Cenię każdą produkcję filmową za wysiłek wkładany w realizację. Tutaj mamy ciekawy warsztat aktorski (choć niektóre sceny marne, np. Joker i Batman na bankiecie).
Cenię sobie kino, które jest ciekawe, a nie przepełnione efekciarstwem. Był w tym duży potencjał, ale niekiedy nie można wybaczyć.
Nie byłam też niczym zafascynowana. Wypolerowany i naszpikowany małorealistycznymi scenami film (szczególnie zwroty akcji, które opierają się na scenach pościgów i zbrodni). Policja nie używająca broni, choć jest po uszy uzbrojona, technologi, która jest niezawodna, ale nikt jej nie używa zapobiegawczo, nie będę wspominać o prawach fizyki, które nie obowiązują w tego typu filmach.
Moralność to jest najciekawsza bolączka tego filmu. Najbardziej intryguje ilość kłamstw przy podszyciu całości bohaterstwem i etycznymi zmaganiami. Wiadomo, że ktoś wychowany na tego typu przekazach nie wychwyci obłudy i fałszu. Marzymy o byciu bohaterami, jednostkami wybitnymi, a przy tym bogatymi biznesmenami (pretensje do odtwórczyni roli Rachel, że nie jest dość ładna). Jednak ginie mnóstwo, aż za dużo ludzi, bo dwóch mężczyzn z chorymi ambicjami próbuje dociec tego, że sprawiedliwość jest czymś o co warto walczyć. Żaden z głównych bohaterów nie ma żadnych wartości. Bronią tylko własnego obrazu świata, Joker takiego z prawem całkowitej swobody, a Batman tego elitarnego. Nie ma tu dobra, a jest tylko eskalacja przemocy.
Fascynatom tego typu zachowań polecam wizytę w jakimś dobrym zakładzie specjalistycznym.