Przecież chodzi tu o pokazanie kobiecie, że ma silnego, mądrego męża. Żona obserwując
swego męża i tego chłopaka ma dojść do wniosku ... :). Radzę tym, którym nie podobał się
ten film, obejrzeć go jeszcze raz. Tym razem mając na uwadze owe przesłanie, a nie - "brak
akcji" :)
Mały problem: mąż okazuje się nie być ani silny ani mądry. I co z tym fantem począć?
Silny może on jest ,ale tylko jeśli chodzi o fizyczność, natomiast mądry na pewno nie :)
Rozumiem, tylko nie wiadomo do końca o co chodziło sandalowi :) Wydaje mi się, że miał na myśli siłę fizyczną - "Przecież chodzi tu o pokazanie kobiecie, że ma silnego, mądrego męża"
Pomijając te rozbieżności, bohater pokazuje swoją słabość - jakoś nie widzę tego pozytywnego wzorca, za którym wodzić ma żona zachwyconym wzrokiem.
Do tego jeszcze przez większość filmu, Niemczyk gra tak jakby jego bohater miał spore kompleksy. Przynajmniej ja tak to odebrałem.
Moim zdaniem jest tak: bohater Niemczyka ma kompleksy i dlatego czuje potrzebę dowartościowania się przez teatrzyk z zabieraniem na pokład niedoświadczonego chłopaka. Próbuje w ten sposób zademonstrować "kto tu rządzi" i kto jest samcem dominujacym. Paradoksalnie to właśnie świadczy o jego słabości psychicznej ( potrzeba ciągłego potwierdzania własnej wartości).
Bo ma kompleksy... a ich źródło omawia kobieta po tym jak Leon Niemczyk odpływa w pław do przystani a chłopak wraca zza boi na łódź "spanie w 6 w akademiku, (...)" i nawiązania do biednego studenckiego życia, po czym z jej ust padają słowa: "ja to dobrze znam. On (Leon Niemczyk) też to dobrze zna."
To nie tak :) Żonie Andrzeja chodziło o to, żeby młody sobie nie myślał że oni się urodzili i zawsze byli tacy bogaci (że auto, że jacht, że kochery do gotowania z patentami, wino i umiejętności żeglowania których nabycie też pewnie kosztowało) tylko wcześniej byli tacy sami jak on - młody. Czyli mieszkali w akademiku w sześciu czy tam dziesięciu w jednym pokoju, że zna trudy takiego życia, że ani dziewczyny poznać, ani zaprosić. Nie ma co do garnka włożyć.
Człowiek wywodzący się z biedy nie zawsze, ale w większości przypadków będzie miał zakodowany głęboko w głowie kompleks niższości (bo za młodu żył będąc gorszym od swoich bogatych rówieśników) i nieważne ile by zarabiał i ile osiągnął - wciąż będzie czuł niedosyt i BĘDZIE SZUKAŁ POTWIERDZENIA.
I tak Andrzej w filmie dlatego wziął chłopaka na pokład żeby się dowartościować, dlatego ma jacht (nie klubowy, tylko swój) drogie auto "jak z konsulatu" i szpanuje przed chłopakiem.
Nie wiem, czy to prawda. Że "w wiekszosci przypadków". To chyba zalezy od charakteru, ate są rózne, niekoniecznie inne z powodu bogactwa czy ubóstwa.
Tak, Niemczyk popisuje sie i pokazuje swoja wyzszośc. chce być górą. Ale co mówi Umecka? Nie tylko, ze mąz przypomina jej chłopaka sprzed lat, ale tez, że chłopak w przyszlości będzie taki jak Andrzej.
Moze obaj to ta sama osoba, tylko przedstawiona w różnych czasach?
Ooo! To mega ciekawy punkt widzenia! Ciekawe spojrzenie.
Ja sądzę że większość (60-70% przypadków tak na visus), nie mówię że wszyscy - więc zgadzam się, zależy od charakteru. 30-40% będzie zaspokojona co do tegoż kompleksu.
Cóż... ;) Bardzo dokładne wyliczenia... Na tyle dokładne, ze wypadałoby zapytac o ich źródło. Czyyałeś może jakies badania na ten temat?
Kompleksy? Nie powiedziałbym. Andrzej jest dumny z tego, co w życiu osiągnął (samochód, jacht, młoda piękna żona) i z tej perspektywy pozwala sobie na traktowanie innych z góry. W "jego odczuciu" (cudzysłów, bo mówimy o domniemanych motywach bohatera) nie jest to agresywne, to raczej patronat dla stojących niżej w hierarchii. (Zwłaszcza, że on przez "to" sam przechodził, co wyraźnie zaznacza.) Ale oboje -- chłopak i Krystyna -- odbierają to jako swoisty ucisk. W dodatku obaj -- chłopak i Andrzej -- okazują się niedojrzali.