Na wstępie powiem, że na filmie się nie zawiodłem.
Lecz jak każdy film ma wady i zalety. Pozwolę sobie je wymienić:
ZALETY:
-Gra aktorska (z małym wyjątkiem - Luke Ford gra sztywnie i bez życia. Nie potrafi wczuć się w postać Alex'a).
-Humor
-Wielka i ekscytująca bitwa między armią nieumarłych, a terakotowymi żołnierzami.
-Świetny pomysł z Yeti i scenami w Himalajach. Ludzie Śniegu wyglądają naprawdę bardzo realistycznie (chociaż wyglądaliby jeszcze lepiej gdyby byli bezstronni). Cieszę się, że scenarzyści wprowadzili ich do filmu, nie tylko dlatego, że nie raz pomagają głównym bohaterom ale po prostu przyjemnie zobaczyć na ekranie legendarny obiekt badań kryptozoologów. Rozbawiła mnie do łez scena, gdy Yeti zastanawia się czy
Jonathan jest dobry czy zły.
-Nawiązywanie do poprzednich części.
-Zachowanie klimatu.
-Genialny pomysł przeniesienia fabuły z Egiptu do Chin i połączenia z legendą Armii Terakotowej.
-Uroda Michelle Yeoh.
WADY:
-Od pierwszych chwil filmu wyraźnie czuć brak Rachel Wiesz i tego jak świetny duet tworzyła z Brendanem. Brakuje również Jej urody, poczucia humoru i świetnej gry aktorskiej. Maria Bello starała się i dała z siebie wszystko aby jak najlepiej i najgodniej zastąpić Rachel. Udowodniła, że tylko ona może ją zastąpić (chociaż i tak wolałbym Rachel). Słyszałem, że twórcy wahali się nad możliwością aby film rozpoczął się sceną na cmentarzu, w której miał być pokazany grób Evelyn, która zginęła podczas II wojny światowej. Na szczęście zrezygnowano z tego pomysłu.
-Niedopracowane efekty specjalne, np. zmiana Cesarza w posąg terakotowy.
-Niewykorzystany potencjał Cesarza Smoka. Niby władał pięcioma żywiołami, a w filmie dostrzec można tylko lód i ogień. A jego motyw działania jest bardzo nieoryginalny - pospolite chęci "zawładnięcia światem". Imhotep pod tym względem był lepszy. Jako pierwszy cel stawiał sobie przywrócenie do świata żywych swojej ukochanej. Ale i tak bardziej przekonał mnie Cesarz niż egipski kapłan.
-Niepotrzebne zmiany Cesarza w trójgłowego smoka i w to drugie coś. Bez tego byłoby lepiej (szczególnie dlatego, iż smok jest niedopracowany, a całe te przemiany nie mają sensu).
-Niedopracowany pojedynek między Cesarzem Smokiem, a Zi Juan. Zarówno Jet Li, jak i Michelle Yeoh są mistrzami wschodnich sztuk walki i stać ich na więcej. Mogli pokazać coś bardziej efektownego.
-Głupia śmierć Cesarza. Zabicie go przychodzi Rick'owi i Alex'owi z łatwością.
-Nieprzemyślany motyw przebudzenia Cesarza.
-Głupie miejsce przebudzenia (lepiej jakby wrócił do życia np. w Grobowcu).
-Za dużo czasu poświęconego na wątek miłosny Alex'a i Lin, co trochę "spycha" Rick'a i Eve na drugi plan.
Ogółem to jestem pod wrażeniem i daję mocne 8/10.
A jakie są Wasze opinie na temat filmu?
No ja dodam od siebie 2 grosze.....- ze spoilerem
Poprzednie 2 mumie bardzo a to bardzo lubię, zdecydowanie wolę wracać do nich niż do IJ, więc na 3-kę wybrałem się bardzo ciekaw jak wypadnie zmiana klimatu, Evy i reżysera.
No i po kolei- zacznę od najważniejszego reżysera - tutaj wielka wtopa, Cohen do pięt nie dorósł Sommersowi. Najważniejsze Cohen kompletnie pogrzebał wyrazistość postaci bo w 1 i 2ce postacie Ricka i Evy(oraz tutaj nie obecnego Oded'a Fehr'a) były świetne - dzięki nim było efektownie,hucznie i wesoło natomiast teraz Brendan się stara nawiązać do poprzednich wcieleń ale blokuje go Cohen, który na siłę chce wykreować na głównego bohatera Alexa. Niebyło by w tym nic złego ale casting do tej roli wypadł fatalnie, ci wszyscy którzy psioczyli na Shia LaBeouf'a w IJ4 to tutaj mogą zobaczyć że może być gorzej. Szczerze dla mnie Dzieciak który zagrał młodego Alexa w 2ce wypadł dużo ciekawiej niż "dorosły" Alex. Maria Bello nie była zła, ale do R. Weisz jednak jej brakowało trochę.
