjami.
jak sie daje dla kevina i harrego po 10 to wcale sie nie dziwie ze ci sie nie podobal
Tak bo akurat te filmy to oglądałam w dzieciństwie jak i niektóre bajki. I podobają mi się nadal.
nie gadaj, bo o ile o harrym się nie wypowiadam, to Kevin jest świetny (przynajmniej pierwsze 2 części) - znudził się głównie temu, że jest za często powtarzany (chociaż i do tego ludzie przywykli - aka wymuszenie zmiany ramówki polsatu w ostatnie święta), ale jako sam w sobie stanowi bardzo dobry okaz kina familijnego i chociaż ogląda się go już nasty raz, to śmieszy ja cholera (czyli z której strony nie patrzeć, to spełnia swoje zadanie)