PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7931}
7,6 16 tys. ocen
7,6 10 1 15929
6,7 15 krytyków
My Fair Lady
powrót do forum filmu My Fair Lady

Czy pierwszą część piosenki "On the street where you live" śpiera aktor grający freda?
(scena przed rozmową z panią Pearce,do momentu rusz zadem)

ocenił(a) film na 7
ewunia1234567890

Chyba "OD momentu <rusz zadem>"? ;)
Niestety wtedy nie śpiewa Jeremy Brett, grający Freddiego, tylko Bill Shirley. Przyznam szczerze, że już się pogubiłam, kto gdzie śpiewa swoim głosem :P Audrey Hepburn śpiewa głosem Marni Nixon, ale wykonano restoring głosu i większość piosenek śpiewa Audrey. Ale nie dotarłam do tego, które to piosenki są w jej wykonaniu. Jak dla mnie majstersztykiem wykazał się Stanley Holloway, w roli Alfreda P. Doolittle, ojca Elizy. On na 100% śpiewa swoim głosem ;) W całym filmie, moim zdaniem, to właśnie jego partie są najbardziej naturalne i najzabawniejsze. Choć i on, jak pozostali bohaterowie, miał niejedno za uszami - w końcu bezceremonialnie wykorzystywał finansowo swoją córkę, bo uważał, że tak się należy tylko dlatego, że ją spłodził...heh, co za tupet, cóż za wyrachowany impertynent. Ale mimo to, jak dla mnie i tak najbardziej pozytywna jest postać tego sowizdrzała, bo wprowadza trochę życia w ten dość nudny i przydługi film. Jego obie kwestie: przed przemianą, kiedy jest szczęśliwym biedakiem i po, w stroju dandysa, są genialne. "Zniewolił mnie i rzucił na pastwę burżujskiej moralności" - ten tekst powalił mnie na kolana. Ktoś, kto zaznał dobrobytu, już nigdy na własne życzenie nie wróci do bycia biedakiem, to dość oczywiste, choć nasz bohater tak naprawdę był szczęśliwy, gdy był panem własnego losu. Kiedy potrzebował, to sobie potrafił zorganizować kasę (zazwyczaj od córki), a spadek, który został mu zapisany, "nieco" wyrwał go z jego przyziemnej doczesności, więc te jego rozterki o byciu nieszczęśliwym są tym bardziej ucieszne. Tylko dlaczego nie zrzekł się spadku, nie przeznaczył dla sierot, na chorych, na budowę kościoła/szpitala? No, bo przecież lepiej mieć, niż nie mieć wcale ;) Gdyby nie ta rola, to film byłby słabiutki, a tak widz na chwilę odrywa się od tej miałkiej historyjki o wykorzystaniu biednej dziewczyny dla własnych ambicji, dla zakładu. Wg mnie bardzo skrzywdzono tego aktora, że nie przyznano mu Oscara. Ale kto zrozumie decyzje Najwyższej Kapituły? ;)