Sommers w swoich "Mumiach" miał fajną wizję, jego historie były całkiem ciekawe i bardzo zgrabne do nich dołożył trochę efektów i było miło w kinie. Cohen poszedł w odwrotnym kierunku chciał wsadzić jak najwięcej efektów przy jak najmniejszym ciężarze fabularnym przez co w dość krótkim czasie (114 min) mamy Szanghaj,Himalaje,Yeti, Smoka,sporo pustego bełkotu o rozpadającej się rodzinie, miłości itp itd, Pustynię i walkę rodem z Władcy Pierścieni- i wszytko to leci tak szybko, że nawet nie ma się kiedy tym emocjonować.
TERAZ BĘDZIE SPOILER.
w 2ce wątek śmiertelnej rany Evy był dość zaskakujący i zarazem emocjonujący, na pewno nie chciało się żeby Evy ginęła bo tą postać się lubiło natomiast u Cohena wątek śmiertelnej rany Ricka, nawet nie uderza po serduchu, bo skończył się szybciej niż zaczął........
Tak więc, zmiana reżysera zupełnie nie wyszła filmowi, zmiana aktorki też a co ze zmianą klimatu
wd mnie zmiana klimatu była dobrym posunięciem, na pewno 3starcie z Imhotep'em było by przesadą, ale scenariusz i reżyserka kompletnie nie potrafiła wykorzystać potencjału drzemiącego w Chińskim klimacie. Może fakt, że Chińskie władze chciały ten film jeszcze bardziej pociąć tak wpłynął na jego kinową wersję, może to co Cohen nie mógł pokazać teraz, pokaże na DVD i wtedy ocena filmu trochę się zmieni? zoabczymy
narazie film zasługuje na ocenę 4- ewentualnie 5 za moją sympatię do poprzeniczek + 1 punkt gratis dla naprawdę starającego się ale mocno ograniczonego Brendana
6/10 niestety tylko tyle, a potencjał był na więcej......
Zgadzam się z tym kto napisał tą recenzje. Dla mnie film ma te same zalety i wady które ty wymieniłeś/aś.
Jak dla mnie to tylko 5/10. Lubie ogladac takie "bajki" ale ten film mnie mocno rozczarowal, przez polowe filmu smialem sie z tego co aktorzy tam wyczyniaja. Za bardzo przesadzone. Jak uslyszalem ze Rachel Weisz zrezygnowala z gry lekko sie zdziwilem, ale teraz jestem w pelni swiadomy dlaczego nie chciala grac. Jak jedynke i dwojke dobrze mi sie ogladalo to trojka to juz nie dla mnie. Wiele jestem w stanie wybaczyc ale to ze Rick sam pobil Cesarza to juz przesada ... no i niesmiertelny general hehe ...
mała uwaga tylko Jet li jest mistrzem sztuk walki.Michelle nigdy w życiu nie ćwiczyła czegoś takiego przed karierą filmową.W zasadzie bardzo wielu aktorów z Azji,nawet jeśli grają w filmach kung-fu(mam na myśli nowe produkcje)to sztuk walki uczą się dopiero na planie.Np.w "Hero" tylko Jet i Donnie (koleś grający Niebo) to autentyczni mistrzowie.Podobnie w "Przyczajonym tygrysie,..." reszta obsady to normalni aktorzy, którzy w czasie zdjęć uczą się "bić".
A pojedynek ten był tylko dodatkiem i najważniejsi dla fabuły byli O'Connelowie, a nie azjaci.Jasne ,że gdyby sie uprzeć to wszystkie sceny walk z udziałem Jeta mogły być bardziej rozwinięte, ale według mnie byłoby to niepotrzebne.
Film dał mi to czego oczekiwałem.Rozrywkę na dobrym poziomie mimo kilku wpadek i nielogiczności(najbardziej się uśmiałem jak matka budzi armie "dobrych nieumarłych" po angielsku, a potem bohaterowie stwierdzają,że umarlaki ich nie rozumieją bo nie znają języka)
Generalnie zgadzam się z Waszymi uwagami,od siebie dodam ,że najbardziej zaciekawił mnie wątek Shangri-La,szkoda,że potraktowany po macoszemu,tak sobie myslę, że odpowiedni rozwinęty i zmodyfikowany, byłby to idealny temat do Indiany Jonesa.Mumia 3 ma ode mnie ocenę 7/10
Ogólnie... walałam egipskie klimaty, chiny to już nie to samo. I fakt zmiana aktorki nie wyszła na dobre temu filmowi. To że matka miała starzej wyglądać... no ale bez jaj, kiedy już przyzwyczajają widza do jednej postaci no to niech nie zmieniają nagle aktora... ogólnie wrażenia pozytyne, mimo że żadna część jedynki nie zastąpi :P.