Pamiętam gdy jako dziecko oglądałam pierwsze filmy z batmanem. Określiłabym je jako przygodówkę z wplecionymi elementami humorystycznymi; taki film dla całej rodziny o super bohaterze co biega albo lata wokół Gotham City i łapie zbirów. Ale Mroczny Rycerz to zupełnie coś innego! Ten film mówi o czymś więcej, o walce która toczy się wewnątrz bohaterów i zaczyna ich niszczyć. Podobał mi się ten niezwykle poważny i mroczny klimat, który sprawił, że film stał się tak odmienny od pozostałych. Długo trzeba było mnie namawiać bym obejrzała mrocznego rycerza i cieszę się, że w końcu to zrobiłam.
Przecież Batman i Powrót Batmana też nie należały do łatwych filmów, Gotham i sam Batman byli równie mroczni co w The Dark Knight albo w Batman Begins. W sumie Keaton był nawet lepszym, w sensie mroczniejszym i bardziej rozdartym wewnętrznie Brucem Wayne'm niż Bale, ale to tylko moje odczucie.
Wiesz co, te stare części Batmana miały w sobie coś co mnie denerwowało. Oczywiście nie mam nic do Keatona albo Michelle Pfeiffer (kobieta kot) ale jednak budziła się we mnie jakaś nuta irytacji, która zwyczajnie mnie zniechęciła. Wydawało mi się jakbym oglądała zwyczajny, przygodowy film akcji, który nie miał w sobie nic nadzwyczajnego. Ale tak jak wspomniałeś, każdemu według gustu.
Żeby nie było, ja też wolę dzieła Nolana niż Burtona, tylko te pierwsze filmy z udziałem Batmana też miały klimat. Miasto samo w sobie chyba nawet więcej niż "Gotham XXI wieku", ale Nolan zrobił po prostu lepszy film, przyjemniej się ogląda jego wersję.
Te stare filmy z Batmanem były bardziej groteskowe, jakby komiksowe, a te nowe mają w sobie więcej realizmu. Dlatego wydają się mroczniejsze i bardziej przerażające, bo można się w nie bardziej wczuć. Aczkolwiek dla mnie Jack Nicholson w roli Jockera był również na swój sposób bardzo przerażający, mimo iż on był właśnie taki groteskowy. Był jednocześnie zabawny, obłąkany, nieprzewidywalny i straszny. Rozumiem jednak, że jedni wolą to, drudzy tamto. Mnie podobają się obie wersje :)
Bo do każdej wersji trzeba podejść inaczej, a szczególnie do postaci Jokera. U Burtona był on świrem, czymś w rodzaju morderczego klauna, był dużo mniej racjonalny niż wersja nolanowska, u którego Joker był geniuszem z chorą wizją świata w płomieniach. I co najlepsze, Joker z komiksów jest postacią idealnie po środku tych dwóch wersji, więc tylko od nas zależy którą wolimy.
Powiem tak ten film jest jak dla mnie na 7/10 no moZe 8/10 ale gra jockera to jest wiecej jak arcydzieło samo to jaka on był postacią jest ewenementem a dotego perfekcyjma gra H.Ledger
ja osobiście uwielbiam Nolanowego Jokera, w którego wcielił się doskonały aktor Heath Ledger. Był taki prawdziwy, tajemniczy, naprawdę obłąkany. Niesamowitą przyjemnością jest oglądanie go w "Mrocznym Rycerzu". Oczywiście pozostałe role były równiez nieziemsko dobre (poza głosem Batmana ;)), lecz muszę przyznać, że rola Heath'a jako Joker'a jest całkowitym, w pełni mistrzowskim arcydziełem.