Widziałem wczoraj ten film na pokazie dla pracowników kina i zawiodłem się niemiłosiernie (w sumie jak wszyscy, którzy go oglądali). Liczyłem na coś na miarę drugiej części, z masą gagów, lekkim ale ciekawym scenariuszem i ciekawą akcją, a dostałem po prostu kaszankę. Scenariusz jest kompletnie do bani i praktycznie przewidywalny co do słowa. Po pierwszych pięciu minutach filmu w sumie wiadomo już jak cała fabuła się potoczy. Efekty specjalne w moim odczuciu są dużo gorsze niż w poprzednich częściach. Rażą po prostu swą sztucznością. Największy minus to w sumie bardzo denne gagi oraz gra aktorska, do tego naprawdę brakowało mi Weisz, która zagrała niebotycznie lepiej postać Evelyn. Maria Bello po prostu wypada cieniutko przy swej poprzedniczce. Samych motywów z Jonatanem, którego gra John Hannah, też jest bardzo mało. W poprzednich częściach on był jedną z głównych nut humorystycznych, a tu go prawie nie ma. Jedynie muzyka jako tako trzyma widza poziom, ale to zdecydowanie za mało.
PLUSY
+ Muzyka
+ Postać Ricka O'Connella
MINUSY
- Gra aktorska
- Efekty specjalne
- Scenariusz
- Całkowita przewidywalność fabuły
- Mało pojedynków z Jetem Li
- Mało gagów
Moja ocena 2/10
Przykro to słyszeć. Poprzednie 'Mumie' uważam za czołówkę kina przygodowego, wciągają mnie i bawią, kiedykolwiek je oglądam.
Niestety tak to już jest z kontynuacjami-kontynuacji.
W sumie się nie dziwię, że Rachel Wiesz nie zgodziła się zagrać w tym filmie.
Pozdrawiam.
Ale Rachel chciała zagrać w tym filmie, tylko miała podpisane kontrakty z innymi producentami którzy kręcili z nią inne filmy.
Jak to się mówi Rachel Weisz miała zagrać tą role ale nie mogła z powodu innych zobowiązań.
Rachel podobno nie chciała zagrać, bo uznała poprzednią część za klapę;) Ogromna strata dla filmu, oglądałam go dziś i bardzo mi jej brakowało...
zgadzam się co do słowa.
Mumie od samego początku odbiegały od rzeczywistości, ale tym razem to jest zdecydowanie przesada. Chociażby jesli chodzi o mityczne stwory to mogli się trztymać mitologii chińskiej, a nie greckiej.
IMHO gorszy od ostatniego Indiany Jones'a.