Akcja rozwija się bardzo powoli, dzięki czemu finał filmu jest tym bardziej porażający. Trudno znaleźć tu bohatera, z którym można się utożsamiać. Jedynym pozytywnym bohaterem jest tu facet grany przez Hoffmana. Bardzo mnie irytowała żona głownego bohatera. Świetna jest ostatnia scena filmu, w samochodzie, gdzie Hoffman jedzie z typem, którego uratował.