Dosłownie arczikwintesencja patosu ryceza i czarny kon na oskary. Dla najwybitniejszych fanow, serii filmow Brandon, powrocił ... mumia.
Smaczkow produkcji dodaje fakt ze tworcy przemilczeli ze glowny bohater nie nazywa sie juz Indiana Jones. Naturalnie zagadka dotyczaca, iż wyglada on mlodziej od swojego syna takze nie zostanie rozstrzygnieta, czyz to nie wspaniale? Daje ostre pole do popisu w razie jakiego-kolwieg seekwellu.
i szkoda ze Jackie Chan na koncu umiera...
Może wszyscy uznają mnie za wariatkę, ale ja daję 9/10, czyli o 1 punkt mniej niż poprzednim częściom, jak sobie postanowiłam już w kinie. Mimo, iż Maria Bello grała trochę sztucznie, to chociaż było się z czego pośmiać(choć smutna też byłam, jak cesarz zabił Zi Yuang). Te chude patyczki w porównaniu z cesarzową armią to było coś!!!