Miałem wielkie nadzieje co do tego filmu. Po pierwsze jego autorem jest Lucky McKee- twórca bardzo dobrej MAY. O ile MAY była głębokim filmem psychologicznym osadzonym w kostiumie horroru- o tyle MROKI LASU są zwyczajnie prostackim, przewidywalnym i schematycznym horrorem. Pierwsze 25 mniut filmu niesie ze sobą niepokojącą aurę tajemnicy i ma klimat. To co dzieje się potem to już raczej porażka. McKnee rezygnuje z subtelności na rzecz efektów specjalnychi schamtów podobnyhc opowieści grozy. Z filmu szybko ulatuje aura tajemnicy i wieje nudą. Samo zakończenie nie jest zbyt emocjonujące- wręcz przeciwnie- koncówka została zrealizowana nieśmiało i niemrawo! MROKI LASU byłyby niemal całkowitą artystyczną porażką gdyby nie dobra obsada. Młoda Agnes Brucker gra tu na prawdę dobrze. Swoistym smaczkiem jest obsadzenie legendy kina gorzy Bruca Campbella w drugoplanowej roli. Prawdziwą gwiązdą obrazu jest dostojna w swej roli P{atricia Clarkson. Claarkson to klasowa aktorka (nawet w tam marnym horrorze jak MROKI LASU) znana choćby z takich świetnych filmów jak: DALEKO OD NIEBA, GRA W SERCA, GOOD NIGHT AND GOOD LUCK, WIZYTA U APRIL, CIOTKA JULIA I SKRYBA oraz kasowego hitu JUMANIJ. Trzeba dla tej gwiazdy jakieś lepszej rekomendacji?! Nie. Niestety, obraz Lukky McKnee dobrej rekomendacjo odemnie nie dostanie - choć bardzo bym tego chciał. Daleko mu do poziomu MAY. MROKI LASU to kino nudnawe, niezbyt straszne, trochę schematyczne ina dodatek ma kiepskie zakończenie. Procz aktorstwa (i pierwszych 25 minut filmu) dobrą stroną tego obrazu jest jego muzyka. To tyle plusów- jesli komuś to wystarczy niech sięgnie po ten horror. Osobiście nie polecam.