Jest to mój swoisty debiut na tym forum - jakkolwiek filmy oglądam od dawien, dawna - aczkolwiek użytkownikiem tegoż pola popisów kinomanów jestem od jakiegoś bliżej niezidentyfikowanego czasu. Obejrzałem ten film wczoraj. Wnioski? Film przypomina nieudolną kopię czegoś, co ów ktoś - kto to nakręcił - obejrzał chociażby u Smarzowskiego.
Magnesem jest oczywiście rola Dorocińskiego, w mniejszym stopniu Chyry który w tym filmie nie wykracza ponad poziom prezentowany przez resztę aktorów (aktorów - serio?). Zresztą nie ma tych ról za wiele, bowiem film koncentruje się w głównej mierze na intrydze przemytnika (Dorocinski) i górskich krajobrazach (wow - Bieszczady)
Co do Bieszczad - to jakkolwiek rozumiem że to jedno z ostatnich królestw natury w Polsce - ale przedstawienie je w takiej formie jak w tym filmie to jawna kpina. Syberyjski anturaż doprawiony pogodą jak zza koła podbiegunowego skutecznie ukruszył jego realizm (być może taki był też cel).
Całkowitą pomyłką jak dla mnie była gra (aktorska?) tego kogoś - nie znam nazwiska, wybaczcie - kto grał starszego z braci.

Sumując - niestety zupełnie niewykorzystany potencjał - film na 3, może słabą filmwebowską 4.