Historia się powtarza. Ok, może nie dokładnie taka sama, bo H. Ledger nie umarł na planie, jak Lee w "Kruku". Ale kiedy "Mroczny rycerz" będzie miał premierę, będzie podobna atmosfera: "On już nie żyje... to jego ostatnia rola... niesamowite, nie?". W związku z tym już teraz ośmielam się wyrazić opinię, że jest to film kultowy. Panie i Panowie, jesteśmy świadkami narodzin legendy (jak powiedział ktoś). R.I.P. Heath Ledger.