Facet z żoną i autostopowiczem pływa po mazurskim jeziorze. Cały film gadają i nic się nie dzieje. To są nudy straszne.
Tak na pierwszy rzut oka widza, który opętany jest przez kulturę masową, prezentuje się to dzieło.
Niezwykle bogate postacie, które odsłaniają swą prawdziwą twarz... po pewnym czasie. On zatopiony w konsumpcyjnym egoizmie, „Szczeniak” dążący właśnie do spustoszenia moralnego i dobytku materialnego oraz kobieta z pozoru będąca marionetką.
Tacy ludzie są wśród nas i dzisiaj. Fakt ten ukazuje ponadczasowość oraz uniwersalność tematu który jest aktualny w prawie każdym społeczeństwie.
Akcja rozgrywa się tam gdzie nic nie zakłuci spokoju. Z dala od ludzi. Już po sezonie. Dokoła tylko tafla wody. Widz może się skupić na grze psychologicznej rozgrywającej się na jachcie.
Nie wiem jak Wy ale ja cały film gdy tylko zobaczyłem nóż, zastanawiałem się czy on wpadanie do wody. Po prostu nóż na wodzie.... coś się z nim musi stać, bo przecież nawet na to tytuł wskazuje.
Bardzo dobra muzyka. Genialny scenariusz i reżyseria.
Podsumowując: Wspaniały film. Niewątpliwie jeden z najlepszych polskich jakie widziałem w życiu. Gorąca polecam koneserom dobrego kina.
Moja ocena 10/10 :D